W większości tych wsi, zwłaszcza tuż przy granicy, mieszkają same kobiety, starsze panie i one mi mówiły: „Ja pani powiem, przestraszyłam się, pozamykałam, no i potem przyszli, ale pani, to nie ci chyba przyszli [domniemani terroryści], bo to przyszły kobiety z dziećmi, taka rodzina przyszła, no był tam mężczyzna, ale on nie wyglądał mi na terrorystę, tylko ojcem tych dzieci był”.
Jedna kobieta popatrzyła po swojej wsi i mówi: „Wie pani co, pani patrzy, tu tyle pustych domów jest, przecież my wszyscy byśmy się tu pomieścili, co to szkodzi komu, żeby tutaj ci ludzie żyli?”
Z artykułu: