M. poznał* m na kursie niemieckiego w Berlinie. Jego historię dostawał* m w kawałkach, kiedy spotykaliśmy się na naukę przed testem, albo wracaliśmy po kursie – ja do domu, on do obozu. Zakochiwał* m się w tej historii, chociaż nie jest w żaden sposób wyjątkowa; nie tak dramatyczna, jak reportaże w polskich mediach liberalno-lewicowych, chwilami zbyt bliska stereotypowym przedstawieniom migracji ekonomicznej popularyzowanym na prawej stronie sceny politycznej. Momentami może nawet trudna do zrozumienia (‘po co wyjechał?’, ‘to w końcu żałuje czy nie?’), jakaś taka nie dość głęboka, zwyczajna. Czy w ogóle wypada zakochiwać się w historii ucieczki?