Szczerze? Jeśli ktoś jedzie nieoświetlony po zmroku rowerem to potrafię to zrozumieć. Chociaż myślę, że rozdawanie małych lampek po 5pln/szt wyszłoby taniej i lepiej dla wszystkich…
Poza tym nie widzę nigdzie informacji o tym, żeby ktokolwiek miał być tym traktowany przymusowo, więc jeśli to jest dla chętnych…
Szczerze? Jeśli ktoś jedzie nieoświetlony po zmroku rowerem to potrafię to zrozumieć. Chociaż myślę, że rozdawanie małych lampek po 5pln/szt wyszłoby taniej i lepiej dla wszystkich…
Rzeczy niezespolone z jestestwem ludzkim łatwiej zgubić – tak jak te odblaskowe elementy.
Poza tym nie widzę nigdzie informacji o tym, żeby ktokolwiek miał być tym traktowany przymusowo, więc jeśli to jest dla chętnych…
Tu w wątku podniesiono argument o victim-blaming – imputowanie (nie wprost) współodpowiedzialności za wypadki pieszym; naturalny stan człowieka jest taki, że nie świeci w nocy i to bryka ma uważać. A że w epoce degradacji siatkówki oka światłem niebieskim mamy być może pogorszone widzenie po zmroku, to np. zdanie niektórych Progresywnych jest: wbudowujmy (pasywne!) sonary/radary/nokto- i infrawizję w bryki, bo to też każda jedna ma: szybę przednią (= panoramiczny ekran). Gdyby zamiast kamerek ludzie instalowali stereo/depth sensory (czyli, najprymitywniej, dwie kamerki), wówczas ostrzeganie o przeszkodzie na trajektorii jazdy też byłoby dostępniejsze.
Tzn no - kilka razy jadąc autem nocą spotkałem się z sytuacją, że z daleka od zabudowań, w miejscu gdzie nie ma żadnego oświetlenia a droga ledwo ma pobocze, szła albo jechała rowerem jakaś osoba kompletnie niewidoczna dla kierującego. Jeżdżę generalnie powoli, więc udało mi się zauważyć taką osobę i nic się nie stało, ale to nie było rozsądne ze strony osoby pieszej moim zdaniem. Nie wiem, czy w przypadku gorszych warunków pogodowych byłoby tak samo dobrze - przykładowo przy mgle i widoczności na kilkanaście metrów nawet, jeśli jechałbym 30 km/h (a pewnie w takiej sytuacji nie przekraczałbym tej prędkości mimo, że droga normalnie pozwala na 90km/h, jak jakiś autkarz się do mnie o to przywali to chętnie się będę kłócił), to nie wiem, czy to by wiele pomogło. Kierowca jak najbardziej powinien uważać, ale rozsądnie byłoby mu w tym pomóc.
Już nie mówię nawet o rowerzystach którzy jeżdżą po mieście bez żadnych światełek. Sam używam roweru jako głównego środka komunikacji i nie wyobrażam sobie wyjechać wieczorem bez sprawnych lampek.
Hej, ja się generalnie zgadzam – neutralnie życzliwy “brak zdania” – natomiast ogólnie megasilna awersja do zakazów, nakazów, regulacji, których trzeba się uczyć (uznaję natomiast uświadamianie ryzyk), wolę bazowanie na odruchach, intuicjach, zdrowym rozsądku (w tej kolejności) – gdyż dokładnie, podobnież, było dane widzieć zjawisko z obu stron (nawet trzech, wliczając rowerek). Jak dla mnie Podejście Wolnościowe = “chcesz, to się spryskaj odblaskiem, to z twoich podatków, ale jak wolisz być ninją, to też go for it” – jest O.K. Wolnościowcxom mindf*ck robi fakt, że zajmuje się tym p*licja – 100× b. wolałbym Stronę Społeczną, jakiś NGOs. Gdyż co mam uczynić – na co dzień zwalczam niebieskich, a tutaj muszę uznać pomysł.
Progresywizm rozumie, że rozrzut prędkości podróżnych to są całe rzędy wielkości, zaś z uwagi na dynamikę i masę (pęd, bezwładność), konieczny na reakcję czas to od ułamków sekund (ścigacz, e-hulajka) do nawet minut (pociąg, statek), zaś Transhumanizm podpowiada – zamiast Neuromodulować kierowców (kreska fety przed jazdą), można ulepszać ich pojazdy, albo też podnosić standardy infrastruktury drogowej (szerokie pobocze jako default; fajne, szerokie drogi zapamiętałem z woj. zachodniopomorskiego).
Szczerze? Jeśli ktoś jedzie nieoświetlony po zmroku rowerem to potrafię to zrozumieć. Chociaż myślę, że rozdawanie małych lampek po 5pln/szt wyszłoby taniej i lepiej dla wszystkich…
Poza tym nie widzę nigdzie informacji o tym, żeby ktokolwiek miał być tym traktowany przymusowo, więc jeśli to jest dla chętnych…
Rzeczy niezespolone z jestestwem ludzkim łatwiej zgubić – tak jak te odblaskowe elementy.
Tu w wątku podniesiono argument o victim-blaming – imputowanie (nie wprost) współodpowiedzialności za wypadki pieszym; naturalny stan człowieka jest taki, że nie świeci w nocy i to bryka ma uważać. A że w epoce degradacji siatkówki oka światłem niebieskim mamy być może pogorszone widzenie po zmroku, to np. zdanie niektórych Progresywnych jest: wbudowujmy (pasywne!) sonary/radary/nokto- i infrawizję w bryki, bo to też każda jedna ma: szybę przednią (= panoramiczny ekran). Gdyby zamiast kamerek ludzie instalowali stereo/depth sensory (czyli, najprymitywniej, dwie kamerki), wówczas ostrzeganie o przeszkodzie na trajektorii jazdy też byłoby dostępniejsze.
Tzn no - kilka razy jadąc autem nocą spotkałem się z sytuacją, że z daleka od zabudowań, w miejscu gdzie nie ma żadnego oświetlenia a droga ledwo ma pobocze, szła albo jechała rowerem jakaś osoba kompletnie niewidoczna dla kierującego. Jeżdżę generalnie powoli, więc udało mi się zauważyć taką osobę i nic się nie stało, ale to nie było rozsądne ze strony osoby pieszej moim zdaniem. Nie wiem, czy w przypadku gorszych warunków pogodowych byłoby tak samo dobrze - przykładowo przy mgle i widoczności na kilkanaście metrów nawet, jeśli jechałbym 30 km/h (a pewnie w takiej sytuacji nie przekraczałbym tej prędkości mimo, że droga normalnie pozwala na 90km/h, jak jakiś autkarz się do mnie o to przywali to chętnie się będę kłócił), to nie wiem, czy to by wiele pomogło. Kierowca jak najbardziej powinien uważać, ale rozsądnie byłoby mu w tym pomóc.
Już nie mówię nawet o rowerzystach którzy jeżdżą po mieście bez żadnych światełek. Sam używam roweru jako głównego środka komunikacji i nie wyobrażam sobie wyjechać wieczorem bez sprawnych lampek.
Hej, ja się generalnie zgadzam – neutralnie życzliwy “brak zdania” – natomiast ogólnie megasilna awersja do zakazów, nakazów, regulacji, których trzeba się uczyć (uznaję natomiast uświadamianie ryzyk), wolę bazowanie na odruchach, intuicjach, zdrowym rozsądku (w tej kolejności) – gdyż dokładnie, podobnież, było dane widzieć zjawisko z obu stron (nawet trzech, wliczając rowerek). Jak dla mnie Podejście Wolnościowe = “chcesz, to się spryskaj odblaskiem, to z twoich podatków, ale jak wolisz być ninją, to też go for it” – jest O.K. Wolnościowcxom mindf*ck robi fakt, że zajmuje się tym p*licja – 100× b. wolałbym Stronę Społeczną, jakiś NGOs. Gdyż co mam uczynić – na co dzień zwalczam niebieskich, a tutaj muszę uznać pomysł.
Progresywizm rozumie, że rozrzut prędkości podróżnych to są całe rzędy wielkości, zaś z uwagi na dynamikę i masę (pęd, bezwładność), konieczny na reakcję czas to od ułamków sekund (ścigacz, e-hulajka) do nawet minut (pociąg, statek), zaś Transhumanizm podpowiada – zamiast Neuromodulować kierowców (kreska fety przed jazdą), można ulepszać ich pojazdy, albo też podnosić standardy infrastruktury drogowej (szerokie pobocze jako default; fajne, szerokie drogi zapamiętałem z woj. zachodniopomorskiego).