Dlaczego ludzie są skłonni do “pomocy doraźnej” osobom w Afryce, ale nie protestują przeciw korporacjom, które wyzyskują tych ludzi i w dużej mierze powodują te biedę?
Wprowadzenie w UE jakiegoś trade policy, które reguluje działania korporacji miałoby długotrwałe skutki, w porównaniu do takiego przysłania dzieciom w Etiopii mydła…
Czy uznaliśmy problem Afryki za nierozwiązywalny? A może jest to dla nas zbyt złożony problem, więc wolimy po prostu “pomagać”? Mam wrażenie, że w dyskursie politycznym mówi się tylko jak leczyć, a nie jak zapobiegać.
Zapraszam do dyskusji :)
Bo taniej czasem rzucic ochłapy niż kupować wszystko po sprawiedliwych cenach? Na tym wyzysku jest yfundowany nasz dobrobyt, więc zamiast zmieniać system tylko czyścimy sumienie