To nie był dobry sezon dla właścicieli stacji narciarskich w polskich górach. Przez wybitnie niesprzyjającą pogodę — dodatnie temperatury i deszcze — wiele stacji pod Tatrami, w Pieninach, Beskidach czy na Śląsku zamknęło się już ostatniego dnia ferii zimowych. To ewenement, bo zazwyczaj mniejsze stacje sezon kończyły w połowie marca, a większe potrafiły utrzymać śnieg i klientów nawet do połowy kwietnia. — O zbyt wielkich zyskach nie ma mowy — mówi w rozmowie z Onetem jeden z prezesów stacji narciarskiej na Podhalu.
Goralenvolk jak zwykle płacze, że brak zysków 😅
NOT ALL GÓRALE!
Żarty żartami, ale od kiedy bandyctwo na szlakach stało się istotnie trudniejsze poza turystyką w górach można się utrzymać głównie z wyrębów albo hodowli zwierząt. Absolutnie gardzę zjawiskiem stoków narciarskich, ale to piramida; ktoś przyjeżdża zjeżdżać, to gdzieś śpi, coś zje, ludzie z tego żyją… Trochę patowa sytuacja.