W CZYM JEST PROBLEM? Krytykowana przez organizacje pozarządowe, UNHCR i Rzecznika Praw Obywatelskich ustawa pozwalająca – za pomocą rozporządzenia – zawiesić prawo do azylu, w zeszłym tygodniu została przegłosowana w Sejmie. Wprowadza też inne nieoczywiste narzędzia, które mogą anulować wszystkie „humanitarne wyjątki”. KTO BYŁ AUTOREM USTAWY? Ten haniebny twór do marszałka sejmu złożył sam Donald Tusk, przyjmujemy więc, że jest to intencyjne dzieło PO. Osobą odpowiedzialną za projekt jest niejaki Maciej Duszczyk, pracownik naukowy min. w Ośrodku Badań nad Migracjami UW. Czy ustawa jest częścią kampanii prezydenckiej, mającą przekonać prawicowy elektorat do koalicyjnych kandydatów? W sumie nieważne, bo każda odpowiedź jest zła, gdy ustawa jest zła, więc każda intencja jest sk*rwysyńska. KTO ZA TYM GŁOSOWAŁ? Za przyjęciem ustawy głosowało 386 posłów, przeciw – 38. Nikt się nie wstrzymał. Przeciw była cała Lewica, koło Razem, siedmioro posłów i posłanek z KO, a także – niespodziewanie – ośmioro posłów i posłanek z PiS. Przyjmujemy z zasady, że parlamentarzyści to idioci, często głosują na partyjne projekty bez ich czytania (czego dowód wciąż daje PiS oburzając się na wdrażane przepisy przegłosowywane przez nich samych jeszcze przed wyborami), ale razem z KO zagłosowała niemal cała opozycja. My jednak przeczytaliśmy projekt ustawy z uzasadnieniem i mamy dość ponure spostrzeżenia. CO JEST ZAWARTE W USTAWIE? W całej poprawce i jej uzasadnieniu w „druku 924”, czyli „zmianie ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP”, nie pojawia się nic o pomocy potrzebującym, o ratowaniu ludzkiego życia czy zdrowia, ani o kryzysach, represjach czy ludobójstwie w krajach, skąd przybywają uchodźcy, jako o przyczynie ich migracji. Pojawia się za to tajemnicza „definicja legalna pojęcia instrumentalizacji”, która w magiczny sposób tworzy dwie kategorie uchodźców: złych, czyli tych, którzy zostali zmanipulowani przez Białoruś i stali się później ofiarami ich służb mundurowych w lasach przy polskiej granicy, oraz na pozostałych, którzy nie są częścią tej „instrumentalizacji” i którym można udzielić ochrony zgodnie z obowiązującym, międzynarodowym prawem. Wobec złego uchodźcy można zastosować „uchylenie prawa udzielenia ochrony”, szczególnie w przypadku podejrzenia o „szczególnie poważne przestępstwo”, które jednak jest bardzo wygodnym, nic nie znaczącym stwierdzeniem gdyż w projekcie zastrzegają brak „formułowania definicji legalnej tego pojęcia”. Przyznają jednocześnie, że „realizacja powrotu cudzoziemców do ich krajów pochodzenia jest (…) praktycznie niemożliwa”, migranci stają się więc z tą świadomością także ludzkim, żywym narzędziem polskich władz w „obronie stabilizacji sytuacji wewnętrznej w państwach UE”. Ponadto „zagrożenie dla cudzoziemca ma występować na terenie państwa, z którego ta osoba bezpośrednio przybyła do Polski (czyli z Białorusi). W tym zakresie organ Straży Granicznej nie będzie badał zagrożenia cudzoziemca w kraju pochodzenia.” – czyli w prosty sposób polskie władze wygumkowały prawdziwą przyczynę migracji. Określenia, które tam padają są dehumanizujące: „Skuteczny przerzut migranta przez granicę polską” jest częścią opisywanej operacji destabilizacyjnej, w której system azylowy czy prawo do ochrony są zupełnie oddzielone od ludzkiej tragedii i śmierci w przygranicznym lesie, a wręcz są jednym z elementów gry przeciw Polsce czy UE. JAK WYGLĄDA UZASADNIANIE POLSKIEGO WIDZIMISIĘ?: Twórcy ustawy piszą: „Zgodnie z poglądem przyjętym przez (…) polskiego projektodawcę ograniczenie prawa złożenia wniosku o ochronę międzynarodową w proponowanej postaci nie narusza zasady non-refoulment (zakaz zawracania uchodźców) (…), wiąże się natomiast z koniecznością reinterpretacji (!!!) tej zasady”. To logika godna najgorszych momentów stanowienia prawa przez PiS… Pewne rzeczy wystarczy zbyć wzruszeniem ramion: „powstaje wątpliwość, czy państwo trzecie (…) może być traktowane jako terytorium, w którym życiu lub wolności migranta zagrażałoby niebezpieczeństwo.” Najgorsze jest jednak wskazanie migranta wprost jako współuczestnika białoruskiej spec-operacji: „migrant biorący udział w szturmie granicy (…) stanowi zagrożenie jako jednostka (…) poprzez fakt włączenia go do zbiorowości, którą zorganizowano z zamiarem destabilizacji sytuacji”. CO Z PRZEGŁOSOWANYMI WYJĄTKAMI DLA „GRUP WRAŻLIWYCH”? Wg projektu i one mają podlegać „indywidualnej ocenie (…) przez organ Straży Granicznej”, której to oceny SG nie przeprowadzi „gdy przekroczenie granicy odbywa się z użyciem siły i we współdziałaniu z innymi osobami”, czyli może też odmówić małoletnim czy matkom z dziećmi. Wg logiki ustawodawców bowiem każde przekroczenie granicy objętej fizyczną barierą wymaga „użycia siły”, a migranci przecież są częścią zbiorowości, „którą zorganizowano z zamiarem destabilizacji sytuacji”. JAKIE SĄ LICZBY, JEŚLI CHODZI O ZŁOŻONE WNIOSKI O OCHRONĘ MIĘDZYNARODOWĄ? Przez pierwsze 3 kwartały 2024 r. wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce złożyło 12,3 tys. cudzoziemców. Najliczniejsze grupy wnioskodawców stanowili obywatele Ukrainy, Białorusi i Rosji – 8,2 tys. osób. Warunki przyznania ochrony międzynarodowej spełniało 4,8 tys. obcokrajowców, w tym z ww. krajów: 4,6 tys. osób. Czy te liczby są tak przerażające, że trzeba stosować tak antyhumanitarne metody prawne? JAK SPOJRZĄ W LUSTRO OSOBY, KTÓRE ODDAŁY GŁOSY NA UGRUPOWANIA POLITYCZNE ORGANIZUJĄCE TEN HANIEBNY PROCEDER? Proponujemy napluć na to lustro. Do widzenia, wasza zabawa w politykę jest obrzydliwa.

Federacja Anarchistyczna Kraków.