Trolle libkowe dostały nowy prikaz z centrali. Teraz należy pokazywać, jak to postulaty dotyczące praw człowieka (prawa kobiet, osób LGBT+, migrantów, represji policyjnych) i ochrony środowiska (wycinka lasów, kryzys klimatyczny, etc.) to są tematy „skrajne”, które „nikogo nie interesują poza wąską bańką”.

Oczywiście nie ma to nic wspólnego z faktami. Jest jedynie formą ratowania twarzy przed libkowym betonem, do którego ten przekaz wyłącznie ma trafić. Ma on tłuc im do łbów jednostajną propagandę: Wszystko jest pod kontrolą, wszystko idzie zgodnie z planem Umiłowanego Demokratycznego Przywódcy. To nie dlatego nic się nie zmienia, że koalicja jest wewnętrznie zablokowana w tych kwestiach, to dlatego, że prawa człowieka są „skrajnym tematem”.

Jak wiadomo, kraje Unii w większości są rządzone przez skrajnych fanatyków, dlatego tam aborcja jest dostępna, a u nas w kraju „rozsądnego centrum” i wiecznego POPiS-u „nikogo” prawa kobiet nie interesują. Mimo że całkiem niedawno w tych sprawach odbywały się największe masowe protesty w historii tego kraju.

Ciekawe, że nawet publicyści Wyborczej obawiają się, że kolejne oszustwo wyborcze spowoduje gwałtowny spadek frekwencji.

Wyraża to np. Arkadiusz Gruszczyński: „O ile nowy rząd konsekwentnie realizuje obietnice naprawy państwa po dewastujących rządach PiS, o tyle kwestie światopoglądowe i związane z prawami człowieka są – znowu! – traktowane po macoszemu”.

Podobnie zaniepokojony jest Piotr Pacewicz z oko.press: „w październikowych wyborach kobiety głosowały nieco częściej niż mężczyźni (wg sondażu exit poll – o 1,6 pkt proc.). Dziś kobiety deklarują udział w wyborach zdecydowanie rzadziej (47 proc.) niż mężczyźni (56 proc.). Podobnie gorzej wygląda mobilizacja ludzi młodych i w średnim wieku, którzy poszli do wyborów wielką falą, zalewając głosy osób starszych. Teraz to starsi górują w deklaracjach”.

Wszystkim oszukanym przez obecny system politycznym chciałoby się wstawić mema z Jamesem Franco: „First time?”. Ten strupieszały system udaje się wprawić czasem w ruch na rzecz naszych podstawowych praw (socjalnych, czy prawoczłowieczych) tylko wtedy, kiedy konserwatywne elitki nim sterujące zaczną się bać o stołki.

Obłaskawianie skrajnie prawicowych nurtów politycznych i opowiadanie bzdur, że prawa człowieka nikogo nie interesują w tym kraju, powoduje wzrost poparcia dla Konfederacji, ponieważ uwiarygadnia ich postulaty. W ten sposób libkowe trolle powodują chwilowy wzrost PO i za każdym niemal razem także skrajnej prawicy. Ponieważ takie tłumaczenie niemocy naszych paraliberałów poprzez uzasadnianie opowieści o świecie snutej przez skrajna prawicą, taki właśnie ma efekt. Umiarkowana prawica jest wypierana przez skrajną. Skoro wszyscy pompują balonik, że zaraz najadą na nas hordy, prawa kobiet nie mają znaczenia, a kryzys klimatyczny jest wątpliwy i można ciąć lasy i niczego nie zmieniać w gospodarce, to widocznie Konfederacja miała cały czas rację. Prawda?

Libki i ich maszyna propagandowa oczywiście doprowadzi nas do kolejnej katastrofy, ale naturalnie po raz kolejny będą bardzo zaskoczeni i będą zastanawiać się „skąd to poparcie dla ultrasów się wzięło”? Całe lata wytrwale pracują na to, żebyśmy w końcu byli rządzeni przez Bosaków i Mentzenów.

A wtedy wszyscy, także libki, zobaczą, co to znaczy „skrajna polityka”.

Xavier Woliński