Zupełnie się nie zgadzam. Prosty przykład - masz ciastka przed sobą albo masz ciastka w kuchni wysoko na półce. W którym przypadku prawdopodobieństwo zjedzenia ciastek jest większe? Architektura robi kolosalną różnicę.
Robi pewną różnicę, ale nie kolosalną. Od kiedy pamiętam, internet jest przede wszystkim siedliskiem konfliktów, dram i wyzywania się. Pamiętam dobrze czas przed social mediami.
Wyższa punktacja emotek złości i płaczu na Facebooku w moim odczuciu zrobiłą ogromną różnicę.
Samo rozmieszczenie przycisków na ekranie robi ogromną różnicę. Algorytm wybierania treści do pokazania, to już w ogóle moim zdaniem główny aspekt różnicowania zachowania użytkownika. I tak np. Facebook mając wyższą punktację dla ww. emotek sprawia, że ludzie jeszcze bardziej się emocjonują i nakręcają. Jak to nie jest kolosalna różnica, to ja nie wiem.
Ależ piętrowe dramy i podziały wybuchały jeszcze zanim Facebook wprowadził emotki w ogóle. Nie neguję, że współczesne algorytmy i dość wredny model selekcji treści jeszcze bardziej podkręcają te tendencje, ale one żerują mimo wszystko na czymś, co mamy w sobie i są tez czymś, na czym opiera się w dużej mierze mediosfera. To nie Facebook wymyślił brukowe dziennikarstwo i clickbaity. To nie Facebook wymyślił fałszywe opinie wyrażane przez nieistniejących ludzi rozpuszczane w eter po to, by spolaryzować debate publiczną. Facebook wyszlifował to tylko tak, by w/w narzędzia stały się jeszcze łatwiejsze w użyciu w rękach cyników i manipulatorów. I wymyślił dobre metody uzależniania ludzi od siedzenia na danym portalu. Ale poza tą jedną unikalną cechą, w/w tendencje tam zawsze były i zawsze te zabiegi stosowano. Po prostu kiedyś przytłaczająca większość ludzkości nie siedziała w internecie i nie widziała potrzeby, by przenosić do niego dosłownie całe swoje życie. Teraz siedzi. I przenosi. Gdybyśmy tak bardzo nie kochali kłócić się w internecie, to żadne magiczne zaklęcia programistów by nas do tego nie zmusiły. Ale kochamy, bo od początku swojego istnienia internet tworzył iluzję anonimowości, braku poczucia odpowiedzialności za słowo, oszczędzał nam żywych reakcji drugiego człowieka na wysłany w sieć komunikat i redukował całą komunikację do dość bezdusznego tekstu pisanego, z którego nie zawsze i nie wszędzie łatwo wywnioskować ton rozmowy czy nastawienie rozmówcy (a nawet obecne tiktoki są niczym więcej jak monologami typa krzyczącego na telewizor). Internet zniósł naturalną barierę powstrzymującą nas przed ranieniem się nawzajem i w dodatku umożliwił wszystkim wokół stanie się widzami coraz bardziej efektownych kłótni. W dodatku, za sprawą tego, że potencjalnie wszyscy widzimy co ktoś pisze, wzmógł wielokrotnie efekt komformizmu społecznego, jeszcze mocniej dyscyplinując jednostki, które nie chcą wpasować się w model dyskursu (co osiągnęło chyba swój szczyt na imageboardach, na których nie ma żadnych algorytmów, interfejs w ogóle nie jest uzależniający, użytkownicy są niemal anonimowi, a ściek płynie od rana do wieczora). Zapraszam kiedyś na fora towarzyszące polskim portalom z nieśmiesznymi obrazkami, ze szczególnym uwzględnieniem forum jebzdzidy: zupełnie nienowoczesne medium zbierające bardzo nowoczesne szambo. Nie wspomnę o takich pięknych miejscach jak forum Elektrody, albo na przykład dowolne forum wędkarskie czy myśliwskie.
Internet nie jest fajnym miejscem i trzeba to zaakceptować, jeśli chcemy mimo wszystko robić w nim rzeczy fajne. Bo jest też niestety niesamowicie przydatnym narzędziem wymiany idei i myśli. Nie należy jednak łudzić się, że sama zmiana platformy z jednej na drugą spowoduje, że internet będzie miłym miejscem, w którym ludzie nie będą nakręcać się nawzajem i wzmacniać podziałów. Tak będzie tylko dopóki w jakimś miejscu siedzą same cis hetero białe nerdy - bo one zazwyczaj nadają na tak podobnych falach, że trzeba więcej wysiłku, by wywołać wśród nich jakieś większe poruszenie.
Portal na który przeniesiesz toksyczne zachowania nie ma większego znaczenia. To internet jest problemem.
Zupełnie się nie zgadzam. Prosty przykład - masz ciastka przed sobą albo masz ciastka w kuchni wysoko na półce. W którym przypadku prawdopodobieństwo zjedzenia ciastek jest większe? Architektura robi kolosalną różnicę.
Robi pewną różnicę, ale nie kolosalną. Od kiedy pamiętam, internet jest przede wszystkim siedliskiem konfliktów, dram i wyzywania się. Pamiętam dobrze czas przed social mediami.
Wyższa punktacja emotek złości i płaczu na Facebooku w moim odczuciu zrobiłą ogromną różnicę.
Samo rozmieszczenie przycisków na ekranie robi ogromną różnicę. Algorytm wybierania treści do pokazania, to już w ogóle moim zdaniem główny aspekt różnicowania zachowania użytkownika. I tak np. Facebook mając wyższą punktację dla ww. emotek sprawia, że ludzie jeszcze bardziej się emocjonują i nakręcają. Jak to nie jest kolosalna różnica, to ja nie wiem.
Ależ piętrowe dramy i podziały wybuchały jeszcze zanim Facebook wprowadził emotki w ogóle. Nie neguję, że współczesne algorytmy i dość wredny model selekcji treści jeszcze bardziej podkręcają te tendencje, ale one żerują mimo wszystko na czymś, co mamy w sobie i są tez czymś, na czym opiera się w dużej mierze mediosfera. To nie Facebook wymyślił brukowe dziennikarstwo i clickbaity. To nie Facebook wymyślił fałszywe opinie wyrażane przez nieistniejących ludzi rozpuszczane w eter po to, by spolaryzować debate publiczną. Facebook wyszlifował to tylko tak, by w/w narzędzia stały się jeszcze łatwiejsze w użyciu w rękach cyników i manipulatorów. I wymyślił dobre metody uzależniania ludzi od siedzenia na danym portalu. Ale poza tą jedną unikalną cechą, w/w tendencje tam zawsze były i zawsze te zabiegi stosowano. Po prostu kiedyś przytłaczająca większość ludzkości nie siedziała w internecie i nie widziała potrzeby, by przenosić do niego dosłownie całe swoje życie. Teraz siedzi. I przenosi. Gdybyśmy tak bardzo nie kochali kłócić się w internecie, to żadne magiczne zaklęcia programistów by nas do tego nie zmusiły. Ale kochamy, bo od początku swojego istnienia internet tworzył iluzję anonimowości, braku poczucia odpowiedzialności za słowo, oszczędzał nam żywych reakcji drugiego człowieka na wysłany w sieć komunikat i redukował całą komunikację do dość bezdusznego tekstu pisanego, z którego nie zawsze i nie wszędzie łatwo wywnioskować ton rozmowy czy nastawienie rozmówcy (a nawet obecne tiktoki są niczym więcej jak monologami typa krzyczącego na telewizor). Internet zniósł naturalną barierę powstrzymującą nas przed ranieniem się nawzajem i w dodatku umożliwił wszystkim wokół stanie się widzami coraz bardziej efektownych kłótni. W dodatku, za sprawą tego, że potencjalnie wszyscy widzimy co ktoś pisze, wzmógł wielokrotnie efekt komformizmu społecznego, jeszcze mocniej dyscyplinując jednostki, które nie chcą wpasować się w model dyskursu (co osiągnęło chyba swój szczyt na imageboardach, na których nie ma żadnych algorytmów, interfejs w ogóle nie jest uzależniający, użytkownicy są niemal anonimowi, a ściek płynie od rana do wieczora). Zapraszam kiedyś na fora towarzyszące polskim portalom z nieśmiesznymi obrazkami, ze szczególnym uwzględnieniem forum jebzdzidy: zupełnie nienowoczesne medium zbierające bardzo nowoczesne szambo. Nie wspomnę o takich pięknych miejscach jak forum Elektrody, albo na przykład dowolne forum wędkarskie czy myśliwskie.
Internet nie jest fajnym miejscem i trzeba to zaakceptować, jeśli chcemy mimo wszystko robić w nim rzeczy fajne. Bo jest też niestety niesamowicie przydatnym narzędziem wymiany idei i myśli. Nie należy jednak łudzić się, że sama zmiana platformy z jednej na drugą spowoduje, że internet będzie miłym miejscem, w którym ludzie nie będą nakręcać się nawzajem i wzmacniać podziałów. Tak będzie tylko dopóki w jakimś miejscu siedzą same cis hetero białe nerdy - bo one zazwyczaj nadają na tak podobnych falach, że trzeba więcej wysiłku, by wywołać wśród nich jakieś większe poruszenie.