Protesty Black Lives Matter, które rozpoczęły się w USA po zabójstwie Georga Floyda, wybuchły również w innych krajach, w tym w Polsce. W jednej z demonstracji pod ambasadą USA w Warszawie brała udział dziewczyna, która przyniosła transparent “Stop calling me Murzyn”. Jej zdjęcie obiegło media społecznościowe, stając się symbolem protestu.

Słowa z plakatu wywołały szeroką debatę nad językiem dyskryminacji i rasizmem. “Notes from Poland” zapytało o zdanie czarnoskórych Polaków, w tym ojca dziewczyny, językoznawców, historyka, publicystę i aktywistkę antydyskryminacyjną. Poniżej prezentujemy ich opinie. (Article also available in English.)

Warszawa 04.06.2020 “Stop calling me murzyn (negro)”

Opublikowany przez Rafała Milacha Czwartek, 4 czerwca 2020

“Skończcie z tymi murzynkami Bambo”

Arinze Nwolisa, wiceprezes Fundacji Porta, która od 2004 roku prowadzi warsztaty antydyskryminacyjne w szkołach, i ojciec dziewczyny z transparentem

Wielu Polaków mówi, że to zwykłe polskie słowo i że nie jest obraźliwe. Ale nikt z tych osób nie ma pojęcia jak to jest być czarnoskórą osobą, więc jak oni mogą mi mówić jak mam się czuć?

Mnie siedemnaście lat temu złamano rękę w centrum Warszawy, koło rotundy. Czterech Polaków zaatakowało mnie krzycząc „je**ć murzyna”, „wracaj do Afryki”. Ja teraz doskonale rozumiem, co to znaczy, ale wtedy nie miałem pojęcia, o co im chodzi. I nigdy tego nie zapomnę. Jak to słowo mogłoby się dla mnie kiedykolwiek stać neutralne.

Ja od siedemnastu lat, kiedy przyjechałem do Polski, wysłuchuję takich tekstów: „A skąd murzyn ma kasę na ładny samochód” albo zdarza mi się, że wchodzę do restauracji a ludzie zaczynają się śmiać, że wszedł murzyn. Proszę sobie wyobrazić, że ja przestałem chodzić z dziećmi do Zoo. Bo nigdy nie zapomnę, jak poszedłem z dziećmi oglądać szympansy i usłyszałem, jak ktoś zaczął się śmiać „że brat małpa przyjechał”. To nie jest fair, to nie jest śmieszne. Ale ludzie tak mówią.

Gdybym ja do każdego napotkanego Polaka zaczął mówić per „białas”, to przecież od razu byłaby afera. Ale gdy do czarnoskórych mówi się „murzyn” czy „czarnuch” to wszystko w porządku. Przecież każdy człowiek ma imię. Nie znasz mnie, zwracasz się do mnie, to mów „proszę pana”, znasz mnie, to mów do mnie po imieniu.

Najbardziej mnie boli, że teraz moje dzieci przechodzą to samo. Moja córka, która jest na tym zdjęciu z plakatem, też ma takie doświadczenia ze szkoły, że ktoś woła za nią „murzyn”, „murzynek”. Wtedy moje dzieci nie chcą chodzić do szkoły, tak nie może być. A nauczyciele nie reagują.

Więc moja wielka prośba- skończcie z tymi „murzynkami Bambo”, z „czarnuchami”. „Czarny”, “ciemnoskóry” jest w porządku.

Dlatego zaczęliśmy szkolenia dla dzieci w szkołach. Bo powiedz mi, skąd dziecko, które ma dwa-trzy lata, wie co znaczy „murzynek”. Przecież to rodzice powinni uczyć dzieci, że są różni ludzie, jedni mają „białą” skórę, inni „ciemną” skórę i już. “Trudne słowo na M”

Prof. Jadwiga Linde-Usiekniewicz, językoznawczyni, współautorka “Rekomendacji dotyczących języka niedyskryminującego na Uniwersytecie Warszawskim”

Od co najmniej kilkunastu lat mieszkające w Polsce osoby czarnoskóre, przede wszystkim imigranci z krajów afrykańskich, ale także ich dzieci, już urodzone w Polsce, zwracają uwagę na to, że to słowo ich obraża. Zwracają też uwagę na to, że przenośne znaczenia słowa na M, pisane małą literą, np. oznaczające osobę wykonującą pracę za kogoś, kto sobie przypisuje całą zasługę, oraz frazeologizmy ze słowem na m/M wzmacniają negatywne konotacje i przyczyniają się do umacniania negatywnych stereotypów.

Wielu użytkowników i użytkowniczek języka polskiego, kierując się zasadami dobrej praktyki językowej rozumianej jako dążenie do unikania sformułowań dyskryminujących, lekceważących czy pogardliwych, unika słowa na M. Dla pewnej części z nich, zwłaszcza osób starszych, np. dla mnie, było to związane z koniecznością zmiany własnej praktyki językowej. Przez wiele lat traktowano bowiem słowo na M jako neutralne. Co więcej, jako nieodwołujące się do koloru skóry, było postrzegane jako nazwa etniczna i kulturowa.

Z kolei określenia odwołujące się do koloru skóry, takie jak czarny, uważane były właśnie za rasistowskie. Ten stan świadomości językowej użytkowników języka polskiego oddają słowniki języka polskiego, opisujące słowo na M jako neutralne. Pogląd ten podziela część środowiska językoznawczego.

Jednak argument o nie rasistowskim, a etniczno-kulturowym charakterze słowa na M jest, moim zdaniem, fałszywy. Postrzeganie osób czarnoskórych jako tworzących jakąś wspólnotę etniczną lub kulturową wynika bowiem z nie do końca ujawnionej postawy postkolonialnej. Zgadzam się zatem z Markiem Łazińskim, który w artykule “Jeszcze o słowie Murzyn i o stereotypach” mówi że „[s]łowo Murzyn powinno jak najszybciej zniknąć z dyskursu publicznego” . Dodałabym, że pożądane byłoby nieużywanie go w polszczyźnie w ogóle, także w wypowiedziach niepublicznych i nawet wtedy, gdy nie ma wśród odbiorców osób czarnoskórych.

Jakim słowem można je zastąpić? Jeżeli już musimy zwracać uwagę na kolor skóry i tylko na to, najbezpieczniejsze wydaje się określenie osoby czarnoskóre. Terminu Afroamerykanie można użyć w odniesieniu do obywateli USA, ale tylko do nich. O mieszkańcach Afryki – Afrykanie lub Afrykańczycy.

Najwięcej wątpliwości budzi sposób nazywania czarnoskórych Polek i Polaków. Proponowane określenie to czarni Polacy, czarne Polki lub Afropolacy, Afropolki , choć brak tego słowa w słownikach. Jednak odnotowują one afro- jako «pierwszy człon wyrazów złożonych, wskazujący na ich związek znaczeniowy z Afryką», a słownik ortograficzny także Afroeuropejczyk. “Nie spotkaliśmy osoby, której by nie przeszkadzało”

Małgorzata Sójka, animatorka wielokulturowa, edukatorka , trenerka antydyskryminacyjna z Centrum Wielokulturowego w Warszawie

Najprostszym sposobem na unikanie wykluczania czy obrażania kogoś przez sposób, w jaki tę osobę nazywamy, jest wsłuchanie się w głos płynący z grupy, której to dotyczy. Określenie „murzyn” jest nie tylko archaiczne i nieprzystające do współczesnego języka, ale także zdecydowanie nacechowane pejoratywnie: „sto lat za murzynami”, „robić za murzyna” to przykłady pokazujące, jak to słowo funkcjonuje w naszym języku.

Nie spotkaliśmy się jeszcze wśród naszych czarnoskórych współpracowników, przyjaciół i beneficjentów z osobą, dla której to słowo byłoby neutralne, nie przeszkadzało jej. Co do zamienników, mamy poważną wątpliwość, po co w ogóle ich używać? Czy naprawdę mówiąc o danej osobie, musimy określać jej kolor skóry? Czy nie wygodniej jest mówić „sąsiad spod 14tki” niż „czarnoskóry z 2 piętra”? Czy jeśli chcemy wskazać na osobę białą, której imienia nie znamy, sięgamy po kolor skóry? Nie.

Czemu więc tak łatwo przychodzi nam robić to w odniesieniu do osoby o innym niż biały kolorze skóry? Jeśli potrzebujemy kogoś określać, używajmy do tego neutralnych i naprawdę różnicujących cech indywidualnych “Nie zrezygnuję z tego słowa”

Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy”

W tej dyskusji kluczowe jest pytanie, czy można i czy wolno odgórnie zarządzać językiem. Moim zdaniem nie można i nie wolno na to pozwalać. Ta próba stwierdzenia przez jakieś gremium, że to, czy inne słowo jest niewłaściwe, jest tak naprawdę próbą zarządzania rzeczywistością poprzez język. Zresztą właśnie na tym polega poprawność polityczna i ja się na nią absolutnie nie godzę. Jeżeli jakieś słowo jest powszechnie używane i samoistnie nie znika, to ludzie mają pełne prawo go używać.

Nie zgadzam się na językowy, a co za tym idzie – światopoglądowy terror pewnych małych grup. Grup, które uważają, że mają prawo dekretować, jakich słów mamy używać, a jakich nie. Podążając tropem takiej logiki, dowolna grupa mogłaby nam zakazać używania dowolnego słowa, bo sobie go nie życzy. Tymczasem słowa mają swój obiektywny wydźwięk i konotacje. To, że jakaś grupa mówi, że dane słowo ją obraża, nie oznacza, że ono jest obiektywnie obraźliwe i nie powinno mieć znaczenia.

Słowo „Murzyn” nie miało nigdy w Polsce konotacji negatywnej, po prostu dlatego, że my nie mieliśmy niewolnictwa w klasycznej postaci. Często przywoływana pańszczyzna czy feudalizm były jednak czymś innym. Nigdy nie mieliśmy murzyńskiego niewolnictwa, więc to słowo nie miało powiązania z niewolnictwem w Polsce. Wywodzi się od słowa “Maur”, które również jest neutralne, czego najlepszym przykładem jest polska poezja romantyczna, przede wszystkim Mickiewicz.

Niektórzy uważają, że istniejące związki frazeologiczne są obraźliwe, ale przecież w wielu różnych powiedzeniach opisujących negatywne zjawiska występują różne słowa, także oznaczające jakąś grupę ludzi, a nikt nie powinien twierdzić, że wszystkie te słowa będziemy teraz zmieniać. Gdy idzie o “Murzyna”, to niektóre z takich powiedzeń niesłusznie są negatywnie interpretowane. Np. „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść” nie ma w sobie nic pogardliwego – wręcz odwrotnie, sygnalizuje współczucie dla kogoś, kogo się pozbywamy, gdy odwalił za nas brudną robotę. “Murzyn” w tym powiedzeniu oznacza osobę wykorzystaną, czyli godną współczucia i troski.

Nie używam słowa “Afroamerykanin”, bo przecież duża część czarnych Amerykanów nie miała z Afryką nigdy nic wspólnego. Nie mówiąc o tym, że absurdem byłoby opisywanie w ten sposób samych czarnych Afrykańczyków czy Murzynów z innych części świata. W swoich tekstach i wypowiedziach używam słowa „Murzyn” i nie zrezygnuję z tego. “Kiedyś nie widziałem w tym słowie nic złego”

Prof. Jerzy Bralczyk, polski językoznawca, specjalista w zakresie języka mediów, reklamy i polityki

Nie powinniśmy używać określeń, które osoby, których dotyczą, mogą uznać za obraźliwe. Ja sam nie widziałem niczego złego w słowie Murzyn. To słowo ma w Polsce pewne tradycje i jest od bardzo dawna w użyciu, również metaforycznie, pojawia się w różnych kontekstach. Jednak skoro ludzie o ciemnej skórze mają coś przeciwko temu, pewnie nigdy bym wobec nich tego słowa nie używał.

Przypomina mi się taka rozmowa z moim bliskim znajomym o tym, czy można mówić na niego Murzyn. Ja powiedziałem że tak, bo przecież jest Murzynem. Ale efekt tej rozmowy był taki, że on już nie jest moim bardzo bliskim znajomym, pogniewał się.

Samo słowo w języku polskim miało też negatywne odniesienia, ale generalnie oznaczało człowieka ciemnoskórego albo czarnoskórego. Nie mamy naturalnych słów, które by tutaj pasowały i których moglibyśmy używać bez dodatkowych odniesień.

Nie używałbym więc tego słowa publicznie i w odniesieniu do konkretnych osób, ale w moim przekonaniu nie jest to słowo obraźliwe i być może gdybyśmy częściej używali go w znaczeniu pozytywnym czy neutralnym, straciłoby ono swoje negatywne skojarzenia.

Dla mojego pokolenia to słowo było głównie neutralne, choć są takie pogardliwe określenia, że jesteśmy ileś tam lat za murzynami. Dlatego też ze względu na polityczną poprawność lepiej tego słowa nie używać, skoro może komuś przeszkadzać.

Kiedyś nie było zbyt wielu ciemnoskórych obywateli Polski i nie spotykaliśmy ich tak często, więc pewnie nie było też osób, które mogły się tym czuć urażone, ale ta sytuacja się zmieniła i dlatego trzeba to uwzględnić w naszym słowniku. “Słowo Murzyn jest do obrony z historycznej perspektywy”

dr Łukasz Jasina, historyk

W tej sytuacji istotne wydaje się, żeby rozróżnić dwa dyskursy. Po pierwsze każdy z nas ma święte prawo uznać, że coś jest raniące, rasistowskie, niesprawiedliwe. Nie musi się opierać na żadnym uzasadnieniu, ani na wiedzy historycznej. Ja na przykład, jako gej, mogę się poczuć zraniony różnymi określeniami czy formami działania, ale to nie oznacza, że obiektywnie mogę poczuć się zraniony przez wszystko.

Z drugiej jednak strony, społeczeństwo musi wyciągać jakieś zasady ogólne i nie może zawsze w stu procentach dopasowywać się do tego, co każdy z obywateli chce zrobić. Sądy muszą mieć przecież podstawy do oceny, czy coś jest uważane za rasizm czy nie, władze państwowe powinny tworzyć obiektywne w tym względzie dokumenty.

W przypadku słowa „Murzyn” mamy możliwość oprzeć się na pewnej formie myślenia historycznego, spoglądając na to, co w Polsce było jakąś formą rasistowskiego określenia osób o ciemniejszym kolorze skóry.

Jeden z protestujących pod ambasadą USA napisał w swoim tekście, że dla niego słowo „Murzyn” jest rasistowskie ze względu na skojarzenia ze słowem „negro” w języku angielskim. Z kolei dla niego słowo „czarny” nie jest tak zabarwione. Tymczasem w Polsce, i mówię to zarówno z własnego doświadczenia, jak i analizując literaturę, raczej to właśnie słowo „czarny” i wywodzące się od niego słowo „czarnuch” czy inne odniesienia do koloru skóry, miały zazwyczaj charakter rasistowski. A „Murzyn” był po prostu określeniem osoby o czarnym kolorze skóry, zamieszkującej Afrykę Subsaharyjską i był raczej analogią do słowa Europejczyk czy Azjata.

Tyle, że w ten sposób jesteśmy trochę w klinczu: jedni uważają to słowo za akceptowalne, a inni nie. To jest trochę tak, jak z żeńskimi końcówkami. Są kobiety, które domagają się ode mnie, żebym nie używał żeńskich końcówek i mówił do nich per „pani profesor” czy „pani marszałek”. W prywatnych rozmowach każdy powinien się dostosowywać do swoich przyjaciół, by nikogo nie ranić. Jednak nie widzę podstaw, żeby rozpocząć dyskusję o usuwaniu tego słowa w ogóle z dyskursu.

Na ile w tej chwili w Polsce w ogóle jesteśmy w stanie podjąć dyskusję w poszukiwaniu szerokiego konsensusu bez narzucania opinii? Mamy teraz raczej do czynienia z narzucaniem przez którąś ze stron swoich słów i zasad, a w tak przemocowym świecie to zawsze, prędzej czy później, spotyka się z gwałtownym oporem i protestem drugiej strony.

Jednak warto to podkreślić: słowo Murzyn jest do obrony z historycznej perspektywy. Pamiętajmy, że słowa angielskie czy niemieckie określające Słowianina są bardzo podobne do określenia niewolnika. Gdy zaczniemy to kwestionować, rozpoczniemy dyskusję, która może nam przeorać cały światowy dyskurs. Na pewno warto o tym rozmawiać, ale nie można zapominać, że język jest taką materią, która musi być akceptowana przez wszystkich, albo prawie wszystkich. “Mój mąż miał dość rasizmu, wyprowadził się z Polski”

Maria (imię zostało zmienione), osoba czarnoskóra w Polsce

Moja córka wygląda dokładnie jak ta dziewczyna ze zdjęcia. Jak miała 8 lat, zaczęła zadawać pytania typu:: dlaczego w większości filmów brązowi są przestępcami, gangsterami i są źli? Dlaczego nie grają głównych ról? I w końcu przybiegła z “murzynem”… Wytłumaczyłam, co to słowo znaczy i jak się go używa w Polsce. Ale nie było w niej zgody na to. W szkole jeśli ktokolwiek ją tak nazwie, od razu staje okoniem i tłumaczy: „Nie mów tak do mnie, ja mam imię”. „A poza tym nie mówi się murzyn, bo murzyn znaczy niewolnik!” Poradzi sobie, dopóki ktoś nie zaatakuje jej fizycznie.

Mój syn ma 8 lat . Pojechał na obóz piłkarski. Jego grupa grała ze starszym rocznikiem. I o nim ci starsi powiedzieli per „murzyn”. Syn był skonsternowany. Wstawił się za nim kolega, który powiedział , że ” on ma na imię i jest nie żaden murzyn”.

Moje dzieci nie mówią “czarnoskóry”, zawsze pytają skąd ktoś jest,: czy z Etiopii, czy z USA, czy z Mali itp. Jak nie wiedzą, to mówią : ten brązowy. Mój syn zapraszając kolegów na urodziny mówi tak: Zaproszę Franka białego i Franka brązowego. Mówią to, co widza, słowo „murzyn” nie jest im do niczego potrzebne. Słuchajmy dzieci.

Mój maż nie wytrzymał, wyprowadził się z Polski. Codziennie słyszał jakieś teksty rasistowskie, były zaczepki na ulicy, pohukiwanie jak małpy, wołanie „czarnuch”, zaczepki fizyczne.

  • dj1936OP
    link
    fedilink
    arrow-up
    2
    ·
    7 months ago

    Zadać takie pytanie to odpowiedzieć na nie.