Jazda po chodniku budzi dużo emocji. Jest zabroniona, ale w przypadku omijania przeszkody czy parkowania "tylko na chwilę" wydaje się być usprawiedliwiona. L...
Co do Konfitury, to obejrz sobie inne jego filmy, bo to jest akurat pierwsze wideo na którym nie wchodził w interakcje z nikim. Jego celem jest właśnie rozmowa z ludźmi i nagrywanie ich samochodozowego podejścia.
– uczyniłem to, i doceniam oczywiście, gdy właśnie pouczał jak człowiek człowieka. Gdyby zamazał tablice rejestracyjne, to nie miałbym sprzeciwu – pokazał problem, nawet wytknął palcem, a na nikogo nie doniósł.
Serio chciałbym, żeby dało się normalnie żyć z innymi uczestnikami ruchu wyjaśniając sobie po prostu spory twarzą w twarz, ale od lat przekonuję się, że nie da.
– jak z bardzo wieloma innymi szkodliwymi osobami czy zjawiskami. Po prostu alternatywa – niechaj czyni to p*licjant z pr*kuratorem i sędzią, po aprobacie od p*lityków – jest złem wg antyautorytarystx jeszcze gorszym. Oczywiście, że to jest ocenne, subiektywne i niedoskonałe. Jak ja sporadycznie kogoś “wyjaśniam” na ulicy (napaść na słabszego, e.g. typ bijący kobietę), to także licząc się z tym, jak destruktywne i przemocowe to jest, że to porażka humanizmu-humanitaryzmu. Organizm natychmiastowo za to karze zalewem [nor]adrenaliny i kortyzolu. Tutaj – rozjeżdżanie chodników – chodzi po głowie jakaś kreatywna parafraza kampanii, wg mnie niepotrzebnie wulgarnej i też niekiedy najwyraźniej nadużywanej (jak każdy samosąd): “Karny k…s za wielce ch…jowe parkowanie”.
W pandemii bywało hasło: “stay the f…k at home!”.
Jak rozwiązać problem bezwzględnej rywalizacji o przepustowość? Być może radykalnie odmienne filozofie, skąd metody mieszania różnych modów transportu po mieście.
Życzę stoickiej cierpliwości i dystansu. Wiadomo, że w populacji nie zawsze jest miło i fajnie.
– uczyniłem to, i doceniam oczywiście, gdy właśnie pouczał jak człowiek człowieka. Gdyby zamazał tablice rejestracyjne, to nie miałbym sprzeciwu – pokazał problem, nawet wytknął palcem, a na nikogo nie doniósł.
– jak z bardzo wieloma innymi szkodliwymi osobami czy zjawiskami. Po prostu alternatywa – niechaj czyni to p*licjant z pr*kuratorem i sędzią, po aprobacie od p*lityków – jest złem wg antyautorytarystx jeszcze gorszym. Oczywiście, że to jest ocenne, subiektywne i niedoskonałe. Jak ja sporadycznie kogoś “wyjaśniam” na ulicy (napaść na słabszego, e.g. typ bijący kobietę), to także licząc się z tym, jak destruktywne i przemocowe to jest, że to porażka humanizmu-humanitaryzmu. Organizm natychmiastowo za to karze zalewem [nor]adrenaliny i kortyzolu. Tutaj – rozjeżdżanie chodników – chodzi po głowie jakaś kreatywna parafraza kampanii, wg mnie niepotrzebnie wulgarnej i też niekiedy najwyraźniej nadużywanej (jak każdy samosąd): “Karny k…s za wielce ch…jowe parkowanie”. W pandemii bywało hasło: “stay the f…k at home!”.
Jak rozwiązać problem bezwzględnej rywalizacji o przepustowość? Być może radykalnie odmienne filozofie, skąd metody mieszania różnych modów transportu po mieście.
Życzę stoickiej cierpliwości i dystansu. Wiadomo, że w populacji nie zawsze jest miło i fajnie.