Wyobraź sobie, że na orbicie Ziemi krążą gigantyczne satelity pokryte panelami słonecznymi, które nieustannie zbierają energię z promieni Słońca i wysyłają ją na naszą planetę. Brzmi jak fantastyka? A jednak to właśnie nad takim pomysłem pracuje Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).
Wszystko w naszej cywilizacji jest zależne od energii (pracy, której nie muszą wykonywać ludzkie mięśnie). Teoretycznie nieograniczona energia = nieograniczony potencjał rozwoju. Jeśli nie trzeba płacić autorytarnym państwom żeby móc ogrzać domy i zasilić przemysł można uwolnić kolosalne zasoby na cokolwiek innego. Z mojej perspektywy, przy wszystkich swoich wadach UE jest najbardziej realną szansą jaką mamy w tej chwili, aby te zasoby nie poszły wyłącznie do kieszeni najbogatszych.
Twój post brzmi bardzo naiwnie. Wiara w to, ze w świecie czci własności prywatnej, dużo prądu sprawi, ze podniesie on życie biednych osób, jest dziwna.
Nie możesz tez nie wiedzieć, ze problemem świata nie jest to, skad będziemy prąd otrzymywać, tylko to, żeby przestać wciąż produkować i produkować. „Czysty prąd” nie pomoże w katastrofie klimatycznej, bo produkowanie jednorazówek nie stanie, a wręcz przeciwnie.
Powinnismy znacząco obniżyć zużycie prądu, a nie zastanawiać się nad tym, z czego go produkować.