Afera ujrzała światło dzienne w połowie ubiegłego roku. Unijni śledczy z Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) wykryli, że Ryszard Czarnecki miał naciągnąć Parlament Europejski na kwotę 100 tysięcy euro. Wprawdzie europoseł PiS zwrócił blisko połowę tej kwoty, ale problemów z prawem to nie zamknęło. Teraz, jak się okazuje, Czarneckiego pogrążają zeznania jego byłych asystentów.