Ankara wyciąga rękę do ludności kurdyjskiej w kraju, podczas gdy wspierane przez Turcję milicje walczą z Kurdami w Syrii. Co kryje się za podejściem Erdogana?
„W przyszłości podejmiemy zdecydowane kroki, aby zrealizować naszą wizję Turcji i całego regionu wolnego od terroru” – powiedział prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan w swoim noworocznym przemówieniu.
Słowa te nawiązują do trwającego procesu pojednania między Turkami i Kurdami , który został zainicjowany około trzech miesięcy temu przez koalicjanta Erdogana, Devleta Bahceliego, przewodniczącego ultranacjonalistycznej Partii Ruchu Nacjonalistycznego (MHP).
W październiku ubiegłego roku Bahceli dokonał politycznego zwrotu , gdy uścisnął dłonie polityków Partii Równości Ludowej i Demokracji (DEM).
Wcześniej Bahceli twierdził, że lewicowa, prokurdyjska partia DEM jest odgałęzieniem zakazanej organizacji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i powinna zostać zakazana.
W przeszłości partia Bahcelego również wzywała do przywrócenia kary śmierci, przede wszystkim w celu wykonania wyroku śmierci na uwięzionym przywódcy PKK Abdullahu Ocalanie .
Paramilitarna organizacja PKK jest klasyfikowana jako organizacja terrorystyczna w UE i USA. Od 1984 r. toczy konflikt zbrojny z państwem tureckim.
Szacuje się, że w latach 1984–2009 podczas gwałtownego konfliktu między Turcją a kurdyjskim PKK zginęło około 40 000 osób .
Ocalan, który w 1978 r. założył PKK, od 1999 r. odsiaduje karę dożywotniego więzienia na wyspie Imrali u wybrzeży Stambułu.
W związku z tym kolejna propozycja Bahcelego, a mianowicie, że Öcalan mógłby zostać uwolniony w zamian za wyrzeczenie się przemocy i rozwiązanie PKK, okazała się jeszcze większym zaskoczeniem.
Niedługo potem Bahceli publicznie skomentował „tysiącletnie braterstwo” między Turkami i Kurdami, mówiąc: „Problemem Turcji nie są Kurdowie, ale ich separatystyczna organizacja terrorystyczna”.
Ocalan odpowiedział w oświadczeniu, że „posiadam niezbędne kompetencje i determinację, aby wnieść pozytywny wkład w nowy paradygmat”.
28 grudnia dwóch przedstawicieli prokurdyjskiego DEM odwiedziło Ocalana w więzieniu Imrali i powiedziało, że są „pełni nadziei”.
Politycy DEM prowadzą obecnie konsultacje z przedstawicielami rządu Erdogana i opozycji.
Niektórzy obserwatorzy twierdzą jednak, że za obecną inicjatywą kryje się więcej realpolitik niż miłości do PKK.
Erdogan chce zapewnić sobie nową kadencję po 2028 r., co byłoby niemożliwe na mocy obecnej konstytucji.
Technicznie rzecz biorąc, Erdogan ma dwa sposoby na ponowny start w wyborach: albo zmieni konstytucję, albo parlament zdecyduje się na przedterminowe wybory.
Problemem jest jednak to, że rządzącej koalicji brakuje 45 miejsc, aby wygrać takie głosowanie.
DEM, mająca 57 miejsc w parlamencie, może przechylić szalę na korzyść przedterminowych wyborów.
Berk Esen, politolog ze stambulskiego Uniwersytetu Sabanci, widzi jednak jeszcze inny możliwy powód tej presji.
Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana nie może już wygrywać wyborów, ponieważ brakuje jej głosów Kurdów – powiedział DW.
Według różnych szacunków Kurdowie stanowią od 15% do 20% populacji Turcji.
„System Erdogana jest w poważnym kryzysie politycznym i gospodarczym” – powiedział Esen. „Widzieliśmy, że w wyborach lokalnych wiosną 2023 r. i w obecnych warunkach kurdyjscy wyborcy wolą głosować na kandydatów opozycji”.
Esen z kolei uważa, że rządząca koalicja musiała coś zrobić, aby powstrzymać tę spiralę upadku.
To nie jest pierwsza próba pojednania się tureckiego rządu z Kurdami.
Podjęto inicjatywy mające na celu spełnienie żądań Kurdów wobec państwa tureckiego. Próby te nazywano „otwarciem”, „rozwiązaniem” lub „procesem normalizacji” i jak dotąd wszystkie zakończyły się niepowodzeniem.
„Jeśli politycy publicznie mówią, że są pełni nadziei, dając do zrozumienia, że pokój jest bliżej niż kiedykolwiek, to musiał nastąpić jakiś postęp za zamkniętymi drzwiami i proces musi być na zaawansowanym etapie” – powiedział politolog Deniz Yildirim w wywiadzie dla DW.
Dodał jednak również ostrzeżenie przed przedwczesnym optymizmem.
„Turcja musi rozwiązać ten chroniczny problem w sposób pokojowy, aby nie doszło do rozlewu krwi” – powiedział Yildirim w wywiadzie dla DW. „Naiwnością byłoby jednak oczekiwać, że stanie się to w czasach autorytarnej centralizacji, podczas gdy w tym samym czasie wolność prasy i wolność wypowiedzi są wykorzeniane w kraju, a uniwersytety są pozbawiane władzy”. Po zakończeniu I wojny światowej obszar osadnictwa Kurdów został podzielony pomiędzy Turcję, Syrię, Iran i Irak .
Od tego czasu Kurdowie walczą o własne państwo — lub przynajmniej o większą władzę w zakresie decydowania o swoich sprawach.
W Turcji odmawia się im do dziś statusu autonomicznego, mimo że Erdogan naciska na pojednanie z Öcalanem i PKK.
Po drugiej stronie granicy, w Syrii, wspierane przez Turcję milicje kontynuują walkę z kurdyjskimi bojownikami YPG.
Turcja uważa je za zagrożenie dla swojej integralności terytorialnej.
Jednakże, podczas gdy Turcja uważa YPG za syryjską odnogę PKK, kurdyjscy bojownicy YPG w Syrii są wspierani przez USA, co jeszcze bardziej komplikuje równowagę sił w regionie .
Tymczasem Turcja żąda, aby syryjski rząd przejściowy rozwiązał kurdyjską milicję YPG, kontrolującą duże obszary północnej Syrii.
Jak twierdzi politolog Esen, żądania Turcji nie są realistyczne z punktu widzenia Kurdów.
„Po wielu latach rozlewu krwi YPG ugruntowało swoją pozycję jako czynnika siły w północno-wschodniej Syrii. Niezależnie od tego, jakie porozumienie można by osiągnąć w Turcji, jest niezwykle mało prawdopodobne, że złożą broń” – powiedział DW.