— Miałem pod dowództwem skazańca, który był prawdziwym utrapieniem. Biegał w kółko i krzyczał: "chcę strzelać! Chcę strzelać!". (...) Pewnego dnia chwycił siekierę i omal nie zabił jednego z moich żołnierzy kontraktowych — mówi Michaił, opowiadając o zachowaniu skazańców w rosyjskiej armii. Jewgienij wspomina natomiast o wszechobecnym pijaństwie w jej szeregach, twierdząc, że "jego dowódca był kompletnym idiotą i nigdy nie widział go trzeźwego". Obaj służyli w rosyjskiej armii i opowiadają o problemach, które ją trawią — i które tak bardzo stara się ukryć Kreml. Ich słowa dowodzą, że z potęgi rosyjskiej armii, którą tak chwalił się Putin, niewiele już zostało — o ile w ogóle można było o niej mówić.