Czytając przeróżne teksty, wpisy, czy artykuły o polskich squatach trafiłam w kilku miejscach na stwierdzenie, że w Łodzi jest ich pełno, przez liczne opustoszałe, niszczejące kamienice. Dlatego tak mnie dziwi, że aktualnie nie działa tam żaden squat aktywistyczny (a przynajmniej nie trafiłam na żadne informacje o tym). Jak na tak duży potencjał lokalowy, to w Łodzi squatów, o których było głośno było niewiele, jedynie C4 oraz Kil210, o nich też nie ma zbyt dużej ilości informacji. Jaki może być powód tego, że aktualnie żaden kolektyw nie podjął się założenia squatu w Łodzi?

  • harc
    link
    211 months ago

    Podrzuciłem koledze, który może będzie miał coś mądrzejszego do powiedzenia, ale myślę że Łódź ma tego ‘pecha’, że jest blisko Warszawy i łatwo do niej wyjechać działać - z drugiej strony spora część młodych w Łodzi to przyjezdni studenci, którzy mogą sobie względnie tanio coś wynająć, więc nie mają ciśnienia. A też prowadzenie takiego miejsca wymaga niemałej ekipy i jeszcze więcej zapału oraz determinacji.