Drogie szmerki,
Dramat sytuacji na granicy wschodniej jest nieukrywalny. Choć takie rzeczy się dzieją od dawna, zawsze były gdzieś dalej, nie działy się na naszym podwórku.
Pytanie jest po prostu o to jak możemy sobie poradzić z uczuciami, jakie w nas rodzi tak tragiczna i nieludzka rzeczywistość: poczuciem bezradności, złością, niedowierzaniem, wewnętrzną niezgodą…
Wydaje mi się ważne stworzyć przestrzeń, w której możemy o tym porozmawiać, podzielić się emocjami i strategiami.
Z mojej strony to, co myślę pomaga:
- porozmawiać z innymi o tym jak się czują wobec tego, zobaczyć, że dla wielu osób jest to emocjonalnie trudne
- zaangażować się w działanie, nie oczekując (dużych) pozytywnych efektów
- (tymczasowo) ograniczać ilość nowej informacji, którą do nas dopuszczamy
Solidarnie,
Zadajesz pytanie, które chodzi mi po głowie od początku kryzysu na granicy. Też dużo o tym myślę i zastanawiam się, co zrobić. Póki co udało mi się np. udostępnić zbiórkę zarządzoną przez michałowski samorząd, wpłaciłem też trochę kasy. I niby nic, ale jednak poczułem odrobinę ulgi, że jestem malutką częścią tego łańcuszka pomocy.
Myślę, że najlepsze może być znalezienie osób, którym też to przeszkadza, z którymi można się wymienić spostrzeżeniami. Ważnym jest poczucie wspólnoty, że nie jesteśmy sami ze swoimi smutkami. Z tego mogą wyjść nawet jakieś działania, w końcu nawet i we dwójkę jest raźniej i odważniej, a co dopiero w grupie. Może masz kogoś w swoim otoczeniu, komu też ciąży zabijanie imigrantów? Ja np. próbuję wybadać teren, co dana osoba o tym myśli. Jeśli ktoś nie jest w ogóle zainteresowany rozmową na ten temat, to ucinam rozmowę, od jakiegoś czasu nie mam ochoty rozmawiać na żaden inny temat, bo mi zwyczajnie nie sprawia to przyjemności.
W tę niedzielę będą w Warszawie protesty, może w twoim mieście też coś jest?
[edit]
https://szmer.info/post/11211 - info o manifestacji