https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2150274,1,co-sie-zdarzylo-w-kazachstanie.read

Co się zdarzyło w Kazachstanie?

Fala protestów trwa od 2 stycznia. Wygląda na to, że do spontanicznego wybuchu społecznego każda strona próbuje teraz dopisać swoją teorię. A najbardziej korzystają Rosjanie. Jasne jest to, co było widać gołym okiem: wisząca już od jakiegoś czasu nad władzami chmura społecznego niezadowolenia wybuchła w pierwszych dniach stycznia. Bezpośrednim impulsem była podwyżka cen gazu LPG, na które to paliwo Kazachowie w ramach oszczędności masowo przerabiają samochody. Ale społeczna frustracja w zasadzie w nieźle – jak na poradzieckie państwo Azji Środkowej – radzącym sobie Kazachstanie była odczuwalna już od jakiegoś czasu.

Kazachowie, owszem, jeździli po coraz lepszych drogach, ich miasta wyglądały coraz ładniej i żyło się w nich coraz wygodniej. Narzekali jednak na rozpanoszoną w kraju korupcję, na arogancję władzy, na wszędobylskie macki oligarchów, głównie klanu związanego z byłym prezydentem, a raczej – bo tak brzmi jego oficjalny tytuł – Pierwszym Prezydentem Nursułtanem Nazarbajewem.

Policjanci szykujący się do zablokowania demonstracji w Ałmaty. Nazarbajew, wystylizowany na ojca narodu, odszedł niby ze swojego stanowiska w 2019 r. po wielu dekadach rządów, ale Kazachowie nie uwierzyli w ten manewr. I słusznie: Nazarbajew, budowniczy niepodległego Kazachstanu i miasta Nur-Sułtan, przedziwnej kazachskiej stolicy, wzniesionej w zasadzie od zera wśród pustych stepów, nie zniknął na dobre. Pozostał na tylnym siedzeniu wraz ze swoim groteskowym kultem jednostki i ogromnymi wpływami w biznesie.

Co więcej, podobnie jak w Rosji, zaczął wyczerpywać się niepisany układ, jaki społeczeństwo zawarło z władzą: rząd w jego myśl miał zapewniać obywatelom stabilizację i warunki do bogacenia się, a społeczeństwo miało rządowi nie za bardzo patrzeć na ręce. Nazarbajew przykrywał dodatkowo tę umowę zapożyczoną od dalekowschodnich autokratów narracją mówiącą, że zanim społeczeństwo dojrzeje do prawdziwej demokracji, trzeba je „wychować” i urządzić.

Nazarbajew nie był zadowolony z własnych postępów wychowawczych. Aż w końcu odszedł i pozostawił problem nowemu prezydentowi Kasym-Żomartowi Tokajewowi. Ten uchodził za pacynkę Nazarbajewa, który pozostał liderem partii rządzącej oraz szefem Rady Bezpieczeństwa, kontrolował więc struktury siłowe. Nie wspominając o wpływach w biznesie.

Protesty wybuchły – przynajmniej na to wygląda – spontanicznie, najmocniej w Żangaozen na pustynno-stepowym, roponośnym zachodzie kraju. Były zresztą kontynuacją demonstracji pracowników sektora wydobywczego w tym regionie. Poza żądaniem skasowania podwyżki LPG domagano się całkowitego wycofania się z życia publicznego Nazarbajewa i jego klanu. Gdzieniegdzie pojawiały się hasła antyrosyjskie, ale najważniejsza była sprawa Nazarbajewa. To jego pomniki obalano, to pod jego adresem krzyczano „dziadku – won!”.

I tu pojawił się zaskakujący zwrot akcji: Tokajew nie tylko kazał rządowi wycofać się z podwyżki, nie tylko zdymisjonował gabinet razem z premierem, ale i – przynajmniej wizerunkowo – uderzył w samego Nazarbajewa. Tokajew wyrzucił jego samego i jego ludzi z Rady Bezpieczeństwa, a Pierwszy Prezydent, staruszek już pod osiemdziesiątkę, wsiadł wraz z rodziną do samolotu i odleciał z kraju w nieznanym oficjalnie kierunku.

Kazachskie protesty jednak, zamiast słabnąć, rozpaliły się jeszcze mocniej. W Ałmaty, dawnej stolicy kraju i nadal największym jego mieście, protestujący zajęli budynki publiczne oraz lotnisko. Tokajew ogłosił, że państwo znalazło się w rękach terrorystów, i zwrócił się o pomoc do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, czyli „poradzieckiego NATO”. Do Kazachstanu zaczęli zjeżdżać komandosi rosyjscy (ci sami, którzy zajmowali Krym) i białoruscy, żołnierze kirgiscy, tadżyccy i ormiańscy.

Poszczególne miasta stały się scenami ostrych starć protestujących z mundurowymi. Do tego doszły zamieszki i plądrowanie. Ałmaty, miasto niebiedne, w centrum – odmalowane, pełne drogich sklepów – wyglądało jak po przejściu huraganu. W końcu zaczęli umierać ludzie – według oficjalnych danych z poniedziałku zginęły 164 osoby, ponad 6 tys. protestujących trafiło za kratki.

Do informacji z Kazachstanu trzeba podchodzić z dystansem, bo władze wyłączyły internet, dziennikarzom trudno było pracować. Zresztą zrobiło się bardzo niebezpiecznie: Tokajew nakazał „strzelać, aby zabić” do „terrorystów”. Działać bez ostrzeżenia. W całym tym chaosie informacje z miejsc wydarzeń stanowią więc przetasowanie propagandowych bzdur, jak i prawdziwych relacji.

Na zdjęciach widać, owszem, spalone samochody i splądrowane sklepy, na filmach słychać strzały, w kilku przypadkach widać również leżące na ulicy zwłoki. Ale trudno zweryfikować, na przykład, czy rzeczywiście miały miejsce gwałty na zagranicznych studentkach w akademikach, czy informacje kazachskich struktur siłowych o tym, że protestujący „przebierali się za policjantów i strzelali do tłumu”. A nawet ciekawostkową w sumie informację o zmontowaniu przez protestujących oddziałów kawalerii, którą niby widać na popularnych youtubowych filmikach.

Nie wiadomo też wielu innych, ważnych rzeczy. Na przykład dlaczego prezydent Tokajew zdecydował się wezwać na pomoc „rosyjskie NATO”? Ruch, cokolwiek by mówić, wśród protestujących niezbyt popularny: w sieci krążą filmy, na których widać Kazachów obrzucających wjeżdżające do kazachskich miast transportery opancerzone kamieniami. Wielu jednak cieszy się z przybycia wojsk mogących ustabilizować sytuację.

Być może wezwanie sił międzynarodowych miało coś wspólnego z faktem, że – na przykład – w Aktobe policja odmówiła pacyfikowania protestujących, a w Aktau i innych miastach – wojska przeszły na ich stronę. Poza tym to Nursułtan Nazarbajew, mimo że zrezygnował z funkcji w Radzie Bezpieczeństwa, nadal mógł mieć istotny wpływ na struktury siłowe.

Tłumaczyłoby to również sposób, w jaki Tokajew, który przecież był przez Nazarbajewa stworzony i do pewnego stopnia prowadzony, mógł dokonać małej rewolucji i wysłać Pierwszego Prezydenta na prawdziwą emeryturę. Po czym zacząć, po kolei, ścinać głowy nazarbajewowców, usuwając ich z różnych biznesowo-politycznych pozycji.

Kasym-Żamart Tokajew, po wstępnym złapaniu równowagi, ogłosił mało oryginalnie, że za całą sytuacją stoją „zagraniczne siły” oraz „wewnętrzni wrogowie”. Teraz trzeba było ich już tylko znaleźć, co, szczerze mówiąc, w przypadku Kazachstanu, który ani niespecjalnie zadziera z sąsiadami, ani nie ma strukturalnie okrzepłej i silnej opozycji – okazało się wcale nie takie proste.

Prokremlowskie media wspominają więc o islamskich radykałach z Afganistanu, choć nie wiadomo, co mieliby tam robić, bowiem ani religijnych haseł podczas rewolucji nie wznoszono, ani sami Kazachowie nie wykazują specjalnej religijności.

Inne, również prokremlowskie, trąbią o „zachodnim” pochodzeniu sił, które stały za prowokatorami: rozpisywano się o „nowej bitwie o Heartland” (w teorii Halforda Mackindera, jednego z ojców geopolityki, centrum Eurazji to środek „światowej wyspy”, panowanie nad którą ma dawać jego władcy strategiczną dominację nad światem) czy o surowcowym bogactwie, na którym kazachskie władze siedzą, i które Zachód chciałby zająć.

Pojawiają się, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, porównania Kazachstanu do Ukrainy, bynajmniej nie koncentrujące się na pozytywnych aspektach pomajdanowych zmian, ale na chaosie, który w ich wyniku powstał w kraju.

Już w trakcie zamieszek aresztowano Karima Masimowa, byłego premiera oraz szefa służb specjalnych, i oskarżono go o zdradę stanu. Jedni wskazywali, że to Masimow i jego ludzie mieliby skorzystać na odsunięciu Tokajewa od władzy, inni sugerowali, że Masimow jest kolejnym kozłem ofiarnym: bo jako etniczny Ujgur zawsze był politycznym outsiderem. Mówi się również o próbie uzyskania szerszych wpływów przez klany i biznes z izolowanego od reszty kraju, ale roponośnego zachodniego Kazachstanu: to właśnie tam (nie po raz pierwszy) wybuchły zamieszki.

Co dalej? Rzecznik Tokajewa twierdzi, że wojska międzynarodowe mają pozostać w kraju mniej więcej tydzień, ale pojawiają się też głosy, że nie ma się co nastawiać na gładkie rozwiązania: gdziekolwiek Rosjanie wejdą, tam nie będą się już spieszyli z wyjściem. Dużą część opinii publicznej w Rosji i krajach z nią sympatyzujących oburzył Antony Blinken, sekretarz Stanu USA, który zażądał wyjaśnienia okoliczności tej zbrojnej interwencji: uznano to za zbyt bezczelne wtrącanie się w sprawy wewnętrzne państw członkowskich.

Obserwatorzy podkreślają oczywisty wzrost znaczenia Rosji w Kazachstanie po sprawnie i szybko przeprowadzonej operacji: w ramach bowiem swoistej „kondominalnej pieczy”, jaką nad regionem sprawują Rosja i coraz bardziej obecne tam ekonomicznie Chiny, to właśnie ta pierwsza odpowiadać ma za sprawy bezpieczeństwa.

Tokajew tymczasem, ogłaszając 10 stycznia dniem żałoby narodowej, dodawał, że nie ma wątpliwości: „atak” na Kazachstan był koordynowany „z jednego ośrodka” i brali w nim udział „islamscy ekstremiści”. Ałmaty, główne miasto najgęściej zaludnionego południa kraju, miało paść jako pierwsze, dopiero później planowano zająć nową stolicę – położony na północnych, pustawych stepach Nur-Sułtan.

Po gwałtownym tąpnięciu sytuacja wraca więc do normy. Jedynym dużym graczem, który w tym wszystkim stracił najwięcej, wydaje się być jednak Pierwszy Prezydent i jego klan. Według nieoficjalnych doniesień przebywa on w Moskwie, tradycyjnym już miejscu, do którego lubią uciekać obalani czy wyganiani patrycjusze poradzieckich dyktatur.

5 Lech Mazurczyk Kazachstan Niepodległość: od grudnia 1991 r.

Powierzchnia: 2,7 mln km²

Ludność: 19,1 mln

Język urzędowy: kazachski, rosyjski

Religia: islam (70 proc.), chrześcijaństwo (26 proc.)

PKB: 165,7 mld dol.

  • make
    link
    12 years ago

    wydaje mi się, że warto wrzucać rzeczy już wyciągnięte do społeczności zgodnie z tematem artykułu, bo “wyciąganie zza paywalla” powstało po to żeby osoby wrzucały link do tego co chcą przeczytać a ktoś kto ma dostęp wrzucał

    • WFA OP
      link
      22 years ago

      Podjąłem decyzję o wrzucaniu tutaj bo był niemal zerowy ruch i pomyślałem, że ruch może dobrze zrobić tej społeczności. Ale jeszcze to przemyślę w takim razie.

      • make
        link
        12 years ago

        Ciekawa perspektywa! Może rzeczywiście warto crosspostowac :)

        • WFA OP
          link
          12 years ago

          Myślę, że jak tylko zauważę zwiększony ruch to przestanę wrzucać. O ile wcześniej nie dostanę kolejnej nagany od ciebie, mode lub reszty społeczności :)

          • make
            link
            22 years ago

            Ej, to nie miała być nagana :c sorry jeśli taki vibe wyszedł, nie było to moją intencją

            • WFA OP
              link
              22 years ago

              Sorry, że tak to ująłem i że dopiero teraz się odnoszę. Miało wybrzmieć bardziej żartobliwie i zaznaczyć gotowość do przyjęcia dalszego feedbacku