Do tego zawodu nie idą orły. To ludzie, którzy godzą się na brak toalety czy spanie w kabinie. Praca kierowcy to nuda i monotonia. Większość zabija czas gadając przez telefon, albo oglądając filmy – tak o kulisach pracy kierowców zawodowych pisze dla brd24.pl osoba nadzorująca ich pracę Od lat nadzoruję kierowców w firmach transportowych. Wcześniej […]
Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny
A może alkoholicy po prostu powinni przestać pić, a ludzie przemocowi przestać napierdalać bliskich, to takie proste.
Picie alkoholu albo wyładowywanie agresji na słabszych to właśnie “pójście na skróty”, aby sobie ulżyć. Zakładanie rodziny jest typowo obarczone pewnym wysiłkiem (choć dyskusyjne). Jeśli pomimo jego poniesienia zamiast nagrody jest frustracja, to może być podglebie dla takich właśnie późniejszych degeneracji.
Trochę mi się przypomina filmik z dziewczyną która odkryła jak rozwiązać problemy ludzi w kryzysie bezdomności.
Nie znam, acz rozumiem, że też skrajna powierzchowność, którą wydajesz się zarzucać. A to właśnie u mnie definicja normalsa z Wykopu albo z ulicy.
zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych
No i tutaj się różnimy. Bo jeśli zostawimy resztę świata, zamkniemy się w swojej bańce to ta bańka szybko zostanie zdeptana.
Właśnie niekoniecznie – od ~1,5 roku pracuję nad tym, jak do tego (zdeptania Bańki Wolnościowej) nie dopuścić, czym i kim – za przeproszeniem – się w tym Dziele posłużyć. Nawet jeszcze 10 lat temu byłoby to mniej realne. Disclaimer: nie jestem Anarchistą, tylko Nierynkowym Wolnościowcem – społeczeństwa odniesienia dla mnie to Eksperymentalne Miasto Auroville, Niderlandy, Szwajcaria, Nowa Zelandia, Islandia, San Marino, Finlandia, Austria i Portugalia (oczywiście z rezerwacjami – potencjał na opresję istnieje wszędzie) – oznacza to, że dopuszczam Ochronę Konstytucyjną lub Prawa Międzynarodowego, Praw Człowieka dla Ochrony Wolności Sumienia i Wyboru. Konserwatywny kraik Bałtyk-Bug-Karpaty-Odra, zatwierdzony w Jałcie, niejaka Bolanda, może nam w tym pomóc, choć nie musi. Mamy też inne perspektywy. To może zostać odebrane jako spam, acz jednak polecam literaturę poświęconą Konsocjonalnej Architekturze Społecznej.
Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.
Edukacja społeczna, przedstawianie ludziom możliwości wyboru, działania lokalne, jest masa opcji które mogą cokolwiek zmienić. A czasem tyle wystarczy. Czy da się naprawić świat? Nie wiem, ale uważam że chociaż swoje najbliższe otoczenie da się zrobić sympatyczniejszym. Nie każdy zostanie wege, ale warto ludziom czasem wspomnieć o problemie przemysłowej produkcji żywności. Nie każdy będzie popierał wolność jednostki, prawa pracownicze, ale warto ludziom przypominać że to nie jest coś dane odgórnie, tylko coś o co walczyli nasi przodkowie.
Jasne, ja Ciebie rozumiem i życzę powodzenia, po prostu przeszedłem ten szlak i nie polecam go innym Osobom Dobrej Woli, gdyż przy średniej życia ~75 lat, poświęcasz najbardziej witalne dekady na nieosiągalne cele. Pamiętam, jak dawno temu ktoś przepowiedział, że “z komuny Bolanda będzie wychodzić trzy pokolenia” – tyle zajmie organiczna (tj. płynna, taktowna) dekonstrukcja Homo sovieticusa; to jest jakieś 60-90 lat czasu; patrzymy na Rwandę, gdzie Belgowie z Francuzami, przymykając oczy na ludobójstwo (nb. czarna karta w historii Sił Pokojowych ONZ obok Srebrenicy), próbują dziś coś tam pojednać to społeczeństwo (naturalnie mają swoje softpowerowo-geopolityczne cele). Tak też można, acz Wolnościowcx nie egzekwują bohaterstwa od ludzi. Czasami się zastanawiam, czy słuszniej nie postąpili Łemkowie, Kociewiacy i Serbołużyczanie.
Łączenie nie działa…
Picie alkoholu albo wyładowywanie agresji na słabszych to właśnie “pójście na skróty”, aby sobie ulżyć. Zakładanie rodziny jest typowo obarczone pewnym wysiłkiem (choć dyskusyjne). Jeśli pomimo jego poniesienia zamiast nagrody jest frustracja, to może być podglebie dla takich właśnie późniejszych degeneracji.
Nie znam, acz rozumiem, że też skrajna powierzchowność, którą wydajesz się zarzucać. A to właśnie u mnie definicja normalsa z Wykopu albo z ulicy.
Właśnie niekoniecznie – od ~1,5 roku pracuję nad tym, jak do tego (zdeptania Bańki Wolnościowej) nie dopuścić, czym i kim – za przeproszeniem – się w tym Dziele posłużyć. Nawet jeszcze 10 lat temu byłoby to mniej realne. Disclaimer: nie jestem Anarchistą, tylko Nierynkowym Wolnościowcem – społeczeństwa odniesienia dla mnie to Eksperymentalne Miasto Auroville, Niderlandy, Szwajcaria, Nowa Zelandia, Islandia, San Marino, Finlandia, Austria i Portugalia (oczywiście z rezerwacjami – potencjał na opresję istnieje wszędzie) – oznacza to, że dopuszczam Ochronę Konstytucyjną lub Prawa Międzynarodowego, Praw Człowieka dla Ochrony Wolności Sumienia i Wyboru. Konserwatywny kraik Bałtyk-Bug-Karpaty-Odra, zatwierdzony w Jałcie, niejaka Bolanda, może nam w tym pomóc, choć nie musi. Mamy też inne perspektywy. To może zostać odebrane jako spam, acz jednak polecam literaturę poświęconą Konsocjonalnej Architekturze Społecznej.
Jasne, ja Ciebie rozumiem i życzę powodzenia, po prostu przeszedłem ten szlak i nie polecam go innym Osobom Dobrej Woli, gdyż przy średniej życia ~75 lat, poświęcasz najbardziej witalne dekady na nieosiągalne cele. Pamiętam, jak dawno temu ktoś przepowiedział, że “z komuny Bolanda będzie wychodzić trzy pokolenia” – tyle zajmie organiczna (tj. płynna, taktowna) dekonstrukcja Homo sovieticusa; to jest jakieś 60-90 lat czasu; patrzymy na Rwandę, gdzie Belgowie z Francuzami, przymykając oczy na ludobójstwo (nb. czarna karta w historii Sił Pokojowych ONZ obok Srebrenicy), próbują dziś coś tam pojednać to społeczeństwo (naturalnie mają swoje softpowerowo-geopolityczne cele). Tak też można, acz Wolnościowcx nie egzekwują bohaterstwa od ludzi. Czasami się zastanawiam, czy słuszniej nie postąpili Łemkowie, Kociewiacy i Serbołużyczanie.