W Polsce nie mamy miejsca, które byłoby anarchistycznym forum. Wyobrazam sobie bezpieczne forum, które jesr podzielone na kilka części;
- widoczne dla wszystkich, niezarejestrowanych użytkowników,
- widoczne dla zarejestrowanych uzytkownikow,
- podgrupy widoczne dla osób na zaproszenie.*
Czy to jest marzenie wciętej głowy, czy po prostu nie mamy tego ogarniętego w Polsce, a w innych krajach działa cos w ten deseń? Co działa? Ma ktoś wiedzę?
*jasne, ze takie podgrupki mogą przenosić się na signal itd.
Jasne tez, ze są sprawy, o których w ogóle nie pisze się w internecie. Ale uważam, ze brak jest takiego miejsca.
Co myslicie?
IMO to się wpisuje w szerszy problem infrastruktury (ale ja wszędzie widzę infrastrukturę). Rozwiązania techniczne są, albo prawie są. Brakuje rozwiązań trwalnych (rezylientnych) od strony finansowej, politycznej i opsecu.
Jak w końcu wyjdzie Lemmy 1.0 - strzelam, że w ciągu pół roku, chociaż daty nie ma, mają być możliwe zamknięte grupy i grupy na zaproszenie. W końcu, bo prosimy i czekamy na to od 5 lat :D Wtedy szmer, albo inny serwer napędzany tym samym oprogramowaniem mógłby pełnić taką funkcję.
Natomiast już teraz szmer byłby bezpieczniejszy od tego, z czego o ile się orientuje korzysta większość czyli facebooka. Równie dobrze ci ludzie mogliby urządzać spotkania na komendzie. Ale jeśli zakładać, że ruch anarchistyczny jeszcze istnieje, to ewidentnie nie ma w nim dostatecznie dużo rozsądku, żeby w zorganizowany sposób wykonać jakąś przesiadkę.
Alternatywnie nie brakuje wszelkiego oprogramowania bezpośrednio służącego do prowadzenia forów, jest nawet takie, które też się federuje (teoretycznie, bo np. ze szmerem jeszcze raczej nie) jak https://nodebb.org/ czy https://www.discourse.org/ Mi by się nie chciało angażować w coś takiego, ale jest sporo osób technicznych w środowisku, spokojnie można by je skrzyknąć, żeby coś takiego poprowadziły, serwery w bezpieczniejszej jurysdykcji też można łatwo ogarnąć (np. hosting szmeru: https://1984.hosting/ mieszczący się w Islandii).
Problemem nie jest brak opcji, tylko to, że anarchiści zaufali i absolutnie dosłownie uzależnili się od korporacji. “Ruch” który nie potrafi się komunikować w bezpieczny sposób, nie wymagający pośrednictwa skrzyżowania McDonalda z Okręgową Delegaturą ABW jest żartem z ruchu. Lepiej nam to szło 20 lat temu, ale połowa tego co wtedy było oczywistą praktyką dzisiaj przekracza możliwości poświęcenia ze strony “działaczy” i “aktywistów” (patrz np. szyfrowanie GPG).
Parę pokazowych procesów i zatrybią. Ważne, żeby były już jakieś prototypy (nie tylko techniczne).
Podejrzewam, że większość anarchistów nie robi nic co mogłoby w jakiś sposób być problematyczne od legalnej strony - związki zawodowe, foody, działania lokatorskie, jakieś wydarzenia kulturalne. Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?
Częścią procesu zmian jest delegalizacja / kryminalizacja coraz to nowych obszarów.
Ależ widać różnicę. Te korporacyjne rozwiązania mogą być bardzo łatwo wyłączone (no historia Narkopolityki). Mogą stać się bronią przeciwko użytkownikom gdy będzie to wygodne (np. historia matek sądzonych za pomoc w aborcjach córek). Rozmaite bardziej lub mniej kontrolowane wycieki danych to też ryzyko, z którym trzeba się liczyć.
Z drugiej strony to, że robi się wyłącznie rzeczy legalne, nie oznacza, że nie ma ryzyka. To że nie ma go dziś nie znaczy że nie będzie go jutro.
Są też inne aspekty, ale czuję że nie wypada mi ich poruszać.
Moim zdaniem choćby z czystego pragmatyzmu powinno wynikać myślenie o zapasowych kanałach. Pewnego dnia może okazać się, że Facebook ma awarię akurat dzień przed ważnym wydarzeniem. Co wtedy zrobić, jeśli wszystkie kontakty są zamknięte/niedostępne?
Jako że dobrowolnie tworzymy mapę wszystkich powiązań, kluczowych osób/węzłów komunikacyjnych itd to jak dojdzie co do czego i będzie potrzeba poważniejszych działań wszystko się skończy zanim ktokolwiek zmobilizuje coś więcej niż grupkę przyjaciół bo państwo będzie miało wszystkie potrzebne informacje. Kontrolując sieci społecznościowe spokojnie można zidentyfikować radykalizujace się jednostki, albo tym procesem sterować. Można też ludzi skutecznie zniechęcać i demoralizować. Ale pokazywać, że społecznie akceptowalne są wyłącznie zupełnie bezużyteczne działania.
Nawiasem mówiąc w praktyce zaliczył to ateński ruch, który niby miał ważniejszą komunikację gdzie indziej, ale towarzyską i mobilizację na facebooku i jak przyszło co do czego, to jeszcze 10 lat wcześniej potężny i prężny ruch dostał parę szybkich strzałów i się poskładał kiedy policja postanowiła zamknąć całą sieć skłotów w i dookoła Exarchii.
Niestety, zgoda w 100%.
Jest coś takiego jak crabgrass, platforma stworzona z tego co wiem specjalnie pod ruchy oddolne, czyli też aktywistyczne/anarchistyczne. Z tego co opisują to jest opcja tworzenia forum publicznego i prywatnego itd.
Jak patrzę to jest to dość stare i może być nieprzyjazne dla użytkowników dzisiejszych, ale wiem że niektóre grupy dalej korzystają z tego(może temu że te 10 czy ileś lat temu zostały stworzone kanały komunikacji na tym crabgrassie i trudno zmienić je lub nie ma alternatywy?).
Chyba już nie rozwijane też? Jeden mój kolektyw planuje z tego uciekać, bo niewygodne na telefonach. Tylko jeszcze przez wiki brakuje nam dobrego zamiennika.
Co to znaczy “bezpieczne forum”? Jakie cechy musiałoby mieć i jakie funkcjonalności dostarczać?
To jest dobre, otwarte pytanie, na które pewnie każdy ma nieco inną odpowiedź.
Jeśli chodzi o mnie, to mi zalwzaloby na tym, żeby takie forum bylo na oprogramowaniu z otwartym kodem źródłowym, co - jak rozumiem - sprawia , ze można się dowiedzieć, czy np. dane pochodzące z takiego konta nie są gdzieś udostępniane.
Nie wiem czy jest możliwość takiego tworu, który np. sprawia, ze nawet admini nie maja dostępu do wszystkich treści, które się tam znajdują; z tego, co rozumiem ,signal tak działa (ze twórcy nie moga czytać wiadomości między użytkownikami). Jeśli to niemozliwe, to mysle, ze warto zaufać takiemu oprogramowaniu, które jest np. polecane przez inne grupy.
A jak Ty to widzisz, co Twoim zdaniem jest ważne?