Brzmi słabo, więc dobrze, że po kilkunastu latach w (mentalnej) niewoli M$ powiedziałem młodszemu sobie: nie trać czasu na to gówno, zainstalowałem linuxa (najpierw ubuntu studio live, teraz mx linux tez live) i większość problemów i stresu jak ręką odjął. Niestety są rzeczy, które muszę opędzać M$ ale VM’ki z jakimś starym Win (do programów , które nie potrzebują dostępu do neta zwykle nie potrzeba nic lepszego niż XP/W7) spokojnie dają radę.
Brzmi słabo, więc dobrze, że po kilkunastu latach w (mentalnej) niewoli M$ powiedziałem młodszemu sobie: nie trać czasu na to gówno, zainstalowałem linuxa (najpierw ubuntu studio live, teraz mx linux tez live) i większość problemów i stresu jak ręką odjął. Niestety są rzeczy, które muszę opędzać M$ ale VM’ki z jakimś starym Win (do programów , które nie potrzebują dostępu do neta zwykle nie potrzeba nic lepszego niż XP/W7) spokojnie dają radę.