Układ kościelno-państwowy To, że przedstawiciele rządu konsultują wiele spraw rangi państwowej z Kościołem nie jest tajemnicą. Na rządowej stronie (https://www.gov.pl/.../protokoly-z-posiedzen-komisji…) bez trudu można znaleźć protokoły z takich konsultacji. Brakuje tam jednak protokołu z 2014 r. Nam udało się zdobyć ten dokument. Komisja Wspólna Przedstawicieli Rządu RP i Konferencji Episkopatu Polski spotkała się 17 grudnia 2014r. w Warszawie. Wzięli w niej udział abp Sławoj Leszek Głódź, ówczesny Metropolita Gdański, kard. Kazimierz Nycz, abp Wojciech Polak, abp Andrzej Dzięga (wobec którego Stolica apostolska prowadzi właśnie postępowanie ws. tuszowania pedofilii podległych mu księży), bp Suski, Miziński i Muskus. Stronę rządową reprezentowali wtedy: Andrzej Halicki, Stanisław Huskowski, Jacek Cichocki, Joanna Kluzik Rostkowska, Władysław Kosiniak Kamysz. W trakcie posiedzenia Komisji Wspólnej zostały omówione kwestie: edukacji szkolnej, pielgrzymki Papieża Franciszka do Polski w 2016 r., sprawy rodziny, ochrona danych osobowych (GIODO), ingerencja władzy sądowniczej w postępowania przed sądami kościelnymi. Dzięki protokołowi dowiadujemy się jak ogromny wpływ na decyzje rządzących (niezależnie od partii) ma Kościół katolicki. A także tego jak apodyktyczną i roszczeniową postawę w takich rozmowach przybierają kościelni hierarchowie. Edukacja pod kościelnym butem Spotkanie rozpoczęło się o żądań i na nich skończyło. Kard. Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski, jako pierwszy zabrał głosi i od samego początku zaczął domagać się „wzajemnej oceny podręczników szkolnych”. Chciał by Kościół miał wpływ na to, z jakich podręczników będą uczyć się polscy uczniowie i nie chodziło mu tylko o katechezę. Zaapelował też by „niepotrzebnie nie wyprowadzać komentarzy na ten temat na forum medialne”, bo jak stwierdził wprowadza to „dodatkowe napięcia”. Kardynał nie byłby księdzem gdyby nie poruszył kwestii wychowania do życia w rodzinie i edukacji seksualnej. Kardynał twierdził, że mówi w imieniu bliżej niesprecyzowanych rodziców, którzy zgłaszają uwagi, co do treści przekazywanych na tych zajęciach. Jako przykład podał szkołę w Bełchatowie i działalność na jej terenie organizacji „Ponton” (https://ponton.org.pl ), która rozmawia z młodzieżą m.in. o metodach antykoncepcji w tym tych akceptowanych przez Kościół Katolicki, złym dotyku i umiejętność wyznaczania własnych granic. Kardynał dopytywał: „w jaki sposób zapewnić rodzicom prawo do wpływania na to, czego są uczone ich dzieci i kto za to odpowiada — ministerstwo, samorząd czy dyrektor”. Duchowny podzielił się też swoimi obawami nt. frekwencji uczniów na katechezie. Jego zdaniem umieszczanie religii na lekcji pierwszej lub ostatniej jest wbrew rozporządzeniu o organizowaniu katechezy w szkole, a także pośrednio wbrew zapisom konkordatu. Trzeba przyznać, że Joanna Kluzik-Rostkowska, ówczesna Minister Edukacji Narodowej broniła się dzielnie. „…wszystkie treści, które pojawiają się w szkole muszą mieć zgodę dyrektora i rady rodziców. Odnosi się to do wszystkiego, co nie jest podstawą programową. Wprowadzanie dodatkowych treści bez zgody dyrektora i rady rodziców jest łamaniem prawa” – stwierdziła, zapewniając jednocześnie, że jeśli to prawo będzie łamane, nastąpi interwencja z jej strony. Umieszczanie lekcji religii, na pierwszej czy ostatniej godzinie lekcyjnej wyjaśniła względami organizacyjnymi i dodatkowymi kosztami dla szkoły, które generowałyby zapewnienie opieki dzieciom, które nie chodzą na lekcje religii. Kard. Kazimierz Nycz nie ustępował. „Ważne, by były czytelne sygnały ze strony ministerstwa w tej sprawie” – sugerował i namawiał, by przy okazji nowelizacji rozporządzenie o organizowaniu lekcji religii „rozwiązać problem systemowo”. Minister Kluzik-Rostkowska zręcznie zakończyła dyskusję, stwierdzając, że jest orędowniczką dobrowolności zarówno w sprawie udziału w zajęciach z edukacji seksualnej jak i we mszy. Warto tu zauważyć, że wiele z postulatów kardynała przeforsowali już lub stara się wprowadzić poniekąd metodą siłową obecny minister edukacji Przemysław Czarnek. Program PiS Biskup Toruński Andrzej Suski, przedstawiając sprawę polityki rodzinnej zaczął bardziej dyplomatycznie niż jego kolega po fachu. Pochwalił rządzących za wprowadzenie Karty Dużej Rodziny i propozycję premier Ewy Kopacz, która padła podczas jej expose. Chodziło o wprowadzenie rocznego świadczenia pieniężnego dla świeżo upieczonych rodziców, którzy nie są ubezpieczeni. Biskup Suski przypomniał także o potrzebie wprowadzenia bonu opiekuńczo-wychowawczego, wypłacanego bezpośrednio rodzinom, które wychowują dzieci. Zwrócił uwagę na to, że konieczny jest mechanizm uwzględniania ilości wychowanych dzieci w wysokości emerytury. Brzmi znajomo? Kościół ponad GIODO Z kolei abp Wojciech Polak skrytykował decyzję administracyjną Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO), nakazującą sprostowanie danych osobowych apostatów w parafialnych księgach ochrzczonych, poprzez umieszczenie w niej wpisu o wystąpieniu z Kościoła katolickiego. Stwierdził, że jest to naruszenie autonomii Kościoła. Andrzej Lewiński, zastępca Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych pośpieszył z wyjaśnieniem, że nie ma jednolitości orzeczenia w tej sprawie, ale „można wystosować do Naczelnego Sądu Administracyjengo wniosek o taką jednolitość”. Wyraził też gotowość współpracy przy rozwiązywaniu Kasa kościelna - nietykalna Arcybiskupa Dzięgę natomiast zaprzątnęła najbardziej sprawa pieniędzy. Uznał on, że zajmowanie przez komornika tacy parafialnej jest niedopuszczalne. Zauważył też, że sądy powszechne coraz częściej występują do sądów kościelnych z wezwaniem do przekazania określonego dokumentu albo całości sprawy. Jak można się domyślać chodziło mu o coraz częściej wypływające wtedy sprawy seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży. Arcybiskup wskazał, że konkordat zabezpiecza rozdział forum kościelnego sądu i forum państwowego sądów powszechnych. Łaskawie stwierdził, że sądy mogą oczywiście wystąpić o odpis, kopię dokumentu czy sam dokument ale zmuszanie oficjała sądu kościelnego do wydania dokumentów a potem penalizacja odmowy i ukaranie grzywną jest według niego nadużyciem. Później Dzięga powrócił do swojego ulubionego tematu i wyraził niepokój dotyczący programu rozwoju obszarów wiejskich. Chodziło o to, że z listy beneficjentów zostały usunięte jednostki i podmioty kościelne. Ponieważ trwały wtedy jeszcze dyskusje z Unią Europejską nad dokumentami wykonawczymi, zauważył że „można jeszcze zwrócić uwagę na tę kwestię”. Troskom biskupa starała się zaradzić Monika Zbrojewska, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. A propos komornika sądowego zauważyła, że kościelne osoby prawne za swoje zobowiązania ponoszą odpowiedzialność na takich samych zasadach jak inne podmioty prawa. Wskazała, że zgodnie art. 829 pkt 6 Kodeksu postępowania cywilnego egzekucji nie podlegają jedynie przedmioty służące do wykonywania praktyk religijnych. Nadmieniła jednak, że w tym trybie możliwe jest „ewentualne wprowadzenie nowych rozwiązań”. Natomiast w przypadku gdy sądy powszechne zwracają się z żądaniem wydania akt sprawy kościelnej, pod rygorem zastosowania kary grzywny „istnieje możliwość złożenia skargi lub wniosku, skierowanego do prezesa sądu, który to sprawuje nadzór wewnętrzny nad daną jednostką”. Zasugerowała również, że „Ministerstwo sprawdza jakiego rodzaju działania podejmuje prezes sądu”. Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwość, co do tego, w jakim kraju żyjemy i czy jest to już państwo wyznaniowe podporządkowane kościelnym hierarchom, polecamy bliżej przyjrzeć się zmianom jakie zaszły w Polsce od 2015 r. Spisała K.W.W.