cross-postowane z: https://szmer.info/post/180569

Dziś, zgodnie z zapowiedzią, pojawiłyśmy się na Placu Kolegiackim, by wręczyć petycję oraz list otwarty ws. zakazu “Marszu Niepodległości” w Poznaniu. Będzie to wpis trochę dłuższy, bo chcemy poruszyć nie tylko kwestię wydarzeń w południe.

Z okazji na pokazanie swoich faszystowskich gąb skorzystało dwóch łebków, w tym znany już Marcin Konieczny. Zamaskowani, z kapturami na łbach weszli za dwoma osobami z PyRy do Urzędu Miasta, próbowali zatrzymać złożenie petycji, wewnątrz usiłowali odsunąć osoby od stanowiska. Dzięki interwencji strażnika miejskiego zostali wyproszeni, a potem mieli randkę z pałarzami. No ale jak ktoś zamaskowany, odwalając podejrzany szajs, robi to na kamerach i przy radiowozie, to nie będziemy im psuć zabawy.

Co do samej wizyty w urzędzie, to Jaśkowiaka nie było, nie udało się także dziś umówić, choć urzędniczka rozmawiająca z nami robiła, co w jej mocy, żeby jakoś ogarnąć temat. Petycja została złożona, ale… jest 30 dni na odniesienie się do niej. W skrócie - Jaśkowiak może temat olać.

Co do terminu, to chcemy od razu zaznaczyć, że nawet wcześniejsze złożenie petycji niewiele mogłoby dać, bo te 30 dni na odpowiedź i tak kończyłyby się już po 11 listopada, ponieważ zgromadzenie zarejestrowano 17 października. Mamy więc koszmarnie długi termin, nieadekwatny do naglących sytuacji.

O sprawie napisały redakcje wPoznaniu.pl oraz poznańska Wyborcza. Jako że Tomaszowi Nyczce wypowiedział się Maciej Kubiak z CZK, które przepuściło to zgromadzenie, poczuwamy się w obowiązku skomentowania i skorygowania steku bzdur, który wystękał z siebie Kubiak, wprowadzając w błąd opinię publiczną.

Mówiąc, że “Prezydent Poznania nie ma prawnych możliwości zakazania przeprowadzenia zgłoszonego zgodnie z prawem zgromadzenia”, Kubiak kłamie w żywe oczy. Artykuł 14 ustawy Prawo o zgromadzeniach (na którą to ustawę Kubiak się powołuje) mówi wyraźnie: “Organ gminy wydaje decyzję o zakazie zgromadzenia nie później niż na 96 godzin przed planowaną datą zgromadzenia, jeżeli” i wymienia trzy sytuacje, z czego w naszej petycji powołujemy się aż na dwie z nich.

Kubiak kłamie w żywe oczy, gdy ignoruje zapisy o możliwości zakazania zgromadzenia ze względu na “cel naruszający wolność pokojowego zgromadzania się”, " odbycie naruszające przepisy karne" czy “odbycie mogące zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach”.

Żeby nie szukać daleko przykładu: na tej podstawie wydano zakaz Marszu Równości w Gnieźnie.

Ale to nie jest pierwszy raz, gdy ekipa z CZK otwarcie idzie na rękę środowiskom skrajnie prawicowym, zasłaniając się przepisami (których nie znają lub nie rozumieją albo co gorsza zwyczajnie wybiórczo traktują), bo podobne sytuacje miały miejsce pod GPSK na Polnej. Pamiętamy nadal ten jeden raz, gdy jeden z przedstawicieli CZK przyszedł na spęd zygociarzy z różańcem w widocznym miejscu i pod przykrywką przepisów ignorował skargi mieszkańców.

Mamy więc dwie sprawy: beznadziejne przepisy dotyczące petycji oraz CZK, które prędzej zje własne podeszwy, niż sięgnie do mniej wygodnej części przepisów. W tej opowieści jest też niezrozumiałe grodzenie się fizyczne - barierki jak na lotnisku lub w sądzie, by wejść do urzędu, symbol oddzielania się za prawnymi i fizycznymi barierami od potrzeb osób przebywających w Poznaniu i płacących tu podatki.

Tutaj chcemy oddać głos jednej z osób komentujących artykuł na Wyborczej, że “jak już raz się zacznie maszerowanie nazioli, to już będzie co roku”. Tak się zaczyna - od cichego przyzwolenia na zło, od ignorowania art. 13 Konstytucji RP, od wybiórczego traktowania art. 256 i 257 KK przez władze publiczne i organy ścigania oraz sądy, przez bronienie “wolności słowa” (gdzie “wolność słowa” oznacza wg urzędników możliwość wygłaszania antyludzkich treści), aż do przyzwolenia na fizyczne zagrożenie dla ludzi oraz infrastruktury. To jest chowanie głów w piasek.

Mamy w sobie gorycz po zderzeniu z systemem, ale mamy też w sobie wolę walki. Dzięki Wam udało się pokazać skalę poparcia, bo chociażby więcej podpisów pod petycją niż zdeklarowanych uczestników faszystowskiego pochodu. W najbliższych dniach będziemy publikować teksty czy materiały mówiące o wybiórczym rozumieniu “wolności słowa”, kapitulacji służb już przed laty, aktualizować dane dotyczące petycji i listu otwartego oraz mówić o tym, co można nadal zrobić.

Bo prawa do kontrmanifestacji nie można odebrać tak długo, jak nie ma w niej aktu przemocy, a przy tym mundurowi nie mogą ingerować w przebieg niezakazanego zgromadzenia (w tym spontanicznego) czy zmuszać uczestniczące osoby do zaniechania uczestnictwa (Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, XI W 3412/17). Wykluczone powinno być stosowanie sankcji wobec osób zachowujących się pokojowo (Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, III W 533/18). Co więcej, orzecznictwo (tu: Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, XI W 2059/17) wskazuje, że kontrmanifestacje mogą także być wyrazem sprzeciwu wobec bierności służb państwowych.

Mamy więc prawo kontrmanifestować w świetle przyzwolenia władz miasta na pochód skrajnej prawicy. Nie zapominajmy o tym.