Szefowie placówek oświatowych mimo zaleceń resortu edukacji niechętnie rezygnują z dokumentacji. Przekonują, że duża część z pozoru zbędnych raportów i sprawozdań jest wymagana podczas kontroli.
To głównie kwestia terroru ze strony kuratoriów - wiadomo, że jak się będą do czegoś chcieli przywalić to zawsze może być to brak jakiegokolwiek kwitka.
można by tym ew. tłumaczyć nielegalne zbieranie kwitów na wszystko - a w praktyce masz dość wybiórcze podejście (vide chociażby mój komentarz poniżej). No i generalnie brakuje specjalistów od prawa oświatowego, więc jak jakaś szkoła uzna “ok, od teraz robimy wszystko legalnie, tylko niech ktoś nam wytłumaczy, co jest legalne” - to nie ma się do kogo zwrócić, a na studiach takich zajęć brakuje. Finalnie kończy się na tym, że to rodzice muszą się z tym wszystkim użerać…
To głównie kwestia terroru ze strony kuratoriów - wiadomo, że jak się będą do czegoś chcieli przywalić to zawsze może być to brak jakiegokolwiek kwitka.
można by tym ew. tłumaczyć nielegalne zbieranie kwitów na wszystko - a w praktyce masz dość wybiórcze podejście (vide chociażby mój komentarz poniżej). No i generalnie brakuje specjalistów od prawa oświatowego, więc jak jakaś szkoła uzna “ok, od teraz robimy wszystko legalnie, tylko niech ktoś nam wytłumaczy, co jest legalne” - to nie ma się do kogo zwrócić, a na studiach takich zajęć brakuje. Finalnie kończy się na tym, że to rodzice muszą się z tym wszystkim użerać…