Dlaczego ludzie są skłonni do “pomocy doraźnej” osobom w Afryce, ale nie protestują przeciw korporacjom, które wyzyskują tych ludzi i w dużej mierze powodują te biedę?

Wprowadzenie w UE jakiegoś trade policy, które reguluje działania korporacji miałoby długotrwałe skutki, w porównaniu do takiego przysłania dzieciom w Etiopii mydła…

Czy uznaliśmy problem Afryki za nierozwiązywalny? A może jest to dla nas zbyt złożony problem, więc wolimy po prostu “pomagać”? Mam wrażenie, że w dyskursie politycznym mówi się tylko jak leczyć, a nie jak zapobiegać.

Zapraszam do dyskusji :)

  • @Bruegel
    link
    43 years ago

    Bo taniej czasem rzucic ochłapy niż kupować wszystko po sprawiedliwych cenach? Na tym wyzysku jest yfundowany nasz dobrobyt, więc zamiast zmieniać system tylko czyścimy sumienie

  • ether
    link
    43 years ago

    Dobre pytanie :)

    Jakby pozamykać granicę ekonomiczne tak jak się je zamyka na osoby, to by państwa “pierwszego świata” nie wytrzymały tygodnia. Jesteśmy absolutnie zależni od nich.

    Zbudowana jest też narracja, w której nasz tryb życia jest uznawany za “normę”, za to jak powinien wyglądać cały świat, a jak gdzieś w takim dobrobycie nie żyje, to na pewno jego wina. Dodatkowo, wszyscy jesteśmy zasypywani ogromną ilością problemików, które sprawiają, że nie mamy czasu się dobrze zastanowić nad własnymi przywilejami i wziąć za nie odpowiedzialność.

    Bo nagle by się okazało, że problemem nie jest Afryka, tylko Europa i neoliberalny kapitalizm. A jakoś nam się ciężko za to wziąć, bo by właśnie trzeba było zrezygnować z własnej wygody, zacisnąć pasa. Bo już dawno jest policzone, że po prostu nie jest możliwe by żyć na takiej przestrzeni i przy takich zużyciach jak mamy tutaj.

    Z drugiej strony, jest dużo osób i grup, które wkładają gigantyczną energię w opór przed kapitalizmem i w szukanie bardziej systemicznych rozwiązań. I czasem wcale nie widać, że działanie lokalne może mieć podłoże globalne.