Ok, wiadomo, że pod takim tytułem nie ma co się spodziewać poważnego dziennikarstwa, ale to jest aż bolesne. Może to zmęczenie, ale nie widzę żadnego źródła. Trochę nie chce mi się wierzyć, że autorka tekstu osobiście obserwuje salę sądową i lasy gdzieś we Włoszech? Ciekawi mnie to chociażby ze względu na zapewnienie, że dzikom nic się nie stało. Niby pada dokladna kwota straty, którą można by niby przeliczać na to ile miała przyjąć nieznana ilość dzików… Ale pada też wiliczenie ile mieli zarobić dilerzy na sprzedaży 2kg miesięcznie, rodem z policyjnej kroniki kryminalnej, bo jeśli mieliby po takich cenach tyle zarabiać, to albo dostając rzeczone dwa kilo za darmo od jakiegoś kokainowego świętego mikołaja (naćpanego dostatecznie, żeby krążyć z prezentami raz na miesiąc), ale jednak nie mogli zarabiać tyle ile “łatwo policzyć”. Przynajmniej natemat publikuje takie głupoty za darmo, nie domagając się zapłaty za to wybitne dziennikarstwo.
Dalej wyższy poziom dziennikarstwa ;]