Fragment książki Wielogłowa hydra. Żeglarze, niewolnicy, pospólstwo i ukryta historia rewolucyjnego Atlantyku, która ukazała się w wydawnictwie Krytyki Politycznej.
Rząd często zarzucał piratom, że „nie mają ojczyzny”, oni zaś zgadzali się z tym: kiedy witali inne statki na otwartych wodach, podkreślali swoje odrzucenie przynależności narodowej, ogłaszając, że przybywają „z Mórz”. Pewien urzędnik kolonialny zgłosił Radzie Handlu i Plantacji w 1697 roku, że piraci „nie uznają się za czyichkolwiek rodaków, sprzedali swój kraj, a będąc pewni, że jeśli zostaną schwytani, czeka ich stryczek, nie mają żadnych skrupułów, lecz wyrządzą tyle szkód, ile zdołają”. Jak jednak bąknął w 1699 roku jeden z buntowników „nie ma znaczenia, w której części świata się żyje, byleby żyło się tam dobrze”.

