• @stella
    link
    12 years ago

    “Bella, ciao”, twoją najnowszą powieść, można czytać jako metaforę dziejowej katastrofy, po której przychodzi czas niepewności i walki wszystkich ze wszystkimi.

    • Zawsze po kataklizmie przychodzi czas na porządkowanie układu, który już nigdy nie będzie taki sam. Ale jaki będzie, tego nikt nie wie. Teraz jesteśmy na takim właśnie etapie. Proszę państwa, skończyło się 30 lat kapitalizmu w Polsce, kończy się planeta z jej zasobami, ale kończy się też cierpliwość świata zachodniego do różnych bandytów sprzedających nam ropę i gaz.

    Mamy za oknem trzecią wojnę światową, choć boimy się tak to nazywać?

    • Dobrze, że ty to mówisz, nie chcę wyjść na gościa od sensacji, ale coś w tym jest. Każda wojna jest inna niż poprzednia. W “Bella, ciao” nigdzie nie napisałem, że to się dzieje w 1945 r. A może to jest 2045? Może 2022?

    Dariusz Nowacki w “Książkach. Magazynie do Czytania” napisał tak: “Ponieważ żyjemy w trzeciej dekadzie XXI wieku, nie mogło zabraknąć nieheteronormatywności”. Trochę to niejasne, bo może sugerować, że zrobiłeś to ze względów koniunkturalnych.

    • Też mnie to sformułowanie zaskoczyło. Może krytyk chciał tak nie wprost nazwać mnie cwaniakiem, który włożył do książki obowiązkowe figury: lesbijki, niewolników, dualizm chamstwo-państwo, stosunki polsko-niemieckie i polsko-rosyjskie, do tego imperializm. Czyli sztampa, publicystyka, gazeta, tektura. Na co ja mówię, hola! To nie są „tematy dyżurne", to jest krzyk ulicy.
    • @stella
      link
      12 years ago

      Wprawdzie mam 61 lat, ale staram się słyszeć takie głosy. Słucham młodszych. Po pierwsze dlatego, że mam dziesięcioletniego syna i chcę być dla niego bystrym tatą, nie dziadem. Po drugie uczę pisania bardzo młodych twórców i widzę, co ich interesuje, jak zmienił się świat w ostatnich latach.

      Dla mnie nie jest abstrakcją, że ktoś jest transpłciowy, bo mam wśród bliskich taką osobę. Podobnie nie jest abstrakcją to, że dziadek po obławie augustowskiej musiał się ukrywać trzy lata w Łebie pod zmienionym nazwiskiem. Mam w sobie taką dziecinną ciekawość wobec splotów teraźniejszości i historii. I czuję pokusę: a gdyby to wszystko połączyć w jednej powieści w nową całość? Chcę pisać o sprawach, o których nie mówiliśmy wcześniej, bo nie wypadało, bo było nam wygodnie ich nie widzieć.

      A coraz częściej mamy przed nosem.

      • Całe bogactwo świata, aż w nadmiarze. Od furgonetek antyaborcyjnych, przez ochronę pedofilii, po leśnych uchodźców. Nienormatywność w całej krasie. Bardzo nam się świat pokomplikował i pisarze nie mają łatwego zadania. Obfitość nie zawsze jest czymś pozytywnym. Śmieciarka, która zwozi odpady z podwórek, też ma w sobie bogactwo artefaktów - ono śmierdzi i fermentuje. A pisarz musi w niej grzebać, by wyciągać te żywe i ciekawe.

      Był sobie kiedyś szlachcic z La Manczy, który siedział w banieczce ksiąg rycerskich. Kiedy postanowił ją opuścić, dostał od świata w łeb, bo ten okazał się inny niż w tych jego księgach. Powieść to nie jest przewidywalna księga rycerska, lecz właśnie opowieść o tym zderzeniu, o tym, że świat wygląda zupełnie inaczej, niż myśleliśmy. Niż nam wmawiano.

      • @stella
        link
        12 years ago

        Krytycy mogą ci zarzucić, że skoro jesteś uprzywilejowanym, zamożnym prawnikiem, to nie jesteś w stanie wyjść poza swoją bańkę.

        • W realu mogę być nawet zarozumiałym dupkiem, jeśli sobie życzą, ale nie w pisaniu. Jeszcze raz powiem: pisanie ma boleć, a nie znieczulać. Ma przekłuwać bańki. Dlatego wyobraźcie sobie, szanowni krytycy, że mimo takiego czy innego rodzaju uprzywilejowania, można mieć otwarte oczy i umysł. Że pisanie o krzywdzie to nie są “egzotyczne” wycieczki na mityczną polską prowincję, gdzie biedaszyby…

        Wspomniałeś o tym, że uczysz pisania. Z czym mają największy problem młode osoby, które chciałyby zostać osobami autorskimi?

        • Przez nasze Czarne Warsztaty przewinęło się już ponad dwieście osób, więc chyba mogę generalizować. Zawsze są w takiej grupie ze dwie osoby, które wszystko wiedzą, niczego nie potrzebują, przyjechały się utwierdzić w tym, że potrafią. To jest w porządku, choć one niczego się nie nauczą.

        Jest też zawsze kilka osób, które z tych czy innych względów postanowiły zobaczyć, jak to jest być adeptem pisarstwa, i odkrywają, że to nie jest aż tak ciekawe, jak myśleli. Dzięki temu będą szczęśliwsze po powrocie. Ale największa grupa to ta, która nawet nieźle pisze, ale bardzo się boi. Mają coś na wzór tremy aktorskiej, bo przecież w pisaniu chodzi o to, by stanąć na środku sceny i zacząć mówić. A to paraliżuje. Dlatego decydują się na udawanie kogoś, kim nie są. Uczę ich się nie bać. I nie zagłuszać własnego głosu.

        Walka o to, by oni w siebie uwierzyli, to jak walka z kapitalizmem.

        • @stella
          link
          12 years ago

          Tak samo wmawia nam, że żeby pisać, trzeba kupować kolejne podręczniki kreatywnego pisania. To kłamstwo. I z tym walczę. Mówię im, że mają w sobie wspaniałe światy, które może czasem nieporadnie jeszcze wyrażają, ale muszą przestać się bać je opowiadać. To świat wmówił im, że ich historie są nieważne, bo oni sami w hierarchii kapitalizmu są nikim szczególnym. A to są wrażliwi, czuli, spostrzegawczy ludzie, którzy z wieloma rzeczami na tym świecie się nie zgadzają, ale których on też fascynuje i chcieliby to wyrazić.

          Rzemiosła pisarskiego można się nauczyć, ale dużo trudniej nauczyć się mówić własnym głosem, gdy świat wam wmawia, że jesteście banalni, jesteście mierzwą, na której czasem wyrastają jakieś cudowne grzyby, ale to nie jesteście wy. To im wmawia system, który chciałby tylko sprzedać jeszcze więcej podręczników twórczego pisania czy poradników uważności.

          Za każdym razem proszę osoby uczestniczące w warsztatach, by przyniosły ze sobą gotowe teksty. I zawsze wtedy gram w bingo - ile razy napiszą o śmierci babci. To pozornie jest trochę zabawne, ale przecież to właśnie wtedy, gdy umiera babcia, powstaje w głowie młodego autora czy autorki zamęt, jakieś spięcie. Babcia była źródłem nie tylko ciepła, dobra i kanapek, lecz także niefiltrowanych, nieprzebranych i niezapośredniczonych emocji. Niekiedy żenujących, ale niesamowicie głębokich.

          I tu znowu dotykamy kwestii kapitalizmu, który ukrywa ten najbardziej wstydliwy fakt, że nie tylko błyszczymy, lecz również umieramy, chorujemy, śmierdzimy, sprawiamy kłopot. Tylko że teraz – mówię młodszym - jeśli chce się profesjonalnie pisać, trzeba pochować babcię i nauczyć się znajdować inne źródła głębokich emocji.

          • @stella
            link
            12 years ago

            Znajdujesz je u swojego dziesięciolatka?

            • Jasne, choć szukam ostrożnie. Dziecko to nie jest bąbelek na kolorowej smyczy, ale myślący człowiek. To również moje drugie dziecko i bardzo się pilnuję, żeby nie popełnić błędów z przeszłości.

            Ale trzeba dopiero walnąć w dno, żeby do człowieka to dotarło. Misją literatury jest właśnie to, żeby czasem wystarczyło poczytać o tym, jak inni z tym dnem się zderzają, byśmy sami już nie musieli. Albo nie aż tak boleśnie.