Pewnego razu na korepetycjach u Geremka, podczas luźniejszej konwersacji, Trzaskowski zrobił rozmarzone oczy i rzucił - ja to chyba panie profesorze wyrastam na bawidamka. A powiedział tak także z pewnej złośliwości, żeby odegrać się na staruchu za to, że ostatnio dawał mu w kość i kazał czytać Morina po francusku, bo zauważył już, że jego nauczyciel lekko denerwuje się, jak Rafał epatuje swoją młodością i pokazuje, że całe życie jeszcze przed nim. Geremkowi ledwo udało się ukryć iratację, “tak, zakochany w sobie głupi gnojku?”, pomyślał, “to ja cie zaraz załatwię”, po czym rzekł - Czy potrafisz zaśpiewać dowolny utwór z “Don Giovanniego” albo “Zauberflote” Motzarta? - tu Trzaskowski zrobił ponurą minę - Czy potrafisz czarować opowieściami o kulisach dyplomacji i światowej polityki? - Rafał spochmurniał jeszcze bardziej, na co Geremek rzucił z nieskrywaną satysfakcją - Tak myślałem. To ty nie jesteś żaden bawidamek, tylko zwykły dupiarz jesteś.