• WaćpanOP
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    2
    ·
    edit-2
    2 months ago

    Tak, dzięki, byłoby super, choć np. u postulatorx dekryminalizacji niejednokrotnie rzecz mniej wynikała (tradycyjnie, jak pamiętam swe początki) z obserwacji tych systemowych opresji/niesprawiedliwości, które biją w ludzi/grupy społeczne rykoszetem (to był oczywiście też argument), tylko nieraz z aksjomatów, systemu wartości: nie można odmawiać świadomym osobom prawa do Dobrowolnej Neuromodulacji, gdyż jest to arbitralność, tyrania; volenti non fit iniuria = chcącym nie dzieje się krzywda. Wiedziałxśmy po sobie, że nam to szkodzi niewiele, natomiast niejednokrotnie rozwija – warunek: trzeba umieć kontrolować popędy/łaknienia, to wszelako uniwersalna prawda życiowa (tradycyjne rozwiązanie tej kwestii to samodyscyplina i to np. ja popieram, acz pewnie jak z otyłością, tytoniem czy alko – medycyna/farmacja będzie też pracować nad “antydragami przeciwuzależnieniowymi”, czyli prowizoryczne leczenie skutków w miejsce przyczyn).

    Na przykład hipokryzja War on Drugs (Amerykanie w Afganistanie – 2001÷2021):

    • KociamordaM
      link
      fedilink
      Polski
      arrow-up
      2
      ·
      18 days ago

      Nie wiem czy mógłbym się zgodzić co do postulatu odnośnie samodyscypliny. Tzn. wydaje mi się, że nie wystarczy - każda osoba rozpoczynająca swoją przygodę z używkami zakłada, że umie kontrolować swoje popędy, lecz nałóg wkrada się niepostrzeżenie. Z resztą, narkotyki pochodzą od grup przestępczych, których nie chciałbym wspierać - równie mocno co koncernów tytoniowych/alkoholowych - bowiem stały zysk tych podmiotów generują właśnie uzależnienia, a więc na ich wykształcaniu im zależy. Czy to za pomocą (nie)legalnej reklamy, czy dodawaniu uzależniających substancji do produktu.

      No ale właśnie, jeśli nie samodyscyplina, to co? Bo przecież nie przymus wymierzony z osoby użytkujące.

      • WaćpanOP
        link
        fedilink
        Polski
        arrow-up
        1
        ·
        17 days ago

        Nie wiem czy mógłbym się zgodzić co do postulatu odnośnie samodyscypliny. Tzn. wydaje mi się, że nie wystarczy - każda osoba rozpoczynająca swoją przygodę z używkami zakłada, że umie kontrolować swoje popędy, lecz nałóg wkrada się niepostrzeżenie.

        Praktycznie każda substancja psychoaktywna oraz działanie uzależniające przechwytuje, na ile znam teorię, tzw. ośrodek nagrody w mózgu – do tego uczucia dąży cały układ nerwowy, z różnymi poziomami świadomości – uzależnienie od psychicznego (abstynencja = realny dyskomfort) po fizyczne, gdy dana molekuła “wbudowuje” się w jakiś tzw. szlak metaboliczny (realny głód z zagrożeniem życia w przypadku odstawienia nagłego). Jednostki są na to zjawisko mniej i bardziej odporne – gdyby ludzie mieli oszacowane to zawczasu, mogliby podejmować świadome ryzyko.

        Oprócz tego, bywają uzależnieni wysoko i nisko funkcjonujący, tylko to kontekstowe – trudniej się zaćpać/zachlać np. na Jamajce, gdzie jest ciepły klimat i przyjazne społeczeństwo, niż na Spitsbergenie albo na Haiti, gdzie panują surowsze warunki.

        Z resztą, narkotyki pochodzą od grup przestępczych, których nie chciałbym wspierać

        Kto jest tzw. “przestępcą”, a kto nie, to decyduje regulator/prawodawca/system państwowy, zaś ten jest mniej czy bardziej arbitralny. Ja mam mindf*cka, gdyż nie chcę wspierać żadnych autorytarystów – ani psi*rni, ani g*ngusów – mam ich za +/- równych sobie. Niektóre używki można sobie produkować samemu.

        • równie mocno co koncernów tytoniowych/alkoholowych - bowiem stały zysk tych podmiotów generują właśnie uzależnienia, a więc na ich wykształcaniu im zależy. Czy to za pomocą (nie)legalnej reklamy, czy dodawaniu uzależniających substancji do produktu.

        Tu jest różnie – totalnie czarne grupy (przestępczość zorganizowana i/lub fasady zakładane przez wywiady/służby bezpieczeństwa) nie zawsze mają jakieś skrupuły (choć w takim np. Meksyku, bywa, zastępują państwo i cieszą się wyższym zaufaniem); monopol systemowy miewa na uwadze, iż uzależnieni to jednak koszt dla państwa (vide ostatnie kontrowersje z alkotubkami w Bolandzie).

        No ale właśnie, jeśli nie samodyscyplina, to co? Bo przecież nie przymus wymierzony z osoby użytkujące.

        Jedna z odpowiedzi – szczepionki i lekarstwa przeciwuzależnieniowe, tylko to jest leczenie skutków, a nie przyczyn. Moja odpowiedź: budowa Architektur Ekologiczno-Społecznych, które dostarczają przesyt pozytywnych, harmonijnych, a zarazem niefarmakologicznych bodźców.