• harcM
    link
    42 years ago

    Mam dziwne wrażenie, że ten tekst znaczy z grubsza nic. Ciężko jest go nawet skrytykować, bo elementy naukowego dyskursu socjologicznego miesza z bliżej nieokreśloną terminologią raczej nacechowaną emocjonalnie niż merytorycznie. Czy dzielenie “kodów” (kulturowych?) w danej grupie (sieci) jest czymś złym? Raczej wręcz przeciwnie, bo jest podstawą zachodzenia komunikacji, a ta z kolei w dowolnej grupie powinna prowadzić do zacieśniania/wzmacniania sieci i zjawisk emergentnych, czyli tworzenia się struktur (społecznych) wyższego poziomu. Co więcej, wbrew woli autora/ów powyższego manifestu nawet gdyby ich komunikacja dotyczyła wyłącznie “rekompozycji tożsamości”, czymkolwiek miało by to być (idpol?), to nawet to powinno wcześniej czy później doprowadzić do powstania czegoś innego. Skąd wniosek, że luźne relacje przebiegają właśnie po takiej linii i co to dokładnie oznacza, oczywiście ciężko ustalić, chociaż tu się opieram na ogólnym wspomnieniu całości manifestu (nawet miałem ładne angielskie wydanie kupione z Amazona, bo tylko tam kupuję prymitywistyczne i insurekcjonistyczne treści).

    Suma summarum - jak dla mnie bełkot zbliżony do tego, na jakim opiera się absolutna większość treści insurekcjonistycznych, mieszanką bełkotu, naginania pojęć i poetyckości próbuje przykryć brak sensu.