Opowieść o epizodzie z życia młodego Kropotkina, który przyjechał do szwajcarskiego St. Imier celem zrobienia pomiarów kartograficznych, i zetknął się tam z lokalną anarchistyczną społecznością złożoną z pracowników fabryki zegarków. Sam Kropotkin jest tu tylko obserwatorem wydarzeń, które wg. jego dzienników ukształtowały go ostatecznie jako anarchistę. Nie jest głównym bohaterem, ani tak naprawdę postacią znaczącą dla fabuły, ale za to mamy kolektywny portret społeczności, w której spory udział ma anarchistyczny związek, korzystający z liberalnego wówczas prawa które w Szwajcarii zezwalało na działalność anarchistyczną i nie zakazywało publikacji “naszej” prasy. Ku utrapieniu wielu innych krajów.

Mi się osobiście film bardzo podobał, tylko ostrzegam że to typowe europejskie artystyczne slow cinema, w dodatku z dość nietypowym kadrowaniem ujęć. Dużo się rozmawia o anarchizmie, ale wydźwięk filmu jest bardziej symboliczny, i szczerze mówiąc za dużo tego anarchizmu w praktyce to nie zobaczycie (poza np. posiadówkami kiedy robotnicy przekazują sobie wieści od kolektywów z całego świata). Obrazek jest raczej sielski, chociaż złowieszcze zapowiedzi nowych czasów już nadchodzą: w fabryce pojawia się tayloryzm, zaczyna się powolna standaryzacja pomiaru czasu (w filmie w miasteczku obowiązują trzy różne pomiary: fabryczny, miejski i kolejowy/telegraficzny).

Unrest ma znaczenie wielorakie. Po angielsku to “niepokój”, ale też mała część zegarka odpowiedzialna za odpowiednie wyważanie tarczy, gwarantująca nie tylko poprawne działanie całego mechanizmu obrotu wskazówek oraz to, że tarcza nie przestaje działać kiedy np. obrócimy zegarek do góry nogami. Jej założenie wymaga niezwykłej precyzji od zegarmistrza i pracy ze szkłem powiększającym. Po polsku tę część nazywa się balansem.

Po niemiecku “niepokój”, zarówno jak i ten mechanizm to Unruhe, a nie Unrueh, ale pamiętajmy że mamy do czynienia z dialektem, którego nawet większość Niemców nie rozumie. :P Mimo że uczyłam się niemieckiego, zrozumienie dialogów w filmie przekraczało moje możliwości, więc domyślam się, że inny zapis słowa też jest po prostu dialektowy, a nie jakiś znaczący. Ale mogę się mylić.

Film jest więc bardziej o czasie i o tym, jak rozmaite formy pomiarów zawładnęły naszą codziennością. To też senny portret typowej mieszczańskiej społeczności, na wskroś szwajcarski; wszyscy są dla siebie bardzo mili, nawet policja jest grzeczna i nic anarchistom nie robi, wszyscy kłaniają się sobie na ulicy, a propaganda jest podawana przechodniom na pudełkach od zapałek.

Tłumaczenia sama bym się nie podjęła, bo jednak mamy tu co najmniej trzy języki (niemiecki w dialekcie, francuski, czasem retoromański, okazjonalnie wtrąca się angielski i włoski), więc mam nadzieję że ENG napisy dobrze oddają to co mówione.

“Znalazłam” na Mega, dajcie znać czy działa:

https://mega.nz/file/wXAnzZ4a#Xt5T4O8uGHmQLbDDsktDPDfVwjOfY6Gsi_0mQEQVvwo