Kolejny mój wpis, taki trochę wyrzyg przemyśleń na temat kryzysu męskości.

Kryzys męskości, tak często powielany slogan, którego celem jest wsparcie mężczyzn? A może wręcz odwrotnie, jest to hasło wykorzystywane przez ludzi którzy chcą wykorzystać młodych mężczyzn z klasy średniej i mniej zamożnej. Zastanówmy się.

Dawno dawno temu

Nigdy dotąd awans społeczny nie był tak łatwy. W miarę równy start gwarantuje nam darmowa edukacja, do tego często darmowe posiłki w szkole, zawody sportowe, możliwość poznawania świata z perspektywy nauki, a nie z przekazu rodziców. Jest to zasługa, uwaga, uwaga, ruchów pracowniczych, lewicy, związków zawodowych, walki klasowej. Jeszcze 100-150 lat temu los młodych ludzi z niższych klas był kiepski, w najgorszej sytuacji były dziewczynki, bo nie dość że związki często były aranżowane, więc uroda nawet nie pomaga, to w dodatku przemoc seksualna była wszechobecna. Młodzi chłopcy natomiast w okresie wojen byli traktowani jak tanie mięso armatnie, natomiast w czasach pokoju mogli liczyć na większe spektrum potencjalnych zawodów. Oczywiście poziom analfabetyzmu był kosmiczny.

Po wojnie było trochę lepiej. Liczne rewolucje i zimna wojna spowodowały że obie strony mocno zainwestowały w edukację, uprzemysłowienie, zwalczano analfabetyzm, inwestowano w naukę, migracja ludności stała się normą po obu stronach muru berlińskiego.

Chłopcy zyskali bardzo dużo szans na awans społeczny, uniezależnienie od rodziców, wyrwanie ze swojej klasy i przebicie się wyżej. Dziewczyny były w podobnej sytuacji.

Sporo pillowców tutaj upatruje początek kryzysu męskości.

Praca

Wielu mężczyzn pracuje jak pracowali ich ojcowie i dziadkowie. Na roli, w kopalni, w zakładzie pracy gdzieś koło domu. Praca jest dostępna, często szukają pracowników fizycznych, a i gospodarstwa przecież nie zostawi się samego i nie wyjedzie do miasta.

Kobieta nie ma takich perspektyw w mniejszych miejscowościach. Pracy niefizycznej nie ma za dużo. Sklepy, urzędy, ośrodki zdrowia, co więcej? Nie ma zbyt wiele pracy biurowej, już nawet nie mówię o perspektywach dla pracy kreatywnej, jakichś warsztatów, gdzie można by się czegoś nauczyć za grosze. Co więc pozostaje? Związać się z kimś najlepiej stabilnym finansowo, albo uciekać do dużego miasta.

Mężczyźni wciąż zarabiają lepiej od kobiet, mężczyźni są wciąż na lepszej pozycji szukając pracy, szczególnie takiej na niższym szczeblu. Nawet w dużym mieście facet pewnie szybciej znajdzie robotę. Wiele zawodów wymaga siły fizycznej, w miastach jest tak samo.

Kobiety zyskały to, że mogą się uniezależnić finansowo. Za to co zarobią wynająć sobie pokój, tak sobie żyć powoli, może rozwijać, dokształcać, a może po prostu żyć i cieszyć się życiem.

Związki

Nagle kobieta nie musiała mieć opiekuna, kogoś kto ją obroni przed głodem, przemocą seksualną, czy kogoś kto utrzyma dzieci. Dzieci często były i są jedyną spoiną związków, więc odkąd związki nie są tak konieczne, to i dzieci nie robi się na siłę by tylko je mieć (a potem przelewać na nie swoje frustracje i niespełnione ambicje).

Czy może więc to jest ten kryzys męskości? Nie sądzę. Kobiety które z powodów ekonomicznych wiązały się z kim tylko się dało, najlepiej mając jeszcze naście lat żeby szybko urodzić dziecko teraz występują coraz rzadziej. Czy można kryzysem nazwać sytuację w której druga strona nie jest już zmuszona do związku? No raczej nie.

Awans społeczny

Analfabetyzm to problem którego prawie już nie ma. Dziś jest wtórny analfabetyzm, ale to nie to samo. Dziś większość z nas miało szanse próbować przebijać się do wyższych klas. Niektórym się udało, a niektórzy rozbili się o sufit tyle razy, że skończyło się to depresją i rozczarowaniem. Jak ktoś jebie w fabryce po 12 godzin, pracując w toksycznej firmie z chujem przełożonym, to nie ma co takiej osoby pytać dlaczego się nie rozwija. Taka osoba ma inne większe problemy. Ale o tym też nie można mówić, bo kto to widział żeby chłop poszedł na terapie, tym bardziej do jakiejś kobiety.

W podobnej sytuacji są wszyscy. Kobiety za to zyskały jeszcze jeden atut. Jeśli są faktycznie ładne, to dużo łatwiej niż dawniej, znaleźć im partnera z wyższej półki.

Czy to może jest źródło kryzysu męskości? Nie sądzę. Mężczyźni zarabiają więcej, łatwiej im się przebić wyżej, a co za tym idzie znalezienie mniej atrakcyjnej partnerki nie powinno być aż tak trudne.

Molestowanie

Patriarchat, słowo którego wielu nie lubi, wolą mówić normalność. W Patriarchacie chłop to ma być chłop, a nie pizda. Chłop ma kutasa, to i musi ruchać. Oznaka dominacji i męskości to właśnie stosunek płciowy. Bo wiecie, hehe “dobry klucz to taki który otwiera wiele zamków” czy inna durna anegdota powtarzana przez Januszy od lat. A co jeśli facet jest pijany i jakaś dziewczyna go zaciągnie do łóżka? Nic, przynajmniej parę lat temu nikt tego nie widział jak problem. Właściwie każda forma molestowania była akceptowana i uważana za rodzaj komplementu. Dorosła atrakcyjna nauczycielka wykorzystała młodego chłopca? “Nice” (SouthPark ;) ) Masz partnerkę ale na imprezie wypiłeś za dużo i inna koleżanka zaciągnęła cię do łóżka? Nie no, chad z ciebie. Ktoś cię zaszedł od tyłu, ściągnął spodnie i zgwałcił? Gwałt faceta na facecie nawet nie był tematem tabu, to był temat który nie istniał.

Czy to kryzys męskości? Tak. Od mężczyzn oczekuje się by byli, tym kim nie są. Samcami rozpłodowymi, memicznymi samcami alpha (które istnieją w tej samej baśni w której istnieje konserwatywne społeczeństwa z białymi płotkami bogactwem i zerowymi podatkami). Facet nie ma czuć, a tym bardziej nie może być infantylny. Facet musi być męski, 100% testosteronu, wysoki, wysportowany, hunter eyes, bez zakoli, z ogromnym penisem i wypłatą. Najczęściej te brednie powtarzają sami faceci który racjonalizują incelizm czy inny przegryw.

Wzorce

Internet, otchłań bez dna. W manosferze, przestrzeni gdzie męskość jest męska, popularnymi gwiazdami są oszołomy. Od typa z odstającymi uszami który nie potrafi ćwiczyć, ale za to znany jest z idiotycznych diet i wykorzystywania kobiet, aż po wychudzonego typa o skrzeczącym głosie, który jeszcze mocniej wpaja chłopcom kompleksy i przekonuje że za wszystkim stoi kulturowy marksizm. Co ciekawsze, masa tych ludzi ma poglądy prawicowe i jest bardzo bogata.

A więc to nowy problem? Nic bardziej mylnego. Monomit, czyli podróż bohatera według Campbella to schemat narracji który w naszej popkulturze jest mielony od kilkudziesięcu lat. Jest on tam bardzo popularny, że według niektórych to uniwersalna opowieść o bohaterach i cos co jest częścią naszej kultury co oczywiście jest kłamstwem.

Podsumowanie

Z jednej strony młodzi ludzie dostają sztuczne wzorce z insta, tiktoka, czy innego twittera, gdzie nierealnie umięśnieni męscy, błyskotliwi i chuj wie jeszcze jacy mężczyźni ścigają się o lajki ze sztucznymi, zrobionymi, błyskotliwymi kobietami. Z drugiej strony chłopcy są bombardowani zakompleksionymi oszołomami którzy na nich zarabiają i wpajają im swoje kompleksy.

Co gorsze, prawicowe partie chcą odebrać mężczyznom szanse które dostali w ciągu ostatnich kilkudziesięcu lat. Darmowa i dobra edukacja nawet w małych miejscowościach? Nie dla prawicy. Zgłaszanie gwałtów i molestowania? Nie dla prawicy. Prawa pracownicze które chronią mężczyzn w pracy? Nie dla prawicy…