Ostrzelanie pokojowej demonstracji, setki ofiar i tuszowanie sprawy przez następne dziesięciolecia. Czy to relacja z placu Tiananmen lub innej masakry, przeprowadzonej przez któryś reżim autorytarny? Nie, taką zbrodnię ma na sumieniu demokratyczna Francja, a dokonano jej w samym sercu Paryża 63 lata temu.

O skali zbrodni wiele mówi fakt, że jednego wieczora z rąk paryskiej policji śmierć poniosło więcej ludzi niż w Polsce przez cały okres trwania stanu wojennego. Ustalenie dokładnej liczby ofiar długo było jednak niemożliwe, ponieważ natychmiast po masakrze przystąpiono do jej tuszowania, zamiatając pod dywan oczywiste dowody wydarzeń z 17 października. Przez następne dni z Sekwany wyławiano ciała zamordowanych przez policję demonstrantów, a w sąsiedztwie katedry Notre-Dame i mostu Saint-Michel, gdzie doszło do jednej ze strzelanin, ktoś napisał „tutaj topimy Algierczyków”.