“14-latek z Krapkowic dwa lata po tym, jak media Rydzyka nazywały Strajk Kobiet »machiną propagandy i agresji« oraz naginały rzeczywistość wejścia do mojego domu psiarni, wygrywa z ich przełożonym, wysoko postawionym politykiem i kościelnym oligarchą — ojcem Rydzykiem” — czytamy w poście na instagramowym koncie chłopaka. Sprawa dotyczy nieudostępnienia informacji publicznej o tym, jakie instytucje i w jaki sposób przekazywały fundacji Rydzyka wsparcie finansowe. Teraz Tadeusz Rydzyk ma obowiązek pokryć koszty postępowania i udzielić zaległej informacji.

— Rok temu wysłałem na maila fundacji Rydzyka wniosek o udostępnienie informacji publicznej zawierającej listę wpłat od państwowych instytucji czy spółek, które otrzymywał w okresie od 2016 r. do dnia wysłania wniosku. Otrzymałem odpowiedź, ale niekompletną, jedynie wyrywki. Dlatego razem z moim prawnikiem wysłaliśmy ponaglenia do odesłania reszty dokumentów. Otrzymaliśmy odpowiedź, że reszta z nich nie jest ważna i według nich nie kwalifikuje się jako informacja publiczna, bo “nie jest to informacja użyteczna dla społeczeństwa” — mówi nam Maciej Rauhut. Skąd jednak w ogóle wziął się pomysł na pozwanie Rydzyka?