Co do reszty. Takie rzeczy jak walka o internet działają raz. Potem ludzie się przyzwyczajają. Więc warto zapewnić za pierwszym razem odpowiednie zabezpieczenia prawne. Większość rzeczy, którymi straszono w latach dwutysięcznych jest dzisiaj normalnością.
Co da przeciętnemu człowiekowi, że będzie walczył o wolność w internecie? Będzie miał mniej spamu, fałszywych newsów, komentarzy z farmy botów? Przecież ludzie używają jednej strony, w porywach trzech, na które to nie wpłynie w jakiś wyraźny sposób. Reszta to usługi dla których internet jest tylko medium.
Jeśli miałbyś wytłumaczyć komuś na ulicy o co toczy się walka? Jak to poprawi jego życie? Czemu nie traktować tego jako gloryfikowany port szeregowy?
Będzie miał mniej spamu, fałszywych newsów, komentarzy z farmy botów?
Nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Te działania prowadzone są przy użyciu zainfekowanych komputerów, albo z krajów gdzie nie ma odpowiednich regulacji.
Przecież ludzie używają jednej strony, w porywach trzech, na które to nie wpłynie w jakiś wyraźny sposób. Reszta to usługi dla których internet jest tylko medium.
Monitorowanie ruchu nie będzie dotyczyć tylko stron. Ja osobiście nie życzę sobie, żeby moja komunikacja z członkami rodziny była nadzorowana przez funkcjonariuszy.
To jest bardzo prosta analogia. Czy chciałbyś, żeby przy każdej Twojej rozmowie był obecny policjant? Bo bez skutecznego szyfrowania będzie mógł się z tymi treściami zapoznać.
Jeśli ktoś twierdzi, że temat go nie interesuje, bo nie ma nic do ukrycia, zawsze możesz spytać, czy udostępni Ci w takim razie swoją komórkę na 10 minut.
Ale oni już udostępniają swoje komórki i komputery. W odpowiednich warunkach nie wiadomo kto tam słucha. Władza też chce mieć do tego dostęp. Nie na darmo rozpowszechniałem pojęcie “Komputer publiczny” zamiast “osobisty”.
Wydaje mi się, że piszemy o dwóch różnych przypadkach.
Ja nie twierdzę, że obecne zabezpieczenia chronią przed zaawansowanym atakiem na konkretne urządzenie/użytkownika sieci.
Jakiś wektor zawsze się znajdzie, chociażby na poziomie systemu operacyjnego. Państwo może też współpracować z dostawcą sieci w określonych przypadkach.
Chodzi mi o wprowadzanie zmian, które umożliwią automatyczne monitorowanie komunikacji na masową skalę.
Zamiast szyfrowania E2E będziesz mieć ruch przetwarzany w centrach danych, z wyszukiwaniem określonych wzorców w każdej wypowiedzi.
Politycy którzy forsują ten projekt nie mają chyba pojęcia, jak szybko może się on obrócić przeciwko nim samym.
Nawet jeśli przyjmiemy założenie, że pomysłodawcy ustawy mają dobre intencje. Jaką mają gwarancję, że ich następcy nie użyją tego narzędzia do eliminacji przeciwników politycznych?
Politycy którzy forsują ten projekt nie mają chyba pojęcia, jak szybko może się on obrócić przeciwko nim samym.
Obawiam się, że wiedzą. Afera z wyciekiem maili ministra Dworczyka to pokazała, że do prawdziwych ustaleń politycznych nie jest używana rządowa poczta tylko jakieś skrzynki pozakładane na wp czy innym gmailu. Wtedy też paru polityków przyciśniętych do ściany przyznało się, że robią tak w obawie, że jak będzie zmiana władzy, to zaraz pójdzie rozkaz do służb by prześwietlić skrzynki byłego rządu w poszukiwaniu haków.
To naiwne. Służby mogą wiedzieć o całej działalności w sieci takiego polityka. To zbyt atrakcyjne. Przecież to może służyć do szantażu, wpływu, robienia siatki agenturalnej.
Najwidoczniej wychodzą z założenia, że jeśli ktoś już ma ich prześwietlać, to niech to będą służby innego państwa (np USA w przypadku gmaila) niż lokalne. Kiedyś ptaszki szczekały i pieski ćwierkały, że w Wojsku Polskim jest podobna patologia z używaniem skrzynek na jakichś zewnętrznych hostingach.
Prawdopodobnie użyją i? Tak samo jak agenci innych państw. Polityka działa na zasadzie - są możliwości to się z nich korzysta. Wcześniej używali do tego celu wielu innych sposobów. To brutalne jak konkurowanie i silenie się na niezależność.
Jaką mamy siłę by się przeciwstawić? Jakie mamy argumenty by przekonać zwykłych ludzi? Czy są jacyś influencerzy, którzy o tym mówią? To ich i dziennikarzy trzeba przekonywać. Tak by takie działania wywoływały wyraźne degradacje sondaży. Najłatwiej wykorzystać opozycję i ich media. Niech pieją dniem i nocą, że tamci chcą podsłuchiwać Polaków.
Ja robię to co mogę w ramach swoich kontaktów i uświadamiam znajomych o tym projekcie.
Zresztą akurat Polska jest przeciwna ten ustawie, jako jeden z nielicznych krajów w Europie.
Najbardziej forsuje ten projekt Dania, która w tym półroczu przewodniczy posiedzeniom w ramach prezydencji.
Co do reszty. Takie rzeczy jak walka o internet działają raz. Potem ludzie się przyzwyczajają. Więc warto zapewnić za pierwszym razem odpowiednie zabezpieczenia prawne. Większość rzeczy, którymi straszono w latach dwutysięcznych jest dzisiaj normalnością.
Co da przeciętnemu człowiekowi, że będzie walczył o wolność w internecie? Będzie miał mniej spamu, fałszywych newsów, komentarzy z farmy botów? Przecież ludzie używają jednej strony, w porywach trzech, na które to nie wpłynie w jakiś wyraźny sposób. Reszta to usługi dla których internet jest tylko medium.
Jeśli miałbyś wytłumaczyć komuś na ulicy o co toczy się walka? Jak to poprawi jego życie? Czemu nie traktować tego jako gloryfikowany port szeregowy?
Nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Te działania prowadzone są przy użyciu zainfekowanych komputerów, albo z krajów gdzie nie ma odpowiednich regulacji.
Monitorowanie ruchu nie będzie dotyczyć tylko stron. Ja osobiście nie życzę sobie, żeby moja komunikacja z członkami rodziny była nadzorowana przez funkcjonariuszy.
To jest bardzo prosta analogia. Czy chciałbyś, żeby przy każdej Twojej rozmowie był obecny policjant? Bo bez skutecznego szyfrowania będzie mógł się z tymi treściami zapoznać.
Jeśli ktoś twierdzi, że temat go nie interesuje, bo nie ma nic do ukrycia, zawsze możesz spytać, czy udostępni Ci w takim razie swoją komórkę na 10 minut.
Ale oni już udostępniają swoje komórki i komputery. W odpowiednich warunkach nie wiadomo kto tam słucha. Władza też chce mieć do tego dostęp. Nie na darmo rozpowszechniałem pojęcie “Komputer publiczny” zamiast “osobisty”.
Wydaje mi się, że piszemy o dwóch różnych przypadkach.
Ja nie twierdzę, że obecne zabezpieczenia chronią przed zaawansowanym atakiem na konkretne urządzenie/użytkownika sieci.
Jakiś wektor zawsze się znajdzie, chociażby na poziomie systemu operacyjnego. Państwo może też współpracować z dostawcą sieci w określonych przypadkach.
Chodzi mi o wprowadzanie zmian, które umożliwią automatyczne monitorowanie komunikacji na masową skalę.
Zamiast szyfrowania E2E będziesz mieć ruch przetwarzany w centrach danych, z wyszukiwaniem określonych wzorców w każdej wypowiedzi.
Politycy którzy forsują ten projekt nie mają chyba pojęcia, jak szybko może się on obrócić przeciwko nim samym. Nawet jeśli przyjmiemy założenie, że pomysłodawcy ustawy mają dobre intencje. Jaką mają gwarancję, że ich następcy nie użyją tego narzędzia do eliminacji przeciwników politycznych?
Obawiam się, że wiedzą. Afera z wyciekiem maili ministra Dworczyka to pokazała, że do prawdziwych ustaleń politycznych nie jest używana rządowa poczta tylko jakieś skrzynki pozakładane na wp czy innym gmailu. Wtedy też paru polityków przyciśniętych do ściany przyznało się, że robią tak w obawie, że jak będzie zmiana władzy, to zaraz pójdzie rozkaz do służb by prześwietlić skrzynki byłego rządu w poszukiwaniu haków.
To naiwne. Służby mogą wiedzieć o całej działalności w sieci takiego polityka. To zbyt atrakcyjne. Przecież to może służyć do szantażu, wpływu, robienia siatki agenturalnej.
Najwidoczniej wychodzą z założenia, że jeśli ktoś już ma ich prześwietlać, to niech to będą służby innego państwa (np USA w przypadku gmaila) niż lokalne. Kiedyś ptaszki szczekały i pieski ćwierkały, że w Wojsku Polskim jest podobna patologia z używaniem skrzynek na jakichś zewnętrznych hostingach.
W dalszym ciągu jest to naiwne. Nawet dzieci wiedzą, że informacja ma wartość i można nią handlować.
Ale mi tego nie tłumacz. Ja ich nie namawiałem do zakładania dziwnych skrzynek politycznych ;-)
Prawdopodobnie użyją i? Tak samo jak agenci innych państw. Polityka działa na zasadzie - są możliwości to się z nich korzysta. Wcześniej używali do tego celu wielu innych sposobów. To brutalne jak konkurowanie i silenie się na niezależność. Jaką mamy siłę by się przeciwstawić? Jakie mamy argumenty by przekonać zwykłych ludzi? Czy są jacyś influencerzy, którzy o tym mówią? To ich i dziennikarzy trzeba przekonywać. Tak by takie działania wywoływały wyraźne degradacje sondaży. Najłatwiej wykorzystać opozycję i ich media. Niech pieją dniem i nocą, że tamci chcą podsłuchiwać Polaków.
Ja robię to co mogę w ramach swoich kontaktów i uświadamiam znajomych o tym projekcie.
Zresztą akurat Polska jest przeciwna ten ustawie, jako jeden z nielicznych krajów w Europie.
Najbardziej forsuje ten projekt Dania, która w tym półroczu przewodniczy posiedzeniom w ramach prezydencji.