Kryzys związany ze śmiertelnością pieszych w Ameryce: 77-procentowy wzrost w ciągu dekady pokazuje, jak kapitalizm motoryzacyjny zabija pieszych
Wyobraź sobie, że wypełniasz 30 samolotów Boeing 737 ludźmi i rozbijasz je o ocean. Teraz wyobraź sobie, że robisz to co roku — i wiesz, że nikt cię do tego nie zmusza. Taka jest skala rzezi, którą toleruje Ameryka: 7148 pieszych zabitych przez kierowców w 2024 r., powolna katastrofa w skali kraju, której nie są w stanie spowolnić żadne statystyki.
Prawdziwie przerażający jest jednak trend. W latach 2009–2023 liczba ofiar śmiertelnych wśród pieszych wzrosła o oszałamiające 80%, podczas gdy wszystkie inne ofiary śmiertelne wypadków drogowych wzrosły tylko o 13%. W ciągu ponad dziesięciu lat piesi ginęli w tempie prawie siedem razy szybszym niż wzrost liczby ludności. Nie jest to przypadkowe. Jest to zamierzony skutek systemów zaprojektowanych tak, aby priorytetowo traktować pojazdy, a nie ludzi. (…)
Ten kraj nie przestaje zjeżdżać po równi pochyłej. Ciekaw jestem tylko, co będzie w miejscu starego imperium.
Jest tym gorzej, że USA próbuje zmusić UE do zaakceptowania amerykańskiego poziomu regulacji drogowych i ich pojazdów, w znacznym stopniu odpowiedzialnym za ten wzrost.
W Polsce nie zrobiłoby to wielkiej różnicy, nam bliżej do Rosji na drogach niż do Niemiec.


