Ależ ja mam w dupie Lewicę i jej sukces, jestem anarchistką i daleko mi do adoracji tego tworu, również Partii Razem. Natomiast na chłodno nie można ocenić tego inaczej. Interesuję się polityką dość długo i też mam prawo mieć swoje wnioski.
Wuja zmonopolizował partię i agresywnie zarządził podział kompetencji, wyraźnie wyznaczając np. razemkom margines wychylania się. To nie tak, że oni mieli na coś wpływ i że mogli prowadzić niezależną politykę. Wstępując na listy SLD zgodzili się oddać Wujowi pełną decyzyjność, wynegocjowali tylko możliwość pojawiania się w mediach ze względu na to, że wypadają tam lepiej niż Jaskiernia czy Senyszyn. Natomiast frakcja Biedronia, ze względu na totalną niemoc jej własnych struktur, została skanibalizowana podczas pamiętnej kolacji-konsumpcji w 2018, więc de facto nie stanowi nawet skrzydła. Promowanie polityków typu Gdula czy Śmiszek wiąże się również bardziej z potrzebą medialnego zaistnienia i jest wyrazem tego, że SLD mimo wszystko ma dość krótką ławkę kandydatów i potrzebuje wpuścić tam troszkę podobnych Włodziowi oportunistów, którzy w zamian za władzę będą robić wszystko co im się każe i tańczyć jak on zagra.
To Wuja zarżnął kampanię Lewicy: to on decydował, że “będzie tak jak powie pan Tusk”, to on wyciął z kampanijnej retoryki niemal cały populizm, który na tle idiotycznych kampanii PiS i PO (skupionych na atakowaniu siebie nawzajem) mógłby zagrać genialnie, kierując “antysystemowych” wyborców w stronę bardziej “radykalnej” i “odważnej” Lewicy, to on zafiksował się na głoszeniu haseł spóźnionych o co najmniej 10 lat, które już nie grzeją opinii publicznej (ale grzeją autora tekstu który linkujesz, więc kumam czemu taki on zjadliwy). To on, w strachu przed tym, że mu karminowa frakcja za bardzo urośnie w siłę, co chwilę sabotował wysiłki ludzi z własnej koalicji, robiąc beznadziejne umizgi do wyborców środka. Bo jego celem nie było wygranie tych wyborów jak najlepszym wynikiem, lecz zmarginalizowanie potencjalnie “rebelianckiej” frakcji - miał wręcz nadzieję, że za sprawą konstrukcji list i niższego prognozowanego wyniku, w wyborach lepiej wypadnie stare SLD, co będzie stanowić dobrą przymiarkę do ewentualnych czystek po wyborach, lub jeszcze większego podporządkowania Razem. Symbolem tych intencji było wystawienie liberałki Scheuring-Wielgus w debacie w TVP. Debata miała żaden wpływ na wynik wyborów, ale gest pokazywał jasno partii Razem, gdzie jest jej miejsce. I że może teraz albo tupnąć sobie nóżką (i wszyscy przegrywamy), albo zagryźć zęby i dojechać do końca kampanii z nadzieją na mandaty w Sejmie. Razemki, które już dawno same poobcinały sobie mentalne jaja, uznały że no cóż, trudno.
Na coś się trzeba zdecydować, a więcej liderów i skrzydła może mieć partia mająca co najmniej 15% poparcia, preferowane więcej.
No Lewica była w 2019 bliska 15%. Tylko to był też bonus jednorazowy, wiadomo że trzeba walczyć by to utrzymać. Przez 4 lata ludzie związani z Włodziem nie zrobili natomiast nic, by w przyszłości wyjść poza ten próg. Ba, ich perspektywa większego poparcia wręcz przerażała bo oznaczała utratę kontroli nad partią, oznaczała możliwość, że w każdej chwili frakcja razemków mogła urosnąć w siłę i pozbawić ludzi Włodzia potencjalnych stanowisk w przyszłości. Jednak nie daj sobie wmówić że sam fakt frakcyjności to coś dziwnego. W każdej partii są skrzydła, przecież Zjednoczona Prawica poszła do wyborów w 2019 dosłownie pod hasłem wspólnego zwycięstwa, a ludzie Ziobry byli bardzo często eksponowani z logiem jego partii. Żadnemu wyborcy to nie przeszkadzało. Ta sama taktyka zaprocentowała teraz, kiedy ziobrzyści zachowali swój stan posiadania w Sejmie względem klubu PiS.
KryPol w połowie artykułów odjeżdża tak daleko poza mainstream, że dla większości jest memem.
Jak każde medium opiniotwórcze dla tych, którzy nie podzielają poglądów jego grupy docelowej. Tbh to dużo się nie różni od takiego Guardiana, tylko że to nie dziennik. Jest też Nowy Moczopijca, jak ktoś bardzo lubi “alt-left” i autorytaryzm naczelnego. Naziole lubią, dlatego czytają. Jest też Wpunkt.online, któremu ewidentnie brakuje ludzi do redakcji i bierze każdy spad z dawnego Strajku, czy Nowych Peryferii. Miałoby to potencjał na duży portal, tylko wymagałoby ogromnych nakładów finansowych i podkupienia znanych, “klikalnych” dziennikarzy.
Lewica ma pieniądze z subwencji i składek i nie wydaje ich na budowę mediów.
Obstawiam że to dlatego, że mają za dużo gąb do nakarmienia. :D W partii pana Janusza wszystkie pinionżki idą pewnie na Najwyższy Czas oraz do samego Ozjasza, który z tego żyje, ale tam jest faszystowska hierarchia i porządek, od razu jest powiedziane kto hajsik dostanie a kto nie. W Lewicy jest sporo cwaniaków, które wiedzą dobrze na co wydać swój kawałek tortu, więc trzeba ich obłaskawić, a przy okazji subwencję trzeba trzymać na kampanię, bo od kiedy umiera coraz więcej dawnych towarzyszy w PZPR, dysponujących pewnymi majątkami, nie ma skąd brać donacji. No i czy lewicowy Najwyższy Czas to szczyt marzeń lewaków? Co do Trybuny czy Przeglądu (należącego do Stowarzyszenia Ordynacka) mam pewne podejrzenia, że służą komuś po prostu do prania pieniędzy, ale no wiadomo, za rękę nikogo nie złapałam.
Konfa przejechała się na TikToku dzięki tytanicznej pracy włożonej przez tony ludzi w ośmieszanie ich na tej platformie, nie dlatego że tam nie ma ludzi.
Nie pisałam że nie ma tam ludzi. Pisałam że nie ma tam (aż tyle) głosów. Tak właśnie działa wejście na błękitny ocean - niezagospodarowany rynek idei jest spoko, możesz na nim brylować i dominować, ale kiedy pojawiają się ludzie którzy się tam ośmieszają i prezentują konkurencyjny punkt widzenia, twoja pozycja spada. To się dzieje samo, niezależnie od tego czy politycy Lewicy będą na tym samym TikToku. Mogą być oczywiście, nic w tym złego, mogą nawet wykorzystać okazję do przepchnięcia paru punktów w narracji, ale nie daje to żadnej gwarancji sukcesu w wyborach. Kto osiągnął sukces wśród niegłosującej dotąd młodzieży? Pieprzony ministrant Hołownia. Człowiek, wydawało się, z poprzedniej epoki, nie umiejący nawet w Twitter.
Poza tym akurat z Ćwierkacza X emigrują użytkownicy. Zostaną tam niedługo tylko politycy i dziennikarze.
Ależ ja mam w dupie Lewicę i jej sukces, jestem anarchistką i daleko mi do adoracji tego tworu, również Partii Razem. Natomiast na chłodno nie można ocenić tego inaczej. Interesuję się polityką dość długo i też mam prawo mieć swoje wnioski.
Wuja zmonopolizował partię i agresywnie zarządził podział kompetencji, wyraźnie wyznaczając np. razemkom margines wychylania się. To nie tak, że oni mieli na coś wpływ i że mogli prowadzić niezależną politykę. Wstępując na listy SLD zgodzili się oddać Wujowi pełną decyzyjność, wynegocjowali tylko możliwość pojawiania się w mediach ze względu na to, że wypadają tam lepiej niż Jaskiernia czy Senyszyn. Natomiast frakcja Biedronia, ze względu na totalną niemoc jej własnych struktur, została skanibalizowana podczas pamiętnej kolacji-konsumpcji w 2018, więc de facto nie stanowi nawet skrzydła. Promowanie polityków typu Gdula czy Śmiszek wiąże się również bardziej z potrzebą medialnego zaistnienia i jest wyrazem tego, że SLD mimo wszystko ma dość krótką ławkę kandydatów i potrzebuje wpuścić tam troszkę podobnych Włodziowi oportunistów, którzy w zamian za władzę będą robić wszystko co im się każe i tańczyć jak on zagra.
To Wuja zarżnął kampanię Lewicy: to on decydował, że “będzie tak jak powie pan Tusk”, to on wyciął z kampanijnej retoryki niemal cały populizm, który na tle idiotycznych kampanii PiS i PO (skupionych na atakowaniu siebie nawzajem) mógłby zagrać genialnie, kierując “antysystemowych” wyborców w stronę bardziej “radykalnej” i “odważnej” Lewicy, to on zafiksował się na głoszeniu haseł spóźnionych o co najmniej 10 lat, które już nie grzeją opinii publicznej (ale grzeją autora tekstu który linkujesz, więc kumam czemu taki on zjadliwy). To on, w strachu przed tym, że mu karminowa frakcja za bardzo urośnie w siłę, co chwilę sabotował wysiłki ludzi z własnej koalicji, robiąc beznadziejne umizgi do wyborców środka. Bo jego celem nie było wygranie tych wyborów jak najlepszym wynikiem, lecz zmarginalizowanie potencjalnie “rebelianckiej” frakcji - miał wręcz nadzieję, że za sprawą konstrukcji list i niższego prognozowanego wyniku, w wyborach lepiej wypadnie stare SLD, co będzie stanowić dobrą przymiarkę do ewentualnych czystek po wyborach, lub jeszcze większego podporządkowania Razem. Symbolem tych intencji było wystawienie liberałki Scheuring-Wielgus w debacie w TVP. Debata miała żaden wpływ na wynik wyborów, ale gest pokazywał jasno partii Razem, gdzie jest jej miejsce. I że może teraz albo tupnąć sobie nóżką (i wszyscy przegrywamy), albo zagryźć zęby i dojechać do końca kampanii z nadzieją na mandaty w Sejmie. Razemki, które już dawno same poobcinały sobie mentalne jaja, uznały że no cóż, trudno.
No Lewica była w 2019 bliska 15%. Tylko to był też bonus jednorazowy, wiadomo że trzeba walczyć by to utrzymać. Przez 4 lata ludzie związani z Włodziem nie zrobili natomiast nic, by w przyszłości wyjść poza ten próg. Ba, ich perspektywa większego poparcia wręcz przerażała bo oznaczała utratę kontroli nad partią, oznaczała możliwość, że w każdej chwili frakcja razemków mogła urosnąć w siłę i pozbawić ludzi Włodzia potencjalnych stanowisk w przyszłości. Jednak nie daj sobie wmówić że sam fakt frakcyjności to coś dziwnego. W każdej partii są skrzydła, przecież Zjednoczona Prawica poszła do wyborów w 2019 dosłownie pod hasłem wspólnego zwycięstwa, a ludzie Ziobry byli bardzo często eksponowani z logiem jego partii. Żadnemu wyborcy to nie przeszkadzało. Ta sama taktyka zaprocentowała teraz, kiedy ziobrzyści zachowali swój stan posiadania w Sejmie względem klubu PiS.
Jak każde medium opiniotwórcze dla tych, którzy nie podzielają poglądów jego grupy docelowej. Tbh to dużo się nie różni od takiego Guardiana, tylko że to nie dziennik. Jest też Nowy Moczopijca, jak ktoś bardzo lubi “alt-left” i autorytaryzm naczelnego. Naziole lubią, dlatego czytają. Jest też Wpunkt.online, któremu ewidentnie brakuje ludzi do redakcji i bierze każdy spad z dawnego Strajku, czy Nowych Peryferii. Miałoby to potencjał na duży portal, tylko wymagałoby ogromnych nakładów finansowych i podkupienia znanych, “klikalnych” dziennikarzy.
Obstawiam że to dlatego, że mają za dużo gąb do nakarmienia. :D W partii pana Janusza wszystkie pinionżki idą pewnie na Najwyższy Czas oraz do samego Ozjasza, który z tego żyje, ale tam jest faszystowska hierarchia i porządek, od razu jest powiedziane kto hajsik dostanie a kto nie. W Lewicy jest sporo cwaniaków, które wiedzą dobrze na co wydać swój kawałek tortu, więc trzeba ich obłaskawić, a przy okazji subwencję trzeba trzymać na kampanię, bo od kiedy umiera coraz więcej dawnych towarzyszy w PZPR, dysponujących pewnymi majątkami, nie ma skąd brać donacji. No i czy lewicowy Najwyższy Czas to szczyt marzeń lewaków? Co do Trybuny czy Przeglądu (należącego do Stowarzyszenia Ordynacka) mam pewne podejrzenia, że służą komuś po prostu do prania pieniędzy, ale no wiadomo, za rękę nikogo nie złapałam.
Nie pisałam że nie ma tam ludzi. Pisałam że nie ma tam (aż tyle) głosów. Tak właśnie działa wejście na błękitny ocean - niezagospodarowany rynek idei jest spoko, możesz na nim brylować i dominować, ale kiedy pojawiają się ludzie którzy się tam ośmieszają i prezentują konkurencyjny punkt widzenia, twoja pozycja spada. To się dzieje samo, niezależnie od tego czy politycy Lewicy będą na tym samym TikToku. Mogą być oczywiście, nic w tym złego, mogą nawet wykorzystać okazję do przepchnięcia paru punktów w narracji, ale nie daje to żadnej gwarancji sukcesu w wyborach. Kto osiągnął sukces wśród niegłosującej dotąd młodzieży? Pieprzony ministrant Hołownia. Człowiek, wydawało się, z poprzedniej epoki, nie umiejący nawet w Twitter.
Poza tym akurat z Ćwierkacza X emigrują użytkownicy. Zostaną tam niedługo tylko politycy i dziennikarze.