- cross-posted to:
- hakt
- cross-posted to:
- hakt
Bardzo polecam, doświadczenie youtuba z reklamami na wielkim ekranie w czyimś salonie jest czymś traumatycznym. Wymaga zainstalowania wcześniej TizenBrew ale jest to zaskakująco prosty proces.
Mnie wciąż rozbija niechęć do płacenia tych 30-kilku złotych za YouTube Premium. U mnie w domu, i pewnie wielu innych, to najczęściej używane medium wideo na telewizorze.
Pomimo dość dużych kosztów przedsięwzięcia strumieniowania wideo w bardzo wysokiej jakości ludzie robią wszystko by za to nie płacić, co moim zdaniem jest jednak krokiem dalej za piractwem. Trochę to przypomina prześlizgiwanie się na salę kinową z jednoczesnym podpierdoleniem popcornu.
Patrzę na to tak, że przeciętne kino nie projektuje popcornu tak, żeby działał jak heroina, ani nie układa programu w sposób, który spowoduje, że większość widzów, która przyjdzie na Mario Bros wyjdzie z kina przez seans Triumfu Woli, dodatkowo będąc przez cały czas monitorowana w celu skapitalizowania każdego jej ruchu.
Inaczej mówiąc - twórcom treści absolutnie należy się wynagrodzenie za ich pracę, sam zresztą pracowałem w mediach.
Ale zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby bronić siebie i innych przed manipulacją psychologiczną i propagandą którą są reklamy i pomnażaniu zysków behemota surveillance capitalism jakim jest google, czy dowolny inny facebook.Walić Google i gigantów technologicznych, ale w tym przypadku autentycznie uważam to za kradzież. Piractwo jest moralnie neutralne między innymi dlatego, że nie zwiększa kosztu dystrybucji, działa jak marketing, a tutaj jednak generujemy prawdziwy koszt bez niczego co by to zbilansowało. Nie jest to jakieś niezbędne do życia dobro, a jest też wiele alternatyw jak Peertube, Nebula, Floatplane czy bezpośrednia dystrybucja przez Patreon.
Rozumiem i zasadniczo się zgadzam, że można uznać to za formę kradzieży. Istotną różnicą, uważam, że jest ona etycznie zasadna i usprawiedliwiona, oraz jest niczym wobec krzywdy, którą wyrządza społeczeństwu ta korporacja.
A co do alternatyw; większość z nich realnie ich nie stanowi. Google pompując setki milionów, jeśli nie miliardy przez co najmniej dekadę utrzymując działanie YouTuba mimo strat, których nikt inny nie mógłby wytrzymać uzyskało de facto monopolistyczną pozycję wykańczając wszelką konkurencję. Jedyna alternatywa to nisze, a konkurencyjne serwisy, które przetrwały musiały to zrobić dokonując brutalnych cięć swoich usług, np. Vimeo, które skasowało autorskie treści z mojego opłacanego konta. Przez kilkanaście lat nikt nie mógł sobie pozwolić na prowadzenie zbliżonej jakości usługi, bo było to technicznie i ekonomicznie niewykonalne. Teraz kapitalizują swoją pozycję fundując pranie mózgu ofiarom faktu, że internet uzależnił się od ich niegdyś “darmowej” usługi, więc w dupie mam ich pretensje.Nawiasem mówiąc, uważam, że okradanie dowolnej firmy, która okrada społeczeństw chociażby eksternalizując swoje koszta (ekologiczne, społeczne) i prywatyzując zyski jest sprawiedliwe i etycznie uzasadnione. Gdyby taka postawa była powszechniejsza etyczność była by jedyną możliwą ekonomiczne opcją. Nasza akceptacja funkcjonowania takich przedsiębiorstw to współudział w ich działaniu.