Diagnostyka Obrazowa Zwierząt Egzotycznych: 77 lat. Rzadko mówi się o zwierzętach w Powstaniu Warszawskim. Pewnie dlatego, bo ich los jest raczej smutny. Patrzymy na to zdjęcie i oceniamy je z perspektywy współczesności. Ot przystojny chłopak, bohater, trzyma na rękach słodkiego kotka. Podświadomie unikamy myśli, że ten chłopak z przypadkowym kotem na rękach nie pożyje już długo, kot zresztą pewnie też nie. Część zwierząt w powstaniu była kochana i za wszelką cenę chroniona, część była zjadana. Jedni chronili swoje zwierzęta przed staniem się pożywieniem, inni cierpiąc głód podstępem je wykradali. A no i Niemcy. Strzelali przecież nie tylko do ludzi, ale i zwierząt, a uciekające przed hukiem wystrzałów koty lub psy (jeśli jeszcze jakiś został), zdradzały pozycję wroga. Los zwierząt był smutny i niejednoznaczny. Zresztą tak jak smutny był los powstańców i jak niejednoznaczna była decyzja o wybuchu samego powstania. Pamiętajmy tylko jedno. Dzięki ofierze ludzi i zwierząt, też dzięki tym 63 dniom, my dzisiaj możemy patrzeć na to zdjęcie z czułością i nawet nie dopuszczać myśli, że temu chłopakowi musiało wystarczyć 26 lat życia, a kotu dużo dużo mniej. Możemy mądrzyć się z perspektywy kanapy czytając pod kocem historyczne książki. Niektórzy nawet mają odwagę oceniać. Ale prawda jest taka, że dzięki temu chłopakowi i temu kotu, i setkom innym chłopaków i dziewcząt, setkom innych kotów i psów, wielu z nas nawet nie wyobraża sobie, że można w każdej chwili zginąć albo z głodu zjeść czyjegoś kota. W naszej części świata nie wiemy już jak to jest kiedy życie ludzi lub zwierząt jest warte tyle co kurz na moim biurku, czyli nic. Nie wszędzie na świecie tak jest. Zamiast oceniać to co się wydarzyło 77 lat temu, po prostu nie zmarnujmy tego co mamy dziś.