identyfikujący się najściślej z Mindsetem Akademickim, Metodą Naukową, Społeczeństwem Merytokratycznym/Opartym na Wiedzy
Może idę za daleko, ale kiedy zredukuje się te nowoczesne słówka, to pozostaje dobrze znane i ustabilizowane w historii pojęcie “socjalizmu naukowego”. Popieram, jeszcze jak.
Oni się po prostu dobrze organizują: korzystają z narzędzi, jakie mają via instytucjonalność
Szczerze mówiąc, jestem jak najdalej od liberalnej “wolności wypowiedzi” w momencie, kiedy chodzi o faszyzm i wsteczniactwo. A tutaj mamy chyba rażący tego przypadek.
Oni się po prostu dobrze organizują: korzystają z narzędzi, jakie mają via instytucjonalność
Szczerze mówiąc, jestem jak najdalej od liberalnej “wolności wypowiedzi” w momencie, kiedy chodzi o faszyzm i wsteczniactwo. A tutaj mamy chyba rażący tego przypadek.
Prawda. Na to nie mam odpowiedzi. Instytucje projektują nienagannie (dla nich zapewne centralne zainteresowanie), zaś poglądy/przekaz (acz nie praktyki – vide tam te obyczajowe niekonsekwencje; wewnętrznie być może utyskują na “nikt nie może być bezpieczny przed pokusami”) mają takie, że głowa mała. “Kryzys wiary” po stronie niżej podpisanego polega na tym: jak zrównoważyć ludzi dogmatycznych – szczerze bądź obłudnie – zaślepionych, autorytarnych i pragnących “zbawiać na siłę”? Już na tyle sposobów próbowano. Skutek m.in. taki, że sam musiałem, paradoksalnie, nabrać rezerwy wobec metapolityki wolnościowej oraz uniwersalizmów, gdyż zbyt wielx to tłamsi i degeneruje (trwam w dysonansie poznawczym). To wszelako, uważam, i tak lepsze, niż zostać cynikiem, zacząć to metodycznie eksploatować, czyniąc z pobożnego, ociemniałego gminu przedmiot spekulacji.
Może idę za daleko, ale kiedy zredukuje się te nowoczesne słówka, to pozostaje dobrze znane i ustabilizowane w historii pojęcie “socjalizmu naukowego”. Popieram, jeszcze jak.
Szczerze mówiąc, jestem jak najdalej od liberalnej “wolności wypowiedzi” w momencie, kiedy chodzi o faszyzm i wsteczniactwo. A tutaj mamy chyba rażący tego przypadek.
Prawda. Na to nie mam odpowiedzi. Instytucje projektują nienagannie (dla nich zapewne centralne zainteresowanie), zaś poglądy/przekaz (acz nie praktyki – vide tam te obyczajowe niekonsekwencje; wewnętrznie być może utyskują na “nikt nie może być bezpieczny przed pokusami”) mają takie, że głowa mała. “Kryzys wiary” po stronie niżej podpisanego polega na tym: jak zrównoważyć ludzi dogmatycznych – szczerze bądź obłudnie – zaślepionych, autorytarnych i pragnących “zbawiać na siłę”? Już na tyle sposobów próbowano. Skutek m.in. taki, że sam musiałem, paradoksalnie, nabrać rezerwy wobec metapolityki wolnościowej oraz uniwersalizmów, gdyż zbyt wielx to tłamsi i degeneruje (trwam w dysonansie poznawczym). To wszelako, uważam, i tak lepsze, niż zostać cynikiem, zacząć to metodycznie eksploatować, czyniąc z pobożnego, ociemniałego gminu przedmiot spekulacji.
Rozsądne podejście. Problem chyba jest / jest zbliżony do “paradoksu tolerancji” Poppera https://en.m.wikipedia.org/wiki/Paradox_of_tolerance