“W porządku, nikt nie śledzi tego, co piszę na te tematy — spoko. Ale jako żywo, jeśli kwestionuję szkoły społeczne (konkretne!), to za ich klasizm i ekskluzywność, a nie za ich kooperatywność. Chętnie się dowiem, gdzie i kiedy „negowałem” kooperatywy rodzicielskie (czy inne) jako takie.”
Na Mastodonie, podczas dyskusji o Lex Czarnek. Rozwijam: wiele osoób decyduje się na pozasystemowe rozwiązania edukacyjne, m. in. właśnie kooperatywy rodzicielskie (sorry, chcesz czy nie - to jednak wciąż “ekskluzywne” rozwiązanie, większość uczniów uczy się stacjonarnie w szkołach rejonowych) czy inny tryb edukacji domowej. A że w Polsce masz formalny obowiązek szkolny, dziecko w ED musi być gdzieś zapisane - zwykle do szkoły prywatnej czy społecznej mającej doświadczenie i rozeznanie w ED, bo rejonówki rzadko ogarniają temat. Rodzice decydujący się na taką formę realizacji obowiązku szkołego są zwykle mniej lub bardziej wkręceni w tematykę edukacyjną - uwzględniają ją przy wyborach politycznych, głosują na kandydatów, którzy będą im mniej sprawę utrudniać, wywierając na polityków naciski, by taka forma edukacja pozostawała wciąż legalna, organizują kampanie informacyjne i protesty, gdy Czarnek chce ED ukrócić itp. Przy dyskusji na ten temat na mastodonie krytykowałeś ich postawę w formie sprowadzającej się do “powinni wziąć sprawy w swoje ręce, zamiast zajmować się polityką”.
“W porządku, nikt nie śledzi tego, co piszę na te tematy — spoko. Ale jako żywo, jeśli kwestionuję szkoły społeczne (konkretne!), to za ich klasizm i ekskluzywność, a nie za ich kooperatywność. Chętnie się dowiem, gdzie i kiedy „negowałem” kooperatywy rodzicielskie (czy inne) jako takie.” Na Mastodonie, podczas dyskusji o Lex Czarnek. Rozwijam: wiele osoób decyduje się na pozasystemowe rozwiązania edukacyjne, m. in. właśnie kooperatywy rodzicielskie (sorry, chcesz czy nie - to jednak wciąż “ekskluzywne” rozwiązanie, większość uczniów uczy się stacjonarnie w szkołach rejonowych) czy inny tryb edukacji domowej. A że w Polsce masz formalny obowiązek szkolny, dziecko w ED musi być gdzieś zapisane - zwykle do szkoły prywatnej czy społecznej mającej doświadczenie i rozeznanie w ED, bo rejonówki rzadko ogarniają temat. Rodzice decydujący się na taką formę realizacji obowiązku szkołego są zwykle mniej lub bardziej wkręceni w tematykę edukacyjną - uwzględniają ją przy wyborach politycznych, głosują na kandydatów, którzy będą im mniej sprawę utrudniać, wywierając na polityków naciski, by taka forma edukacja pozostawała wciąż legalna, organizują kampanie informacyjne i protesty, gdy Czarnek chce ED ukrócić itp. Przy dyskusji na ten temat na mastodonie krytykowałeś ich postawę w formie sprowadzającej się do “powinni wziąć sprawy w swoje ręce, zamiast zajmować się polityką”.