System edukacji "gubi" dziś na wsiach ok. 120 tys. dzieci w wieku 3-6 lat. A przedszkola (i żłobki) są kluczowe w wyrównywaniu szans
Od siebie dodam, że czasami przedszkola są, ale na tyle słabe, że jedno z rodziców wybiera “mniejsze zło” - czyli rezygnację z pracy zawodowej i pozostanie z dzieckiem w domu.
Nawet “słabe” przedszkole daje coś, czego szczególnie na wsi rodzice nie są w stanie dzieciom zapewnić - czyli kształtowanie umiejętności społecznych. Dziecko samo w domu z rodzicami, jeszcze w dodatku bez rodzeństwa w podobnym wieku, to jest duża szansa na problemy w pierwszych klasach szkoły.
Ale takie argumenty znacznie słabiej przemawiają do rodziców niż żywa gotówka. Która jednak niczego nie rozwiąże jeśli będzie “zrzucana z helikoptera”.
Każdy rząd dobrze wie, że na obietnicach lepszych usług publicznych się nie wygra wyborów bo na realne efekty trzeba dłuższego czasu niż jedna kadencja, a rząd populistów wie dodatkowo że taka oferta “do wszystkich” wyklucza możliwość sterowania elektoratem - bo po równo będzie z tego korzystać “lewactwo” , “libki” i “prawdziwi Polacy”. No i jednostkowo poprawa jakości życia w ten sposób jest niemierzalna więc nie można tez PR’owo sprzedać zależności “To dzięki naszemu rządowi [naszemu prezesowi…] masz w swoim życiu czegoś [np kasy…] o X więcej”
no właśnie nie do końca, bo słabe przedszkola nieraz same naciskają na izolację dziecka, które jest dla nich z jakiegoś powodu “problemowe”. I finalnie z dwojga złego lepiej, jak rodzice zapewnią socjalizację rzadziej, ale we własnym zakresie, niż jak zafundują dziecku przedszkolną traumę. Generalnie wiele od indywidualnej sytuacji zależy, ogólnie ciężki temat…
Nawet “słabe” przedszkole daje coś, czego szczególnie na wsi rodzice nie są w stanie dzieciom zapewnić - czyli kształtowanie umiejętności społecznych. Dziecko samo w domu z rodzicami, jeszcze w dodatku bez rodzeństwa w podobnym wieku, to jest duża szansa na problemy w pierwszych klasach szkoły. Ale takie argumenty znacznie słabiej przemawiają do rodziców niż żywa gotówka. Która jednak niczego nie rozwiąże jeśli będzie “zrzucana z helikoptera”. Każdy rząd dobrze wie, że na obietnicach lepszych usług publicznych się nie wygra wyborów bo na realne efekty trzeba dłuższego czasu niż jedna kadencja, a rząd populistów wie dodatkowo że taka oferta “do wszystkich” wyklucza możliwość sterowania elektoratem - bo po równo będzie z tego korzystać “lewactwo” , “libki” i “prawdziwi Polacy”. No i jednostkowo poprawa jakości życia w ten sposób jest niemierzalna więc nie można tez PR’owo sprzedać zależności “To dzięki naszemu rządowi [naszemu prezesowi…] masz w swoim życiu czegoś [np kasy…] o X więcej”
no właśnie nie do końca, bo słabe przedszkola nieraz same naciskają na izolację dziecka, które jest dla nich z jakiegoś powodu “problemowe”. I finalnie z dwojga złego lepiej, jak rodzice zapewnią socjalizację rzadziej, ale we własnym zakresie, niż jak zafundują dziecku przedszkolną traumę. Generalnie wiele od indywidualnej sytuacji zależy, ogólnie ciężki temat…