Zauważyłem, że od jakiegoś czasu, zanim dołączyłem, na szmer zaczęły docierać te gorsze strony scentralizowanych, korporacyjnych social mediów - język, “kultura” dyskusji, wypowiedzi, memy na poziomie SilnychRazem… Czy na pewno to tak miało wyglądać, a jedyną cechą pozytywną ma być decentralizacja i federacja z kilkoma innymi instancjami lemmy? Wiele osób wydaje się zapominać, że to jest… publiczne miejsce w internecie, dostępne dla każdej osoby. Na pewno chcecie, żeby tak to wyglądało?
Po przemyśleniu tej kwestii, jako współzałożyciel, chciałbym żeby były tu równo ustawione w rządki szeregi wyznających bookchnizm-harceszmeryzm, z którymi będę się mógł w pełni zgadzać. Wszelkie odstępstwa od jedynie słusznej drogi wyeliminuje komitet centralny, w mojej osobie. /s
Jeżeli nie, to może chociaż zdroworozsądkowa równowaga pomiędzy wolnością wypowiedzi i jej formy. Balans pomiędzy tym, czego może potrzebować szerzej rozumiany ruch wolnościowy, wraz ze swoimi bardziej wojowniczymi odnogami, a drobnomieszczańską kulturą wypowiedzi, pozwalającą utrzymać poczucie komfortu osobom mocniej w niej osadzonym.
Szerzej: prawda jest taka, że nie jesteśmy jedną grupą, pewnie nawet nie jednym ruchem. Nauczono nas jednego języka, ale często nie dzielimy tej samej kultury nawet w jego granicach. Elementem mojej, w jakiejś tam formie nawet rodzinnego dziedzictwa, jest przekonanie, że naziści muszą zostać powstrzymani, za wszelką cenę. Poświęciłem temu znaczną część swojego życia i zdarzało mi się nim dla tej sprawy ryzykować. To taki mój punkt wyjścia.
Teraz - włożyłem w niego masę czasu i energii i nie chciał bym, żeby ktoś niepotrzebnie dawał podkładkę pod ataki na nasz serwis, albo zniechęcał do niego innych. Ale święte oburzenie, że nie można sugerować, co się neofaszystom należy znajduje się znacznie dalej od mojej czakry zrozumienia i tolerancji. Powiedziałbym wręcz, że w okolicach mojej czakry sugestii, że socjaldemokratyczni zwolennicy umiarkowanego postępu w granicach prawa, albo pokonania faszyzmu siłą miłości mają pewnie jakąś własną przestrzeń do dyskusji, więc niech nie próbują jej odbierać bojowemu ruchowi antyfaszystowskiemu, z którego wywodzę się nie tylko ja, ale i inne osoby współtworzące tą stronę. Czy podoba mi się język wypowiedzi o których mowa? Nie. Czy sądzę, że mimo wszystko można tu funkcjonować bez darcia włosów z głowy? Tak. Czy może być sens samodzielnie rozmawiać z osobami, które używają takiego języka i dlaczego to robią? Jeśli ktoś uważa to za stosowne i wierzy w oddolną samoorganizację, to jak inaczej ma zmieniać świat wokół siebie?
Tak jak zobowiązałem się dalej w komentarzach - napisałem do osoby, która chyba najskuteczniej wzbudziła to kontrowersję, być może stonuje swoje wypowiedzi. Dalej jednak nie rozumiem realnego źródła tej dyskusji, ani pozycji z której to wobec mnie czy innych osób mają być wysuwane takie oczekiwania.