W Polsce nie mamy miejsca, które byłoby anarchistycznym forum. Wyobrazam sobie bezpieczne forum, które jesr podzielone na kilka części;
- widoczne dla wszystkich, niezarejestrowanych użytkowników,
- widoczne dla zarejestrowanych uzytkownikow,
- podgrupy widoczne dla osób na zaproszenie.*
Czy to jest marzenie wciętej głowy, czy po prostu nie mamy tego ogarniętego w Polsce, a w innych krajach działa cos w ten deseń? Co działa? Ma ktoś wiedzę?
*jasne, ze takie podgrupki mogą przenosić się na signal itd.
Jasne tez, ze są sprawy, o których w ogóle nie pisze się w internecie. Ale uważam, ze brak jest takiego miejsca.
Co myslicie?
Ależ widać różnicę. Te korporacyjne rozwiązania mogą być bardzo łatwo wyłączone (no historia Narkopolityki). Mogą stać się bronią przeciwko użytkownikom gdy będzie to wygodne (np. historia matek sądzonych za pomoc w aborcjach córek). Rozmaite bardziej lub mniej kontrolowane wycieki danych to też ryzyko, z którym trzeba się liczyć.
Z drugiej strony to, że robi się wyłącznie rzeczy legalne, nie oznacza, że nie ma ryzyka. To że nie ma go dziś nie znaczy że nie będzie go jutro.
Są też inne aspekty, ale czuję że nie wypada mi ich poruszać.
Moim zdaniem choćby z czystego pragmatyzmu powinno wynikać myślenie o zapasowych kanałach. Pewnego dnia może okazać się, że Facebook ma awarię akurat dzień przed ważnym wydarzeniem. Co wtedy zrobić, jeśli wszystkie kontakty są zamknięte/niedostępne?