Niektórzy z ułaskawionych przez Putina przestępców wracają z frontu w Ukrainie do domów w Rosji. Wielu z nich ma na swoim koncie prawdziwie przerażające czyny. Jeden z ułaskawionych “patriotów” — jak mówi się w Rosji o tych, którzy walczyli w Ukrainie — zabił swoją dziewczynę i przepuścił jej ciało przez maszynkę do mięsa. Inny dźgnął swoją byłą żonę w brzuch dziesięć razy. Kolejny sfilmował, jak bije swojego przyjaciela na śmierć — jakby to był żart.

Po zaledwie kilku miesiącach spędzonych na froncie ich grzechy zostały im wybaczone. Niektórzy z nich po powrocie do Rosji popełniają jednak nowe — przybierające formę brutalnych przestępstw, w tym morderstw i gwałtów.

“Praktyka Prigożyna została przyjęta przez rosyjskie ministerstwo obrony”

W 2014 r. były policjant Siergiej Chadżikurbanow został skazany na 20 lat więzienia za udział w zabójstwie Anny Politkowskiej, dziennikarki śledczej “Nowej Gaziety”, do którego doszło w 2006 r. Niedawno został jednak ułaskawiony – po ledwo dziewięciu latach odbywania kary.

Była to zapłata Kremla za sześć miesięcy, które były policjant spędził na froncie w Ukrainie. W oczach Putina uczyniło to z niego patriotę.

Chadżikurbanow nie jest jedynym brutalnym przestępcą, który otrzymał ułaskawienie za dołączenie do armii rosyjskiej w Ukrainie. Tę metodę na pozyskiwanie żołnierzy rozpowszechnił Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera, który zginął w katastrofie samolotu.

Pomimo niechlubnego końca Prigożyn przez długi czas był kluczowym sojusznikiem Putina. Żołnierze Grupy Wagnera walczyli m.in. w Ukrainie i ginęli w niektórych z najkrwawszych bitew, takich jak trwająca wiele miesięcy walka o Bachmut.

Sam Prigożyn dziewięć lat spędził w więzieniu za rabunek i napaść, których dopuścił się w latach 80. Nic dziwnego, że do Grupy Wagnera rekrutował przestępców. Praktyka ta została teraz przyjęta przez rosyjskie ministerstwo obrony.

Chociaż oficjalna liczba skazańców żołnierzy nie jest znana, wiemy, że w marcu ubiegłego roku, po zakończeniu służby kontraktowej w Grupie Wagnera, ułaskawionych zostało ponad 5 tys. przestępców. Według Prigożyna w bitwie o Bachmut brało udział około 40 tys. więźniów.

“Dla Putina alternatywa byłaby gorsza”

Nawet lojalne Putinowi władze nie zawsze zgadzają się z działaniami Kremla, który z przestępców czyni bohaterów narodowych. W zeszłym roku gubernator obwodu swierdłowskiego Jewgienij Kujewaszew pokłócił się z Prigożynem po tym, jak lokalne władze odmówiły zorganizowania pogrzebu dla najemnika Grupy Wagnera.

“Gdyby był prawdziwym żołnierzem, nie mielibyśmy z tym problemu, ale był tylko byłym więźniem” — stwierdziły władze.

Ułaskawianie brutalnych skazańców nie jest dla Kremla najlepszą metodą na pozyskiwanie nowych rekrutów. Alternatywa byłaby jednak dla Putina znacznie gorsza. Zeszłoroczna “częściowa mobilizacja” wywołała znaczny sprzeciw społeczeństwa rosyjskiego i Putin obawia się powtórki.

Prezydent Federacji Rosyjskiej wie jednak, że istnieją “dwie Rosje” i że jeśli Kreml nadal będzie wysyłał na front skazańców, to obie otrzymają coś, czego chcą.

“Ludzie doskonale zdają sobie sprawę z kruchości swojej rzeczywistości” Pierwsza Rosja, obejmująca mieszkańców dwóch największych miast Rosji – Moskwy i Petersburga – może dzięki temu udawać, że wojny w ogóle nie ma. Wystarczy odwiedzić choćby księgarnię “Respublika” w stolicy Rosji – łatwo znajdzie się w niej amerykańskie i brytyjskie bestsellery oraz dzieła rosyjskich autorów, którzy uciekli przed reżimem – takich jak Boris Akunin i Dmitrij Bykow.

“Co się dzieje z pieniędzmi z zagranicy?”. Ukraińscy żołnierze zdradzili nam, jak (źle) wygląda sytuacja na froncie Wystarczy też wybrać się do kina na Newskim Prospekcie w Petersburgu, gdzie można bez problemu oglądać amerykańskie hity “Barbie” i “Oppenheimer” – bez żadnych głosów o tym, że władze zakazały tych filmów za “nietrzymanie się tradycyjnych rosyjskich wartości”.

Ludzie w tej Rosji doskonale zdają sobie sprawę z kruchości swojej rzeczywistości. Kiedy zapytałam młodą parę oglądającą “Oppenheimera”, czym są tradycyjne rosyjskie wartości, odpowiedziała, że nikt tak naprawdę nie wie. Młodzi ludzi zdawali sobie jednak sprawę z tego, że kino może wkrótce zostać zamknięte za “dysydencję”.

“Za zarobione pieniądze zabrał nas na wakacje na Krym” Jest też jednak druga Rosja – ta, którą można znaleźć w małych miasteczkach i wioskach rozrzuconych po ogromnym terytorium kraju. Wojna w Ukrainie jest dla niej źródłem patriotycznej dumy, a każdy, kto ryzykuje życie dla zwycięstwa, zasługuje w jej oczach na uhonorowanie.

Podczas niedawnej podróży na Syberię, którą odbyłam do regionu nieopodal Omska, spotkałem pewną parę. Z dumą opowiadała mi o swoim synu, który został żołnierzem.

“Walczył za swój kraj. Ma medal, a za zarobione pieniądze zabrał nas na wakacje na Krym” — zachwycała się matka.

Kobieta nie wspomniała, że zanim jej syn stał się “bohaterem”, przez większość swojego życia przebywał w więzieniu. Dla tej rodziny prawdopodobnie nie miało to znaczenia. Kreml dał jasno do zrozumienia, że można “odpokutować krwią”. Zachętą do walki są również pieniądze.

W regionie nieopodal Omska młodzi mężczyźni — nie więźniowie — otrzymują 195 tys. rubli (8 tys. 700 zł) za samo zaciągnięcie się do wojska. Jeśli zginą, ich rodziny otrzymują ponad 100 tys. dol. (około 400 tys. zł) odszkodowania. Za takie pieniądze można kupić domy, samochody i nie tylko. Tego typu inwestycje przyczyniają się do wzrostu gospodarczego.

Zdecydują się na negocjacje z Rosją? Amerykanie mówią wprost: nie zmuszamy Ukrainy Dwoistość Rosji nie jest niczym nowym — symbolem państwa jest dwugłowy orzeł. Rzadko jednak obie Rosje stały w tak wyraźnym kontraście do siebie. Podczas gdy Moskwa i Petersburg opłakują swoją izolację od reszty świata, prowincje przyjmują przesłanie Putina o wrogości wobec wszystkiego, co nierosyjskie.

Im dłużej trwa wojna, tym bardziej taka postawa, obecna poza największymi miastami Rosji, będzie się umacniała.

“Jeśli świat zewnętrzny jest przeciwko nam, będziemy chronić nasz wielki naród przed tymi, którzy chcą mu zaszkodzić” — myślą ludzie na prowincji.

Nikt w świecie zewnętrznym nie może jednak zaszkodzić Rosji bardziej niż rosnąca liczba ułaskawionych przez Putina “patriotów”.