• @didleth
    link
    22 years ago

    Zwykle stronię od symetryzmu - ale akurat nie w tym wypadku. Im więcej czytam o autyzmie czy to autorów wychodzących z pozycji behawiorystyki, czy to reprezentujących podejście bliskościowe/NVC to dochodzę do wniosku, że jedni i drudzy mnie wkurzają ;p A w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak “jedyna słuszna metoda” (terapii, wychowania, uczenia itp.), bo każdy człowiek jest inny. Już zupełnie nie trafia do mnie promowana przez niektórych bliskościowców teza, że jeśli dziecko nie zgadza się na jakąś rehabilitację czy leczenie to lepiej odpuścić, niż zastosować siłę czy behawiorystykę, bo rzekomo rehabilitacja motywowana nagrodą nie przyniesie efektu. Z medycznego punktu widzenia to po prostu bzdura - można się nad czymś takim zastanawiać w przypadku osoby dorosłej ale nie dziecka, które się rozwija i dla którego każdy miesiąc w jedną lub drugą stronę robi kolosalną różnicę. Autyści nieraz widzą świat zerojedynkowo, więc widzą tutaj konflikt między: “człowiek dostosowujący się do świata” a “świat dostosowujący się do człowieka”, podczas gdy realnie potrzebny jest kompromis między tymi postawami. Problem leży nie w behawiorystyce jako takiej, a w traktowaniu danej metody czy nurtu jak religii - i bez znaczenia, czy będzie tutaj chodzić o nurt w psychologii, pedagogice, terapiach itp. Finalnie próbuje się dostosować człowieka do metody (bez znaczenia, czy w behawiorystyce, czy w podejściu bez kar i nagród), zamiast metody do konkretnego człowieka. Mój syn pracuje z różnymi terapeutami, jedna z pań jest z założenia bliskościowcem - ale dla mojego syna robi wyjątek, bo efektywność pracy przy obietnicy nagrody wzrasta kolosalnie. I właśnie takie elastyczne podejście jest najlepsze. Ogólnie w pracy z ludźmi, nie tylko tymi w spektrum.