Dwa lata minęły od wydarzeń z wieczoru 5 grudnia na „Syrenie”. Nie ma już syreniego kolektywu w kamienicy przy Wilczej 30. Koniec funkcjonowania kolektywu w tym miejscu nastąpił w atmosferze rzucania w jego członków petardami, cegłami i butelkami. Obecnie ten …
Ale to nie jest pierwszy raz kiedy coś takiego się wydarzyło, to po prostu najbardziej ekstremalny przykład tego. I w zasadzie bardzo dobrze pokazuje cały problem. Kolektywy mieszkalne wymagają procedury usunięcia kogoś z przestrzeni jeśli z taką osobą jest jakiś problem. Czasami dla wałsnego dobra trzeba kogoś wypierdolić, to normalne, i to jest coś co powinno zawsze być brane pod uwage przy tworzeniu takiej przestrzeni. Jednak czegoś takiego nie było, wybuchały coraz większe i większe spiny o to i skończyło się tak jak skończyło. Okazuje się jednak że jako grupa polityczna nie jesteśmy sobie w stanei poradzić z tak podstawową kwestią jak “ktoś jest dla nas zagrożeniem i to zagrożenie musi zostać usnięte” bez przemocy z obu stron. Brak czy obecność mieszkań nie zmienia faktu że nie jesteśmy w stanie ustalać i utrzymywać pewnych zasad
Ale to nie jest pierwszy raz kiedy coś takiego się wydarzyło, to po prostu najbardziej ekstremalny przykład tego. I w zasadzie bardzo dobrze pokazuje cały problem. Kolektywy mieszkalne wymagają procedury usunięcia kogoś z przestrzeni jeśli z taką osobą jest jakiś problem. Czasami dla wałsnego dobra trzeba kogoś wypierdolić, to normalne, i to jest coś co powinno zawsze być brane pod uwage przy tworzeniu takiej przestrzeni. Jednak czegoś takiego nie było, wybuchały coraz większe i większe spiny o to i skończyło się tak jak skończyło. Okazuje się jednak że jako grupa polityczna nie jesteśmy sobie w stanei poradzić z tak podstawową kwestią jak “ktoś jest dla nas zagrożeniem i to zagrożenie musi zostać usnięte” bez przemocy z obu stron. Brak czy obecność mieszkań nie zmienia faktu że nie jesteśmy w stanie ustalać i utrzymywać pewnych zasad