Prośba ukraińskich władz, by usunąć strefę .RU z systemu DNS, wydawać się może sensownym pomysłem. Tak, jak decyzja amerykańskiej firmy Cogent, jednego z największych infrastrukturalnych dostawców Internetu na świecie, o zaprzestaniu świadczenia połączeń z Rosją.
Problem w tym, że o ile brak dostępu do usług Apple to niedogodność (na przykład, powodująca długie kolejki przy wejściach do metra w Moskwie), o tyle kompletne odcięcie od globalnego Internetu oznacza, że jedynymi źródłami informacji dotyczących wojny w Ukrainie i sytuacji na świecie stają się w Rosji reżimowe media kontrolowane przez Kreml.
„Jakakolwiek publiczna wypowiedź może być podstawą do oskarżenia o rozpowszechnianie fałszywych informacji, w tym wpisy w mediach społecznościowych i prywatne wiadomości wysłane do sąsiada” – kontynuuje mój rozmówca. – „Dlatego wiele osób, które wciąż mają dostęp do Facebooka czy Twittera, zaczęło usuwać swoje wpisy dotyczące wojny”.
Aktywiści i aktywistki, ale i zwykli ludzie, w Rosji potrzebują dostępu do informacji. Zaś w wypadku masowych strajków i protestów (których nie można wykluczyć), przepływ informacji może pomóc ograniczyć rozlew krwi.
Wracamy do radia satelitarnego i na falach krótkich, smsów, robotelefonów i innych takich…
Tak, o falach krótkich wspominam w tekście. BBC zreaktywowało, Radio Wolna Europa nigdy nie przestało na nich nadawać.
Odpalona została też strona (http://1920.in ), która pomaga wysyłać SMSy do Rosjanek i Rosjan. Kontekst:
https://nitter.eu/AnonymousUK2022/status/1500446951925551108
Ale zaprasza ich na Telegrama, a Telegram umie w blokowanie konkretnych kanałów:
https://www.quora.com/Why-are-most-channels-banned-on-Telegram