- cross-posted to:
- publicystyka
- cross-posted to:
- publicystyka
W krajach UE lokalne władze i urzędy sprawnie przesiadają się z Windows na Linuksa, z MS Office na darmowe, otwarte pakiety biurowe. Tymczasem polskie państwo pozostaje niezawodnym klientem amerykańskich korporacji. Nie dość, że za to płacimy, to wszystkie dane, jakie gromadzą o nas urzędy, trafiają do prywatnej chmury Big Techów.
W polsce w 2035 roku minister cyfryzacji dowie sie ze jest cos takiego jak linux. Do 2040 przygotują ustawe migracyjną na opensource z planem szkoleń pracowników urzędów z obsługi linuxa do 2045. Potem rząd sie zmieni i zacznie atakować poprzedni ze nie zmigrowal sie na opensource, po czym przez 4 lata wprowadzi tylko kolejne nowe plany bo poprzednie sie do niczego nie nadawały
Finalnie w okolicach 2050 konserwatywna administracja z dumą ogłosi uruchomienie migracji na Auroxa.
Przecież w kraju kochamy oligarchow. Libkowe pierdolenie tak głęboko wchodzi do głów ludzi od lat 90tych, że dziś jest tego pełno.
Problemy gospodarcze? Deregulacja. Bieda? Deregulacja. Brak innowacyjności? Deregulacja. Problemy z siecią energetyczną? Deregulacja. Istnieją dopłaty i programy pomocowe dla małych i średnich firm? Do zaorania i deregulacja. Jedna recepta na wszystko? Deregulacja.
Tyle ile takich bredni słyszałem i to od osób wykształconych, często inżynierów, to ręce opadają.
A potem tłumaczysz takiemu, że rozwój USA po wojnie, ten cały baby boomer era, szybki rozwój zachodnich Niemiec po wojnie, szybki rozwój Korei Południowej po wojnie, to wszystko efekt dwóch czynników, pompowania kasy podatników w naukę i przemysł, oraz nie traktowanie oligarchów jak święte krowy.
Ale libek gospodarczy i tak wie lepiej. Chuj że nie ma ani jednego bogatego kraju który by stworzył swoją potęgę na libkowym pierdoleniu gospodarczym.