Pytanie, jaka byłaby demografia bez 500+.
Niewiele by się zmieniło. Program był dobrym, ale tymczasowym zastrzykiem dzietności. Nawet liberalizacja warunków do przyjęcia świadczeń 500+ ostatecznie nie pomogła. A potem inflacja wyżarła połowę pierwotnej wartości programu i teraz było nijak z pomocą. Rząd co prawda już prowadził 800+, ale kobiety już wyraziły swoje zdanie: nie chcą rodzić w Polsce gdzie aborcja, in vitro i antykoncepcja są ciągle zwalczane lub mają słaby dostęp i jeszcze nosić ciężar wychowywania dziecka podczas gdy edukacja publiczna i ochrona zdrowia psychicznego ledwo zipią.
Ja myślę, że wiele by się zmieniło, że byłoby jeszcze gorzej, niż jest. I myślę, że to dobrze, że waloryzują, żeby ta pomoc była odczuwalna. A czy kobiety nie chcą rodzić w Polsce z powodu aborcji, invirto i antykoncepcji to nie mam pojęcia, nie wiem, czy jakieś badania ktoś przeprowadzał na ten temat. Ale wydaje mi się, że te nieracjonalne szykany raczej w niczym nie pomagają.